bigboy177 @ 22.10.2015, 14:10
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Kolejne odsłony serii Assassin’s Creed to każdego roku wielkie niewiadome. Czasem bowiem otrzymujemy coś olśniewającego, jak Assassin’s Creed II, czasem coś pozbawionego charakteru, jak Assassin’s Creed III, a czasem technicznego potworka, czyli m.
Kolejne odsłony serii Assassin’s Creed to każdego roku wielkie niewiadome. Czasem bowiem otrzymujemy coś olśniewającego, jak Assassin’s Creed II, czasem coś pozbawionego charakteru, jak Assassin’s Creed III, a czasem technicznego potworka, czyli m.in. Assassin’s Creed: Unity, które trafiło w zeszłym roku do sklepów i było w takim stanie, że wielu graczy w ogóle nie było w stanie grać. Do którego grona zalicza się Assassin’s Creed: Syndicate? Zerknijmy.
Zacznijmy od tego, że Syndicate jest zdecydowanie lepiej dopracowane niż zeszłoroczne Unity. Pierwsza łatka, dla niego przeznaczona, to zaledwie kilkaset MB, a nie jak to było w odsłonie poprzedniej, kilka GB. To dobrze wróży na przyszłość. Nie zauważyłem też żadnych istotniejszych błędów. Czasem co prawda można dostrzec jakieś dziwne zachowanie protagonistów, nadal irytuje też nie do końca sprawne sterowanie, ale produkcja jest naprawdę nieźle przygotowana i dobrze zoptymalizowana. Na PlayStation 4 miałem stabilne 30 ramek na sekundę, a spadki – bardzo rzadko się zdarzające – nie były w stanie negatywnie wpłynąć na rozgrywkę, za co programistom należy się pochwała.
Akcja Assassin’s Creed: Syndicate toczy się w Londynie, w czasie rewolucji przemysłowej. Przeniesieni zostajemy w zasadzie pod jej koniec, a konkretniej do roku 1868. To właśnie tam poznajemy dwójkę protagonistów: rodzeństwo Evie i Jacoba Frye. Pierwszą styczność z nimi mamy w niewielkim miasteczku, zwanym Crawley, później natomiast dwójka wyrusza do Londynu, by tam zapuścić korzenie, a przy okazji wypędzić ze stolicy Anglii okropnych templariuszy.
Ze względu na to, że akcję obserwujemy oczyma dwóch odmiennych osób, wątek fabularny Assassin’s Creed: Syndicate został całkiem ciekawie skonstruowany. Mimo że przeważnie możemy się swobodnie przełączać pomiędzy protagonistami, to część zadań przeznaczonych jest wyłącznie dla Jacoba, a część dla Evie. Nie jest to oczywiście większym zaskoczeniem, ale osobiście miałem nadzieję, na dwie alternatywne ścieżki, toczące się równolegle do siebie. Byłoby idealnie gdyby cały wątek dało się przejść najpierw Evie, a potem Jacobem. Tak niestety nie jest, czego bardzo żałuję.
Mimo to fabuła, choć pozbawiona większych twistów, jest w porządku, a oboje głównych bohaterów wykreowano bardzo dobrze. Mają unikatowe charaktery, są charyzmatyczni i wychylają się przed szereg miernych protagonistów, którzy przewinęli się przez serię w ostatnich kilku latach. W zasadzie od Ezio nie było nikogo równie interesującego, jak Evie i Jacob (z naciskiem na niewiastę). Edward Kenway nawet sobie radził, ale też nie był aż tak dobrze zarysowany. Trochę ubolewam natomiast nad tym, że wątek w świecie współczesnym jest tak skromny, ale z drugiej strony, może i dobrze, bo historia Evie i Jacoba wychodzą na pierwszy plan.
Jako że dwójka protagonistów reprezentuje dwa bardzo zróżnicowane charaktery, także i metody przechodzenia poszczególnych zadań wybierają odmienne. Evie, jak na „delikatną” niewiastę przystało, preferuje cichą eksterminację oponentów; jest nieco słabsza, zadaje mniejsze obrażenia w walce wręcz i szybciej traci punkty życia. Mimo że z jej pomocą da się brutalnie obijać facjaty, zdecydowanie lepiej jest w jej przypadku się skradać i atakować z ukrycia. Evie porusza się ciszej niż Jacob, a w rezultacie sprawniej pomyka niepostrzeżenie za plecami przeciwników.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler