Destiny: The Taken King (PS4)

ObserwujMam (1)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (0)

Destiny: The Taken King (PS4) - recenzja gry


@ 28.09.2015, 14:41
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Destiny było jedną z największych premier zeszłego roku. Activision i Bungie połączyły siły, aby przygotować coś wyjątkowego, ogromnego i porywającego.

Destiny było jedną z największych premier zeszłego roku. Activision i Bungie połączyły siły, aby przygotować coś wyjątkowego, ogromnego i porywającego. Finalnie produkcja nie do końca spełniła oczekiwania graczy, ale trzeba przyznać, że nie było źle. Ba, było bardzo dobrze. Zabawa faktycznie potrafiła zaabsorbować – przynajmniej przez kilkanaście godzin. Później było już różnie ze względu na dziwne decyzje, jakie podjęto podczas procesu projektowania. Teraz, po mniej więcej roku od debiutu pierwowzoru, do sklepów trafił trzeci i zarazem największy dodatek przeznaczony dla produkcji. Panie i panowie poznajcie The Taken King.



Największym problemem Destiny okazał się tzw. „end game”, czyli etap zabawy w grach sieciowych (najczęściej MMO), który ma miejsce po zakończeniu głównego wątku fabularnego (jeśli takowy istnieje), albo po osiągnięciu maksymalnego poziomu rozwoju postaci. To właśnie wtedy okazuje się na ile dobre są rozwiązania proponowane przez deweloperów i czy są one w stanie utrzymać przy sobie grających. Niestety w przypadku Destiny nie było zbyt kolorowo. Produkcja stawiała w głównej mierze na grindowanie oraz zbieranie ekwipunku. Po pewnym czasie zaczynało to nużyć i wielu starych wyjadaczy odpuściło zabawę. Twórcy postanowili zatem przyciągnąć ich z powrotem. Jak? O tym za moment.

Jeśli chodzi o grind, wszystko zostało zrealizowane w miarę porządnie. Strzelanie nadal sprawia mnóstwo przyjemności, potyczki są dynamiczne, a ciągle rozwijający się protagonista otrzymywał przez cały czas nowe cechy, poszerzające jego skill. Wpływ na pozytywne doznania miały też klasy oraz subklasy postaci, pozwalające do pewnego stopnia wpływać na finalny kształt naszego Strażnika. Niestety problemy pojawiały się podczas levelowania. Chodzi o to, że powyżej 20 poziomu doświadczenia odbywało się ono na zasadzie gromadzenia uzbrojenia, posiadającego światło. Oręż tego typu nie był jednakowoż zbyt powszechny, co sprawiało, że czasem traciło się nawet kilkadziesiąt godzin, aby znaleźć coś konkretnego. Jakby tego było mało, schematy uzbrojenia, które dość powszechnie występowały w wirtualnym świecie często okazywały się bezużyteczne. Zdobywaliśmy, dla przykładu, schemat legendarny (czyli taki konkretniejszy), a po jego odkodowaniu u okolicznego specjalisty, okazywało się, że zawiera on jakiś złom pierwszej kategorii. Nie muszę chyba wyjaśniać, że epitety w stronę twórców szły wówczas niczym w arii Puccini’ego. Za sprawą licznych aktualizacji wiele problemów Destiny wreszcie dobiegło końca, a najnowszy, trzeci, dodatek, to największy update od momentu premiery tytułu.

Destiny: The Taken King – bohater niniejszej recenzji – to rozszerzenie, które pod wieloma względami usprawnia i dopieszcza produkcję studia Bungie. Nie bałbym się nawet rzucić tezą, że tak właśnie powinien wyglądać pierwowzór. Chociaż nadal nie jest idealnie, trzeba przyznać, że deweloperzy idą w odpowiednim kierunku, co dobrze wróży na przyszłość. Tym bardziej, że marka Destiny ma być z nami ponoć przez dekadę, a zatem zostało jej jeszcze 8 lat żywota.

Wracając do samego dodatku, niesie on ze sobą garść zmian. Jedną z najważniejszych jest modyfikacja systemu gromadzenia doświadczenia. Maksymalny poziom, podniesiony z - wcześniejszego - dwudziestego, to teraz 40. Aby do niego dobić, wystarczy wykonywać zadania oraz ubijać napotkanych na drodze przeciwników. Levelowanie jest powiązane wyłącznie z naszymi osiągnięciami, a nie ekwipunkiem. To zdecydowanie lepsze rozwiązanie, niż te polegające na zbieraniu światła. Ono oczywiście nadal pozostaje nieodzownym elementem zabawy, ale także w jego przypadku poczyniono garść zmian. Po pierwsze, przedmioty dodające światło są zdecydowanie powszechniejsze. Po drugie, rzadsze schematy znacznie częściej dają konkretniejszy łup. Po trzecie zaś, nie leveluje ono postaci, ale poprawia funkcjonowanie pancerzy, tudzież broni. Wszystko jest jasne i nie ma już zamieszania, które występowało po premierze podstawki.

Destiny: The Taken King (PS4)

The Taken King to także zupełnie nowa kampania, którą rozegrać można albo samodzielnie, albo z wykorzystaniem znajomych, tudzież losowo napotkanych ludzi. W sumie, jeśli mnie pamięć nie myli, przygotowano 9 misji głównych (i sporo pobocznych), a pierwsza wymaga od grającego postaci na 25 poziomie doświadczenia (można podnieść level specjalnym przedmiotem). Historia nie jest niestety szczególnie porywająca. Znowu jest jakieś tam zło, a my ponownie musimy stawić mu czoła. Na drodze stoi oczywiście całe mnóstwo pomniejszych pokrak oraz kilku oponentów większego kalibru. Niestety wciąż tak naprawdę nie wiemy o co w tym wszystkim chodzi. Nie pomaga więcej scenek przerywnikowych i częstsze dialogi. Bungie wciąż nie może sobie z jakiegoś powodu poradzić z przekazaniem nam najważniejszych treści. Liczyłem na to, że w miarę upływu czasu uniwersum zacznie się klarować, a tak nie jest. Wszystko pozostaje owiane tajemnicą, czego żałuję.


Screeny z Destiny: The Taken King (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosKreTsky   @   03:54, 29.09.2015
Ogladalem raid na Shareplayu, to wyglada calkiem przyjemnie. Mocno pozmieniali system levelowania i w koncu stare bronie poszly do lamusa. Jednak dalej uwazam, ze nie jest wart ceny ten dodatek.
0 kudosjanusgrzebinoga   @   20:45, 29.09.2015
rany wyglada jak prawdziwe
0 kudosDaerdin   @   20:54, 29.09.2015
Ulala, kolego. Uprzedzam już na początku - zważaj na to, żeby to co piszesz miało jakiś sens, bo Twój początek na portalu nie będzie należał do udanych.
0 kudosTheCerbis   @   20:57, 29.09.2015
Tak na dobrą sprawę, to faktycznie wygląda dobrze. Ale gdzieś czytałem, że ogólnie Destiny radzi sobie średnio...
0 kudoslinkinlp   @   00:00, 01.10.2015
Tak jak wspomniał KreTsky z ceną to odlecieli w kosmos. Grałem namiętnie i bez przerwy ale w końcu mi się znudziło. Grafika ładna trzeba przyznać, fabuła jakaś taka miałka żeby nie powiedzieć, że do du*y. Nawet nie pamiętam o co w niej chodziło poza faktem, że jestem Guardianem. Ogólnie miło wspominam MP ale ile można biegać po tych samych lokacjach i fragować, czekać na even (który nie zawsze się pojawiał) or whatever. 150zł za dodatek to dużo. Osobiście uważam, że cenią się za wysoko. Baaa śmiem twierdzić, że za porównywalnie obszerny dodatek do np. Wieśka (oczywiście wiemy, że będzie tylko 8h o ile się nie mylę) zapłaciłbym ten haracz z przyjemnością ale to inna liga Uśmiech
Dodaj Odpowiedź