Miniona dekada to dla serii Pro Evolution Soccer od firmy Konami okres pełen wzlotów i upadków. Po premierze legendarnego PES-a z numerkiem "6", japoński deweloper wyraźnie stracił wenę i nie mógł zaprojektować niczego, co mogłoby stawać w szranki z prężnie rozwijającą się marką konkurencji. Owszem, nie było też tak, że z roku na rok fani cyklu otrzymywali totalnego kaszalota, gdyż edycje z 2012 czy 2013 roku - na czele ze świetną, zeszłoroczną odsłoną - to gry bez wątpienia godne zapamiętania. Wciąż jednak brakowało przysłowiowej „kropki nad i” - czegoś, co przywróciłoby ducha legendarnych części, wydanych na PlayStation 2. Czy w przypadku Pro Evolution Soccer 2016 mamy, wreszcie, tę kropkę mamy? Sprawdźmy!
Zacznijmy od tego, że nie sztuką jest stworzyć dopracowaną grę piłkarską, wypełnioną po brzegi ciekawą zawartością. Prawdziwą sztuką jest oddanie w ręce gracza produkcji, która sprawi, iż każda strzelona bramka, widowiskowe zagranie czy udana akcja będą wywoływać uśmiech od ucha do ucha. Niepowodzenie, utrata piłki, a co najgorsze, gola, ukłują złośliwą igiełką, motywując do poprawy stylu gry. Konami udało się przygotować taki projekt, a w rezultacie w nowym Pro Evolution Soccer można się zakochać już po wykonaniu pierwszych kilku podań. Uczucie, jakie towarzyszy rozgrywaniu futbolówki, trudno opisać słowami. Gra posiada to tajemnicze coś, o którym pisałem na początku. Nie jest to jednak jeden element, a wynik wielu czynników.
Po pierwsze, animacje poruszania się zawodników. Deweloperzy dostarczyli ich trzykrotnie więcej w stosunku do poprzedniej odsłony. Niezależnie od tego, w jakiej pozie znajdzie się kierowany przez nas piłkarz, jego zachowanie oraz reakcja zawsze będą prezentować się naturalnie. Nie ma znaczenia, czy dynamicznie zmieniamy kierunek biegu, staramy się oddać koślawy strzał z niewygodnej pozycji lub dryblujemy w gęsto obstawionym sektorze boiska, system animacji zachowuje się tak, jak powinien. Zawodnicy wykonują subtelne podcinki, a piłkę przyjmują na masę pełnych gracji sposobów. Od płynnego ściągnięcia jej z powietrza na klatkę piersiową (bez zaburzania rytmu kopacza), przez wykorzystywania kolan, aż po efektowne zagarnięcie nadciągającego podania do środka i, poprzez obrót, otworzenie sobie drogi do ataku.
Docenić należy też szeroki wachlarz animacji strzałów, zarówno z dystansu, jak i z bliskiej odległości; oraz tych bardziej ekwilibrystycznych, takich jak przewrotki, nożyce, uderzenia piętą zza pleców w powietrzu (tzw. "scorpion kick") czy sławetna "rabona". Jak kto woli - czy to krzyżak, spopularyzowany przez ikony futbolu pokroju Ricardo Quaresma czy, przed wieloma laty, Diego Maradonę. Warto zwrócić uwagę na fakt iż, w przypadku tych akrobatycznych zagrań, Konami nie zapomniało o balansie, dzięki czemu ruchy są w pełni kontekstowe, a ich występowanie jest determinowane poprzez fizykę oraz odpowiednią pozycję piłkarza w stosunku do futbolówki. Wszystkie wymienione wyżej elementy, wraz z niezliczonymi wariantami podań, świetnym odwzorowaniem parad bramkarzy i dbałością o szczegóły w kwestii fizyki "łaciatej" dodają nowemu PES-owi niepowtarzalnego wyrazu i piłkarskiej głębi.
W tym roku, jak nigdy, przyłożono się również do systemu kolizji i gry ciałem. Jeśli chodzi o pierwszy element, należy nadmienić iż najdrobniejszy kontakt dwóch modeli piłkarzy ma swoje widoczne odzwierciedlenie w rozgrywce. Nawet zwykłe otarcie się o siebie może zaburzyć rytm biegu, zachwiać sterowaną przez nas postacią albo spowodować jej potknięcie. Pojedynki ramię w ramię są zacięte, a starcia w powietrzu i agresywne wślizgi zdają się być wyjęte żywcem z prawdziwego meczu. O atutach PES-a 2016 na płaszczyźnie fizyki i animacji można by rozprawiać bez końca i na pewno znajdą się smaczki, o których tutaj nie wspomniałem. Zapewniam jednak, iż w tej kwestii producenci upichcili nie lada ucztę.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler