Zeszłoroczny Tomb Raider, choć kontrowersyjny, mi przypadł bardzo do gustu. Ortodoksi narzekali, że to nie jest ta sama Lara, że za mało zagadek i przeszukiwania grobowców. Ja natomiast uważam, że deweloper – studio Crystal Dynamics – świetnie zrobił kładąc większy nacisk na eksplorację oraz swobodę. Dzięki temu czujemy, że jesteśmy członkami świata, że staramy się przeżyć w niegościnnym środowisku, a co najważniejsze, mamy poczucie ciągłej progresji. Widzimy jak Lara, z niedoświadczonej pani archeolog, zmienia się w prawdziwego poszukiwacza przygód i przeczesywacza grobowców - tytułowego Tomb Raidera.
W stosunku do edycji przeznaczonej dla konsol poprzedniej generacji oraz komputerów PC, w kwestii grywalności, nie zmieniło się nic. Nie będę się więc skupiał na tym, co już wcześniej pisałem, albowiem szczegółowe wrażenia z poszczególnych elementów znajdziecie w mojej poprzedniej recenzji. Tutaj wspomnę tylko o najważniejszych rzeczach.
Jeśli chodzi o fabułę, główna bohaterka, Lara Croft, rozbija się wraz z małą załogą statku na tajemniczej wyspie, gdzieś w pobliżu Japonii. Poszukują oni wymarłej cywilizacji, tzw. Yamatai, która posiadała rzekomo ogromną wiedzę oraz niezliczone skarby. Niestety z jakiegoś powodu ślad po niej zaginął, a poszukiwacze, choć próbują znaleźć choćby najmniejszą wskazówkę co do ich losu, nie są w stanie tego zrobić. Tutaj wkracza nasza młoda archeolog, sugerując aby kapitan statku, którym płyną, skierował jego dziób w stronę szalejącej na horyzoncie burzy. Nikt bowiem tego wcześniej nie próbował i najpewniej z tego właśnie powodu Yamatai wciąż pozostają w ukryciu. Panna Croft ma oczywiście rację, nie wszystko jednak idzie po jej myśli, bo dziewczyna na pewno nie zakładała, że łajba, którą płynie roztrzaska się u wybrzeży nieznanej wyspy. W ten oto sposób zaczynamy swoją przygodę.
Na mechanikę rozgrywki w Tomb Raider składają się trzy podstawowe elementy: eksploracja, walka oraz rozwiązywanie zagadek. Pierwszy to po prostu zwiedzanie wyspy w poszukiwaniu kolejnych sposobów na to, jak rozwiązać jej zagadkę. Musimy też spróbować się wydostać, co nie będzie łatwe, los co chwilę podrzuca pod nogi Lary kolejne kłody. Na szczęście protagonistka cały czas rozwija swoje umiejętności oraz ekwipunek. Wykonując kolejne fragmenty misji oraz inne cele, narzucone przez deweloperów, zbieramy punkty doświadczenia. Te, po przekroczeniu określonych progów, dają nam punkty umiejętności, które zaś zamieniamy na zdolności w trzech różnych kategoriach: polowanie (np. strzelanie z broni), przetrwanie (np. pozyskiwanie surowców ze skrzynek i zwierząt) oraz hardość (np. wytrzymałość na obrażenia). Prócz szeregu skilli poprawiamy też wyposażenie. Nie robimy tego jednak dzięki punktom doświadczenia, a za sprawą surowców, zbieranych w świecie gry. Mogą to być jakieś skrzynki, szkatułki, itd., a w każdej coś, co się później przyda. Po skolekcjonowaniu odpowiedniej ilości złomu jesteśmy w stanie poprawić np. celność lub obrażenia łuku, zmniejszyć odrzut pistoletu, a nawet wpłynąć na wytrzymałość niesionego czekana, służącego do wspinaczki oraz otwierania zamkniętych drzwi, tudzież skrzyń. Jest tego sporo, ale tylko na papierze zdaje się zakręcone. Podczas zabawy w ogóle tego nie czuć. Wszystko działa idealnie.
Kolejny aspekt gry to walka, w tym przypadku nie ma się co rozpisywać. Mamy garść broni (łuk, pistolet, karabin) i z ich pomocą staramy się ubijać przeciwników. Czasem jest to jakieś zwierzę np. wilk, a czasem (zdecydowanie częściej), człowiek. Co ciekawe, do eliminowania bandytów przydatne jest też otoczenie. Można bowiem oszołomom zrzucić coś na głowę, albo zestrzelić lampion wypełniony płonącą oliwą i podpalić oponenta. W niektórych sytuacjach idealnie sprawdza się cicha eksterminacja, a w innych skuteczniejsza jest akcja na całego, przez frontowe drzwi i z palcem na spuście.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler