Knights Contract (PS3)

ObserwujMam (2)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (3)

Knights Contract (PS3) - recenzja gry


@ 28.04.2011, 22:11
"BystrzaQ"

Knights Contract wzbudziło moje zainteresowanie od czasu, kiedy Namco wypuściło świetnie zrealizowany zwiastun gry na zeszłorocznych targach E3. Interesująca para bohaterów, nietuzinkowa fabuła oraz intrygujący świat kształtowany na średniowiecze sprawiły, że czekałem na premierę gry niczym przykładne dziecko wypatrujące przyjazdu lodziarza do miasteczka.

Knights Contract wzbudziło moje zainteresowanie od czasu, kiedy Namco wypuściło świetnie zrealizowany zwiastun gry na zeszłorocznych targach E3. Interesująca para bohaterów, nietuzinkowa fabuła oraz intrygujący świat kształtowany na średniowiecze sprawiły, że czekałem na premierę gry niczym przykładne dziecko wypatrujące przyjazdu lodziarza do miasteczka. Tymczasem zostałem potraktowany jak niesforny brzdąc, dostając pstryczka w nos. Ale po kolei…

Knights Contract (PS3)

UCZUCIE DEJA VU, CZYLI TWÓJ MÓZG JUŻ TU BYŁ
A zaczniemy od fabuły – Heinrich jest byłym katem działającym na zlecenie tajemniczego alchemika, Fausta. Trudnił on się eliminowaniem czarownic, choć chcąc nie chcąc pozbawił już głowy niejedną kobietę rzekomo uznaną za czarownicę. Jedna z wiedźm – o imieniu Gretchen – postanowiła zemścić się na swoim oprawcy i rzuciła na niego czar nieśmiertelności. Wydawać by się mogło, że nasz protegowany powinien cieszyć się niźli smucić z takiego obrotu spraw. Niestety tak jednak nie było. Po kilku latach czarownica nie dała o sobie zapomnieć i powróciła na ten ziemski padół wespół ze swoimi koleżankami. O dziwo Gretchen wypowiedziała wojnę swoim „siostrom”, które zamierzały zniszczyć świat ludzi zamieniając je w zombie. Sojusznika znalazła sobie w Heinrichu, a w zamian za pomoc wiedźma zaoferowała mu zdjęcie klątwy, na co nasz heros przystał.

Wiadomo jednak, że fabuła w tego typu grach nie odgrywa większej roli, a stanowi jedynie tło dla wydarzeń rozgrywających się na ekranie naszego telewizora. Tu liczy się akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Jednak i w tej kwestii produkcja ze stajni Namco nieco zawodzi, bo w grze ze świecą szukać nowych pomysłów czy rozwiązań charakterystycznych dla gatunku. Wszystko już widzieliśmy u konkurencji, a Knights Contract idzie wydeptaną ścieżką korzystając z pomysłów poprzedników. Jeśli nie gustujesz w slasherach, możesz całkowicie obojętnie przejść obok najnowszych przygód Heinricha i Gretchen, jeśli jednak jesteś miłośnikiem gatunku, możesz rozważyć zakup gry.

KOSĄ HENRYKA W CIAŁO PRZECIWNIKA
Oprócz mordowania kolejnych zastępów wrogów przyjdzie nam z czasem udoskonalenie naszego herosa o umiejętności specjalne. Przyznam, że są one dosyć zmyślne – jak np. siekanie oponentów na pół ogromną kosą, atak olbrzymimi ostrzami wychodzącymi spod ziemi czy oplatanie długimi cierniami. Każdą z nabytych zdolności możemy rozwinąć na różnych stopniach zaawansowania, pod warunkiem posiadania określonej liczby punktów. Te z kolei uzyskujemy z dusz martwych przeciwników.

Knights Contract (PS3)

Potyczki prowadzimy często z kilkoma przeciwnikami jednocześnie. Różnorodność naszych oponentów nie przyprawia o zawrót głowy, jest ich zaledwie kilka rodzajów. Oprócz standardowego mięsa armatniego na swojej drodze napotkamy bossów - zarówno w trakcie epizodu, jak i pod jego koniec. Te ostatnie pojedynki (wieńczące dane rozdziały) są najtrudniejsze ze wszystkich, bo rozgrywamy je zawsze z jakąś sprytną wiedźmą. W przeciwieństwie do podstawowych wrogów, tu bezmyślna rąbanka na dłuższą metę raczej się nie sprawdzi, jedynie odpowiednio obrana taktyka będzie gwarantem zwycięstwa. Warto dodać, że każde starcie z bossem jest kilkuetapowe, a na końcu czeka nas krótka sekwencja QTE. Ból w tym, że jeśli zawalimy któryś z etapów, to przyjdzie nam rozpoczynać walkę od samego początku. Generalnie podczas bitwy wieje nudą, a biorąc pod uwagę, że to główny element rozgrywki, nie świadczy to dobrze o Knights Contract.


Screeny z Knights Contract (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudoszegier   @   12:16, 03.05.2011
Jestem wielkim fanem gier tego typu, ale ten tytuł wszystkich rozczarował. Nie grałem, jednak czytałem niepochlebne recki i raczej nie zdecyduję się na dzieło Game Republic Smutny