Motorstorm to tytuł, który już na samym początku żywota PlayStation 3 miał zademonstrować możliwości maszynki Sony i podciągnąć umierający wówczas gatunek wyścigów szutrowych. Czy panom i paniom ze studia Evolution Studios udało się stawić czoło takiemu zadaniu? Czy stworzyli markę, która następnie miała się kojarzyć z logiem PlayStation? Po prześwietleniu tytuł na wylot, zaliczeniu wszystkich wyścigów na złoto; mimo że dopiero po czterech latach od premiery, z całą pewnością mogę powiedzieć, że jak najbardziej! Motorstorm, pomimo swego wieku, przyciągnął mnie na wiele godzin. Bawiłem się bardzo dobrze, a swe doznania postanowiłem przelać na wirtualne strony naszego portalu. Przyjrzymy się zatem najważniejszym aspektom programu.
Motorstorm to wyścigi, lecz nie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Możecie zapomnieć o bezpiecznych ulicach, czy o jakichkolwiek zasadach fair-play. To zawody dla prawdziwych świrów, osób, dla których adrenalina jest lekarstwem na życie. Czy Ty również uważasz się za śmiałka, gotowego na każde wyzwanie? A co powiesz o jeździe po szczycie gór na półpustyni, między skałami, kilkaset metrów nad ziemią, przy której rajd Paryż-Dakar to wycieczka dla przedszkolaków? Powitajcie Motorstorm, zmagania wysoko-prędkościowe, w których mały błąd może oznaczać śmierć i pogrzebanie w piaskach pustyni.
Po odpaleniu gry, wita nas bardzo efektownie intro, prezentujące doskonale co czeka kierowców - pięknie odwzorowana pustynia, ładne widoki, wirujące gorące powietrze - krajobraz wyciągnięty żywcem z rzeczywistości. Mamy nawet płonący wrak ciężarówki spadający po stromym zboczu wzniesienia. Dalej już jednak nie jest tak wesoło. Menu rozczarowuje ubogością trybów rozgrywki. Mamy do wyboru zaledwie karierę, potyczki z żywym przeciwnikiem oraz time-attack (dodany za pośrednictwem patcha). Długo rozmyślałem gdzie do cholery podziała się możliwość wzięcia udziału w pojedynczym wyścigu, ale za żadne skarby nie mogłem jej odnaleźć. Potrzebna łatka? Nic z tych rzeczy. Twórcy najwidoczniej stwierdzili, że żaden sinlge-race, a nawet multiplayer na podzielonym ekranie nie są nikomu do życia potrzebne. Cóż, uznam to jako nędzny i niesmaczny żart. Całe szczęście, tuż po wejściu w progi kampanii, zapominamy o tym bólu.
Czym jest wspomniana kampania? Zlotem największych szaleńców motoryzacyjnych na amerykańskiej pustyni Nevada, na terenie kanionu Monument Valley - miejscu idealnym dla wyścigowych gladiatorów. W sumie czeka na nas 21 festiwali, a w każdym do wygrania szereg wyścigów. Za zwycięstwa otrzymujemy bilety do kolejnych zmagań, odblokowujemy nowe pojazdy i tak do samego końca. W tym momencie mógłbym ponarzekać, na to, iż deweloper nie pokusił się o wprowadzenie większego urozmaicenia - kupowania maszyn, zarabiania pieniędzy, większej ilości trybów (np. turniej, eliminator bądź walka z bossem), ale jazda jest na tyle satysfakcjonująca, przynosi tyle frajdy, że schematyczność czy znudzenie w ogóle nie dają o sobie znać.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler