BystrzaQ @ 25.01.2010, 16:06
"BystrzaQ"
Na ogół większości graczy udaje się zapomnieć o wszystkich tych tytułach, które z rożnych powodów przegapili. Jednak SCE Santa Monica postanowiło zabawić się w aniołka i poprzez skonfrontowanie ich z God of War Collection wypomnieć im niewybaczalne błędy z przeszłości.
Na ogół większości graczy udaje się zapomnieć o wszystkich tych tytułach, które z rożnych powodów przegapili. Jednak SCE Santa Monica postanowiło zabawić się w aniołka i poprzez skonfrontowanie ich z God of War Collection wypomnieć im niewybaczalne błędy z przeszłości.
Zazwyczaj recenzje wielu remake`ów gier starszych i cenionych przez wielu graczy nie są zbyt trudne do napisania. Najczęściej sprawdza się, czy twórcy poprawili co nieco w grze i czy miodność jest tak samo wysoka/niska jak niegdyś i już mamy gotowy tekst. Niby nic trudnego, ale tak jednak się nie da w przypadku God of War Collection. Głównie dlatego, że mamy do czynienia z jednym z największych osiągnięć dedykowanych Playstation 2, a za przeniesieniem gry na PS3 nie stoi genialne Santa Monica Studio, a mało komu znane Bluepoint Games. Czy jednak na pewno warto zaopatrzyć się w Kratosa HD?
Nim jednak odpowiemy sobie na to pytanie, cofnijmy się na chwilę do przeszłości, a mianowicie, do marca 2005 roku, kiedy to premierę miała pierwsza część God of War. Wcielaliśmy się w niej w Kratosa, oszukanego przez bogów Spartanina, który przekonany przez nich do jeszcze jednego zadania postanowił odnaleźć Aresa - boga wojny. Mitologia grecka, ciekawie opowiedziana historia, bardzo wysoki poziom brutalności oraz niezwykła grywalność sprawiły, że gra szybciutko uzyskała status kultowej. To wystarczyło, by kilka lat później wydać jedną z najbardziej zaawansowanych technologicznie oraz (ponownie) najbardziej grywalną pozycję na tamtejszą generację konsol, czyli kontynuację, God of War. Choć obie gry zachwycały zarówno grafiką, jak i dynamiką, teraz, w 2009 roku, trudno znów wkręcić się w wir spartańskich wydarzeń, szczególnie że piksele na telewizorach powyżej 37 cali czynią tytuł ten praktycznie niegrywalnym. A to, w połączeniu z brakiem kompatybilności wstecznej wśród ponad 90% konsol sprawia, że gra ta po prostu musiała doczekać się reedycji.
W przypadku samej grywalności jest bez zmian. Dalej jest świetnie, krwawo i dynamicznie. Nadal biegamy z dwoma ostrzami chaosu i niszczymy wszystko, co napatoczy się nam po drodze, czasem jeszcze bawiąc się magią. Miodność stoi na tym samym poziomie, co w produkcjach Santa Monica. Co tylko potwierdza, że... dobrze poznana technologia + ambitne studio = sukces. Z drugiej strony to idealne przeniesienie tytułów na wyższą generację zaowocowało powtórzeniem niektórych niepotrzebnych błędów, w tym zbyt szalonej w niektórych lokacjach kamery, z powodu której często i całkowicie przypadkowo żegnaliśmy się z życiem. Przyznam szczerze, że i sama gra wydaje mi się ciut trudniejsza od tych skończonych na PS2. Albo wydawane teraz gry są coraz łatwiejsze, albo ja zaczynam się już powoli starzeć.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler