Wiele jest świetnych i wciągających serii w świecie wirtualnej rozrywki. Mamy wspaniałe ścigałki, mnóstwo genialnych strzelanek, a także intrygujące RPG’i. Niestety, deweloperzy, mając w garści znaną i lubianą markę, dość często spoczywają na laurach, czego rezultatem jest sukcesywnie spadająca wartość kolejnych jej edycji. Tak działo się między innymi z serią Need for Speed, podobnie było z Far Cry, a teraz mam wrażenie, że do grona nieudaczników, tudzież leni, dołączyła ekipa z Infinity Ward, odpowiedzialna za klasyka FPS’ów – Call of Duty. Czwarta część sagi, zatytułowana Modern Warfare, była bez wątpienia genialna. Dysponowała przejrzystą i sugestywną oprawą audio-wizualną, wciągającą, wypełnioną wartymi zapamiętania momentami fabułą oraz niesamowicie grywalnym trybem rozgrywek wieloosobowych. Nic zatem dziwnego, że gracze z całego świata, a wśród nich także ja, z niecierpliwością czekali na kontynuację. Atmosferę podgrzewała kampania reklamowa, publikowane filmy oraz relacje z pokazów. Odporny na hype postanowiłem podejść do projektu z otwartym umysłem i niestety pod szeregiem względów się zawiodłem. To nie jest sequel jakiego oczekiwałem! Wiele elementów nie dopracowano, gro rozwiązań to kalki z poprzednika, a kampania dla pojedynczego gracza jest po prostu żenująco krótka. Sytuację ratuje nieco multiplayer, choć i w tym przypadku nie ma rewolucji. Nim jednak wydam ostateczny werdykt, zapraszam do dalszej lektury.
Historia, którą oglądamy w trakcie przechodzenia wątku single player, stanowi kontynuację wydarzeń zaprezentowanych w pierwszej części Modern Warfare, przy czym nie mamy do czynienia z bezpośrednim sequelem, akcja rozgrywa się bowiem pięć lat po historii z pierwowzoru. Gracz wciela się w garść żołnierzy należących do elitarnej jednostki Task Force 141, w której skład wchodzą specjaliści między innymi z SAS, Delta Force oraz Marines. Operacją dowodzi natomiast protagonista z „jedynki”, imć Soap MacTavish.
Naszym zadaniem jest powstrzymanie niejakiego Władimira Makarowa, który postanawia wykorzystać niestabilną sytuację w Rosji, zdobywa ogromne zapasy sprzętu wojskowego i zagraża całemu światu. Historia przenosi gracza w wiele różnych zakątków globu. Odwiedzimy na przykład górskie szczyty Kazachstanu, Afganistan, a nawet Brazylię. Niestety, perypetie naszych podopiecznych są bardzo chaotyczne, fabuła jest mało spójna i banalnie prosta. Najgorsze jest to, że historia opowiadana jest w głównej mierze w trakcie samych misji. Jak wiadomo, huk towarzyszący działaniom wojskowym nie należy do subtelnych, a więc niezmiernie trudno wszystko wyłapać. Tym bardziej, że nie ma czasu na wsłuchiwanie się lub czytanie napisów ekranowych. Modern Warfare 2 jest naprawdę upakowane w szybką akcję. Prawdziwe rozczarowanie pojawia się dopiero po zobaczeniu napisów końcowych. Nie spodziewałem się bowiem, ze zagoszczą na ekranie po zaledwie 4 godzinach rozgrywki. Kampania singlowa jest jeszcze krótsza niż w pierwowzorze, co jest po prostu żenadą.
Sama rozgrywka przebiega w sposób znany z części poprzednich. Mamy zatem pełną liniowość, mnóstwo skryptowanych scen oraz wyskakujących zewsząd bandziorów. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że gracz jest cierpliwy i nie przeszkadza mu ciągłe powtarzanie tych samych fragmentów poziomów. Problem jest szczególnie dotkliwy po odpaleniu wyższego poziomu trudności. Na normalu oraz easy raczej nie ma większych kłopotów, z drugiej strony, wyzwanie jest jednak równie mizerne. Lepiej więc włączyć poziom trudniejszy i przecierpieć kilka niesamowicie irytujących fragmentów. A bądźcie pewni, że Wasze nerwy nie raz zostaną wystawione na próbę. W Modern Warfare 2 nie liczą się bowiem tylko umiejętności. W znacznej mierze istotne jest także szczęście, gdyż podczas wykonywania części zleceń strzelamy praktycznie na oślep!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler