Będąc małym chłopcem marzyłem o kolejce, którą mógłbym rozłożyć na powierzchni całego domu, bawiąc się przy tym niemiłosiernie. Niestety rodzice byli nieugięci – wszystkie prośby oraz jęczenia poszły na marne, a w moim pokoju wylądował zaledwie mały pociąg z kilkoma częściami do połączenia. Cóż, zabawa po pewnym czasie się znudziła, a sprzęt dość szybko przykryła pokaźna warstwa kurzu. Po kilkunastu latach przyszło mi powrócić do dzieciństwa i zasiąść za sterami wirtualnego pociągu – niestety nie było to przyjemne doświadczenie.
Już na wstępie po części nakreśliłem, jakie jest moje nastawienie do recenzowanego Trainz Simulator 2009. Warto napomknąć, iż totalni maniacy żelaznych bestii moją opinię mogą z powodzeniem wsadzić na regał z baśniami, gdyż ich zamiłowanie przyćmi wszelkie wady produkcji. Tych niestety jest dość sporo, dlatego lwią część tekstu okupować będą skargi na różnorakie „bugi” oraz niedoróbki.
Trainz Simulator 2009 to kontynuacja słynnej serii, która gości na naszym rynku już od dłuższego czasu. Najnowsza część poza wcieleniem się w rolę maszynisty, pozwala także spróbować swoich sił w zarządzaniu ruchem, czy też po prostu w projektowaniu nowych mapek. Trzeba przyznać, iż początkowy rozmach produkcji potrafi onieśmielić, a wizja obcowania z grą wydaje się być wspaniałą przygodą przypominającą dawne lata dzieciństwa. Uczucie szybko okazuje się złudne, a każda kolejna minuta coraz bardziej utwierdzana nas w przekonaniu o źle zainwestowanych stu złotych.
Zwalczając odruchy wymiotne zabrałem się do przetrzebiania tytułu w poszukiwaniu błędów. Co jak co, ale kiepskie pierwsze wrażenie nie nastraja optymistycznie do całości, stąd moja złośliwość. Chaos ogarniający dosłownie każdy element gry jest zauważalny już podczas błądzenia po menu głównym. Dostępne scenariusze są porozrzucane w sposób, który z powodzeniem zawstydziłby samego Augiasza. Jeżeli jesteśmy początkującymi, a Trainz Simulator 2009 jest naszą pierwszą produkcją tego typu, piekło zaserwowane przez studio Auran będzie jeszcze gorętsze. Samouczki poukrywane są pod różnymi zakładkami, dodatkowo sprytnie przemieszane. Wszystko po to, aby gracz już od samego początku miał zajęcie – znajdź część pierwszą, a nagroda będzie wielka! Sam nie wiem, czy producent decydując się na tego typu zagranie chciał wykpić komputerową brać, czy może o wszystkim przesądził brak zapału. Jedno jest pewne – wynika z tego niezwykła nieudolność, już na wstępie zniechęcająca do dalszego grania.
Oczywiście reszta scenariuszy jest równie zawiła, co niezrozumiała. W większości można wyczuć fanowską rękę, przez którą zostały stworzone. Jedne trzymają wysoki poziom i są dopracowane, inne straszą ubogim zapleczem i brakiem pomysłu. Generalnie jest jednak dobrze - przynajmniej ten element został zrealizowany w sposób godny pochwały. Szkoda tylko, że niektóre z zaplanowanych misji pochodzą z lat wcześniejszych, ale dla nowych użytkowników nie stanowi to problemu.
W trybie maszynisty mamy do wyboru dwa rodzaje prowadzenia pociągu – symulację oraz model znacznie uproszczony. W tym ostatnim wystarczy przekręcać gałkę w lewo bądź prawo, by odpowiednio ruszyć w tył lub przód. Dla mało wymagających graczy rozwiązanie fajne, gdyż można w przyjemny sposób pojeździć pociągiem, nie zagłębiając się przy tym w zbędne szczegóły. Symulacja natomiast przenosi nas do kabiny wybranej żelaznej bestii, gdzie za pomocą myszki możemy przełączać wszelkiego rodzaju gałki oraz przyciski. Hamulec zwykły, specjalny, światła, przepustnica i wiele innych – to wszystko czeka, aż manualnie je obsłużymy. Oczywiście warunki pogodowe panujące na danym torze również mają duże znaczenie podczas jazdy i wpływają na zachowanie lokomotywy. Trzeba przyznać, iż wprawienie parowego kolosa w ruch to nie lada wyzwanie, szczególnie dla początkujących. Na szczęście obsługa nowoczesnych, szybkich, a przede wszystkim jeszcze długo niedostępnych na polskich torach pociągów nie sprawia wiele trudności, nawet gdy zdecydujemy się na tryb symulacji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler