Zapewne każdy z nas kiedykolwiek pragnął być bogiem, posiadać niewyobrażalne moce i zmieniać rzeczywistość. Z oczywistych względów ludzkość nigdy nie osiągnie tego stanu( może to i lepiej?), dlatego też musi się posiłkować wszelkimi dobrami w postaci „boskich” filmów oraz nie mniej „boskich” gier. We wszechmocnego wcielaliśmy się już za sprawą poczciwego Black&White. Tym, którym to nie wystarcza, studio Gas Powered Games wychodzi naprzeciw. Mięciutki tron, dobre trunki i piękne towarzyszki – wszystko to czeka właśnie na Ciebie. Jednak droga nie będzie usłana różami. Jest was ośmiu, każdy chce dostąpić przywileju, a posada jest tylko jedna.
Co to oznacza, specjalnie tłumaczyć nie trzeba. Tam gdzie istnieje rywalizacja, prędzej czy później poleje się krew. A ta strumieniami spłynie w najnowszej produkcji twórców takich hitów jak Dungeon Siege czy Supreme Commander. Gdy do tworzenia gry biorą się fani zarówno RPG, jak i typowych RTSów, efekt końcowy może być oszałamiający. Demigod to połączenie wyżej wymienionych gatunków, z lekką przewagą tego pierwszego. Co najważniejsze, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Dwa zupełnie odmienne style prowadzenia walki owocują dużą różnorodnością i brakiem monotonii przez długi czas.
Ale zacznijmy od początku. Jak już wspomniałem, kandydatów na nowego właściciela tronu jest ośmiu. Każdy unikatowy, wyróżniający się odmiennymi zdolnościami i czarami. Podzieleni na typowe dla tego rodzaju produkcji dobro i zło, zmagają się ze sobą bez względu na własne przekonania. To, co odróżnia Demigoda od innych istniejących strategii, to fakt podzielenia naszych „Półbóstw” na dwie klasy: Zabójców oraz Generałów. Z moich wcześniejszych dywagacji można wywnioskować, iż wybór którejś z nich ma duży wpływ na rodzaj prowadzonej rozgrywki. Nie lubisz zarządzać wielką armią, a dbanie o poszczególnych podwładnych przyprawia Cię o ból głowy? Wybierz jednego z czterech Zabójców i ciesz się niczym nie skrępowaną zabawą. Podczas gry jego głównym zadaniem jest dbanie o własny interes, mordując przy okazji setki napotkanych wrogów, jak i przeciwnych Demigodów. Z oczywistych względów siła reprezentujących klasę zabijaków jest o wiele większa, niż braci trudzących się używaniem szarych komórek do przemieszczania swoich wojsk. Generałowie nad moc przedkładają liczebność podwładnych. Tych można przywołać w każdym momencie, o ile pozwalają na to zasoby many. Stojąc z tyłu obserwujesz pobojowisko, zasadzając się jedynie na żywych przeciwników, nic nie robiąc sobie z przywołanych wrogich hord. Co najważniejsze, decydując się na jedną z ośmiu postaci mamy gwarancję, iż gra będzie za każdym razem wyglądać inaczej. Różnorodność to główna cecha urzekająca w tym jakże oryginalnym dziele. Każdy z bohaterów posiada drzewko umiejętności, które dowolnie możemy rozwijać podczas samej rozgrywki. Na całe szczęście twórcy zadbali, aby każdy wybór umiejętności był rozsądny i przemyślany, wprowadzając odgórny limit 20 poziomu doświadczenia. A ten osiągniemy eksterminując kolejne fale wrogów i opozycyjnych bohaterów, jak również przejmując flagi, o których więcej za chwilę. Dodatkowo na mapie dostępne są sklepy z wyposażeniem, doprawdy rozmaitym. Różnego rodzaju fiolki z eliksirami, pierścienie podnoszące nasze statystyki czy w końcu zbroje zwiększające witalność i elementy pancerza poprawiające szybkość, to tylko niektóre pozycje ze sklepowego asortymentu. Gdy do tego wspomnę o horrendalnie drogich artefaktach (ale za to proporcjonalnie do ceny skutecznych), wizja spotkania dwóch takich samych bohaterów wydaje się być niemożliwa, nieprawdaż?
Tu też dochodzimy do kwestii samej rozgrywki. Aby mieć jakąkolwiek szanse na powodzenie w boju, nasza ścieżka rozwoju na dany mecz musi być ułożona już podczas ekranu wczytywania. Później co prawda jest chwila czasu na racjonalne rozplanowanie kolejnych ruchów, jednak w trakcie potyczki z bardziej utalentowanymi graczami nasz plan musi działać w stu procentach już od pierwszej minuty.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler