Sinking Island (PC)

ObserwujMam (59)Gram (8)Ukończone (12)Kupię (1)

Sinking Island (PC) - recenzja gry


@ 22.02.2008, 00:00
Jerzy "Ogidogi" Kościelny
Komputery oraz gry interesują mnie od wielu lat. Nie mam konkretnych upodobań co do gatunków gier, jednak są tytuły których nie jestem w stanie strawić.

Każdy fan gier przygodowych kojarzy pana Benoita Sokala i za każdym razem, kiedy przy jakimś tytule pojawi się jego nazwisko, oczekiwania względem jakości produktu rosną. Opinia belga została ostatnio nieco nadszarpniętą za sprawą dobrego Paradise, który nie dorównał jednemu z najgłośniejszych tytułów przygodowych jakim jest Syberia.

Każdy fan gier przygodowych kojarzy pana Benoita Sokala i za każdym razem, kiedy przy jakimś tytule pojawi się jego nazwisko, oczekiwania względem jakości produktu rosną. Opinia belga została ostatnio nieco nadszarpniętą za sprawą dobrego Paradise, który nie dorównał jednemu z najgłośniejszych tytułów przygodowych jakim jest Syberia. Przerost ambicji nad formą?? Cóż, twórca wziął sobie do serca wszystkie niepowodzenia i po raz kolejny wraca na arenę komputerowej rozgrywki. Czy będzie to powrót w wielkim stylu, czy recenzowany przeze mnie Sinking Island okaże się grą która przywróci chwałę B.Sokalowi? Na te pytania postaram się odpowiedzieć.

Sinking Island (PC)

Sinking Island różni się znacznie od wcześniejszych produkcji naszego geniusza, zarówno pod względem tematyki, sposobu rozgrywki jak i ogólnych założeń. Tym razem przygoda ma charakter kryminału i gracz, wcielając się w postać niejakiego Jacka Normana musi rozwiązać niesamowicie tajemniczą sprawę. W fabule gry widać cechy charakterystyczne dla twórcy. Pamiętamy świat przedstawiony w Syberii? Tu cała akcja toczy się na egzotycznej wyspie Sagorah, gdzieś na Malediwach. Miejsce niecodzienne, a co ważniejsze, po środku archipelagu wzniesiona została olbrzymia, 150 metrowa wieża. Jej właścicielem jest niejaki Walter Jones – człowiek obrzydliwie bogaty, którego żądza pieniądza zamieniła w istnego potwora. I ma chłopina co chciał, ponieważ nasza rozgrywka rozpoczyna się w momencie śmierci miliardera. Zaryzykuję tu stwierdzenie, iż Sokal inspirował się nieco Biblią, gdyż historia głównej lokacji w grze jest bliźniaczo podobna do tej o wierzy Babel. Tak więc skupiając się już na fabule gry, w skrócie ją opiszę. Po przybyciu na wyspę, wierny adwokat Hubert de Nolent prowadzi nas na miejsce zbrodni. Tam po raz pierwszy możemy zacząć działać jako śledczy. Wszystkie początkowe poszlaki wskazują na nieszczęśliwy wypadek z udziałem jednej z wyspiarskich dziewczyn. I pomimo iż z założenia ma być to łatwa i szybka sprawa, w rzeczywistości okaże się zupełnie inaczej. Nie chcę wyprzedzać faktów oraz psuć wam zabawy, jednak zdradzę iż będziemy mieli do czynienia z morderstwem z premedytacją. Tak więc telefon do szefa i do żony oraz przedłużenie pobytu na tropikalnej wyspie będzie rzeczą nie do uniknięcia. Krąg podejrzanych na szczęście nie jest taki jak w Nowym Jorku, gdyż w czasie popełnienia przestępstwa na wyspie znajdowało się 11 osób. Eliminując ofiarę, zostaje nam 10-ciu potencjalnych podejrzanych. Co ciekawe, większość z nich to rodzina Waltera Jonesa, która przyjechała do swojego dziadka w sprawie spadku - a jest o co walczyć. Jak to w życiu bywa, chciwość i pieniądze są idealnym motywem do popełnienia zbrodni. Szukając poszlak, prowadząc rozmowy i przesłuchania, badając znalezione dowody, musimy odpowiedzieć na 13 pytań, które pozwolą z pełnym przekonaniem ująć sprawcę. Jak widać na załączonym obrazie, motyw podróży nie jest tu już tak przewodni jak we wcześniejszych produkcjach Sokala. Tym razem przyjdzie nam się zagłębić w ludzką psychikę. Zabieg na pewno ciekawy i przyznam szczerzę, że fabuła gry bardzo przypadła mi do gustu i śmiało powiem, że przerosła ona moje oczekiwania.

Sinking Island (PC)

Pora powiedzieć nieco o samej rozgrywce, która nie jest taka jak w klasycznej przygodówce typu point&click. Główne założenia, czyli poruszanie, zbieranie przedmiotów, prowadzenie rozmów itd. nadal odbywają się w sposób klasyczny, jednak nasz interfejs czy tez ekwipunek oraz sposób w jaki możemy pchnąć fabułę na przód jest zupełnie nowy. Powiedziałbym, że mamy tu do czynienia ze sprzętem rodem z serialu ( gry ) CSI. Nasz bohater ma bowiem do swojej dyspozycji tzw. PPA – Personal Police Assistant. Urządzenie w którym będziemy wykonywali kluczowe czynności w grze. PPA posiada trzy zakładki. W pierwszej z nich znajdziemy informacje na temat każdej osoby znajdującej się na wyspie. Przechowywane będą tam oprócz danych personalnych rzeczy takiej jak: aktualne miejsce pobytu – niezwykle ważne aby nie błądzić po Sagorah, oraz wszystkie zarzuty i elementy uniewinniające daną osobę. W kolejnej zakładce będziemy mieli wszystkie rzeczy dotyczące śledztwa. Zostały one podzielone na: dowody rzeczowe, zdjęcia/wydruki, dokument oraz oświadczenia. To właśnie tu, będziemy mogli również skorzystać z narzędzia służącego do analizy dowodów – porównanie odcisków palców, materiałów czy zdjęć. To również tu będziemy mogli przypisać wszystkie z wyżej wymienionych rzeczy do aktualnie rozwiązywanego przez nas problemu. W lewym górnym rogu zauważymy pasek postępu prac. Kiedy będzie on cały czerwony, oznacza to że zebraliśmy wystarczająco materiału dowodowego, aby odpowiedzieć na dane pytanie. Jak widać, gra wygląda identycznie jak praca prawdziwego detektywa, dzięki czemu możemy się bardziej wczuć w postać głównego bohatera – przyznam, że mnie pochłonęła zupełnie. Ostatnia zakładka zawiera wszystkie 13 pytań dotyczących rozwiązania sprawy, każde z nich symbolizuje jeden fragment puzzla. Kiedy ułożymy całą układankę, sprawa zostanie doprowadzona do końca i gra zakończy się. Tu muszę powiedzieć, iż odczułem dość spory niedosyt w ilości przedmiotów jakie możemy użyć w otoczeniu. Wszystko co znalazło się w naszej kieszeni – nie licząc dowodów w PPA – można policzyć na palcach dwóch rąk, tak więc niestety tu mały minus.


Screeny z Sinking Island (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMIR66   @   12:41, 23.01.2010
Mając w pamięci "Syberię" i "Syberię 2" miałem wielkie oczekiwania kiedy siadałem do tej gry. Niestety byłem zawiedziony. Dobra grafika i ciekawa fabuła to niemal wszystko co w tej grze mi się podobało. Zagadki typowe dla Sherlocka Holmesa czyli dopasowywanie śladów zdjęć poszlak jednym słowem dedukcja, dedukcja, dedukcja i brak logicznych zagadek. Po godzinie gry czułem się jak po egzaminach a przeciesz gra się dla relaksu. Słowem pograć można ale zachwycać się niema czym.