Gier podejmujących tematykę dzikiego zachodu nie ma zbyt wiele. Osobiście uważam, że producenci niedoceniają potencjału leżącego w westernowych klimatach, natomiast zbytnio przeceniają Drugą Wojnę Światową. Na szczęście wszyscy mający ochotę zabawić się w kowboja, od czasu, do czasu otrzymują jedną lub dwie gry, dzięki którym mogą stoczyć pojedynki o piękne kobiety, ostudzić zapały szalejących Indian i pojeździć na najszybszych wierzchowcach.
Korporacja Activision, widząc lukę w strzelankach postanowiło postarać się ją wypełnić. Zatrudniło studio Neversoft i zleciło mu stworzenie gry zatytułowanej Gun. Jak zapewne wszyscy się domyśliliście wspomniany program opowiada historię rozgrywającą się na dzikim zachodzie, a jej głównym bohaterem jest niezwykle obiecujący kowboj, który nie tylko szybko sięga po rewolwer, posiada również wiele innych talentów czyniących z niego prawdziwego twardziela, z którym każdy bandyta powinien się liczyć.
Naszego śmiałka poznajemy podczas polowania. Colton White, bo tak brzmi jego imię, rusza aby zapolować na kilka różnych rodzajów zwierzów, w towarzystwie niejakiego Neda. Pierwsze misje są swego rodzaju wstępem do rozgrywki, i przy okazji szkolą gracza jak wykorzystywać wszystkie dostępne w grze opcje. Strzelamy do kilku ptaków, następnie załatwiamy wieczny spoczynek małej gromadce innych stworzeń i ruszamy w podróż statkiem parowym. Niestety podczas żeglugi zostajemy zaatakowani przez grupę bandytów, którzy poszukują na pokładzie tajemniczego artefaktu. Splot wydarzeń doprowadza do śmierci Neda, Colton natomiast ledwie ucieka z płonącej łajby. Po trzech dniach budzi się na brzegu i rozpoczyna poszukiwania mordercy oraz własnych korzeni. Fabuła początkowo wydaje się dość banalna, z czasem okazuje się jednak że jest bardzo przyjemnie skomponowana i ciekawa.
Producent gry tworząc Gun chciał przygotować odpowiednik GTA w czasach dzikiego zachodu. Niestety nie do końca się to udało, ponieważ prócz głównego wątku fabularnego nie znajdziemy wielu ciekawych misji pobocznych lub też miejsc do zwiedzenia. Autorzy w żaden sposób nie namawiają nas również do eksplorowania terenu, szukania alternatywnych dróg prowadzących do celu, czy też po prostu przesiadywaniu całymi dniami w jednym mieście i powiększaniu swojego dobytku.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler