Wprawdzie bohaterski bezimienny pokonał Śniącego i zniszczył barierę, ale nie oznacza to końca kłopotów. Nasz heros leżał przez okrągły miesiąc pod gruzami świątyni (która zawaliła się po zniszczeniu demona), aż w końcu czarodziej Xardas sprowadził go powrotem do siebie dzięki swemu kunsztowi magicznemu. Bezimienny jednak po miesiącu „odpoczynku” znów musi wracać do czynnej służby: Śniący bowiem, swoim ostatnim krzykiem rozpaczy wezwał potężne smoki, które zagrażają Khoronis. Chcąc nie chcąc, my musimy owe gady pokonać… i tu zaczyna się nasza nowa przygoda.
Zacznę troszkę nietypowo, bo od opisywania oprawy wizualnej. Rzecz jasna nadal prowadzimy naszego bohatera z widoku trzeciej osoby (chociaż mamy możliwość spojrzenia z jego oczu) – w tym względzie nic nie uległo zmianie. Jakość grafiki poprawiła się jednak wręcz niesamowicie: wprawdzie pierwsza lokacja w której zaczniemy przygodę (a jest to wieża Xardasa), nie robi na nas większego wrażenia, ale wystarczy jedynie ją opuścić, aby na naszych ustach zawitał uśmiech. Oglądając bowiem świat gry, jednocześnie możemy podziwiać jego bogactwo i realizm. O ile w części pierwszej przyroda prezentowała się raczej smętnie (z racji miejsca w którym przebywaliśmy), to tutaj doświadczymy prawdziwego piękna krajobrazowego. Wystarczy dołożyć do tego tętniący życiem świat znany z poprzedniej odsłony aby wiedzieć, iż wizualnie gra prezentuje się „fenomenalno-genialnie”. Wszyscy tutaj coś robią: to uprawiają rolę, to piją piwo, pracują, to rozmawiają czy ćwiczą się w wojennym fechtunku. Dla niezorientowanych w temacie gry – w Gothic oczywiście jest podział na dzień i noc, oraz występują różne warunki pogodowe. Nie ma mowy, aby odczuć tutaj drętwotę. Doprawdy: mimo, iż wiadome było czego się spodziewać po G2, to i tak oglądając to, czuje się ogromne zaskoczenie!
Rozwój naszej postaci przebiega w sposób identyczny, jak w odcinku pierwszym. Nawet bezimienny zaczyna praktycznie od poziomu zerowego, bowiem miesiąc pod gruzami przyprawił go o drobną amnezję i prawie wszystko co umiał, zapomniał. Tak czy owak, wygląda to ponownie w sposób taki, iż przy każdym awansie na wyższy poziom dostajemy dziesięć punktów umiejętności, które możemy rozdysponować na nasze statystyki (siła, zręczność, mana ) oraz umiejętności. Cechy głównego bohatera są odpowiedzialne za obrażenia jakie zadajemy, oraz za to, jakiej jakości broń możemy wziąć do ręki. Jeśli chodzi o umiejętności, to mamy ich tutaj naprawdę bardzo dużo: wytrenujemy się w walce bronią jednoręczną, dwuręczną, postrzelamy z łuku i z kuszy, poznamy 6 kręgów magii, zręcznie zbierzemy trofea z zabitych zwierząt, staniemy się alchemikami, kowalami, czy stworzymy własne runy z zaklęciami... zostać możemy nawet złodziejem. Opcji jest tutaj od groma, z góry jednak zaznaczam, że nie ma szans nauczyć się wszystkiego. Wynika to przede wszystkim z tego, że kosztuje to wszystko wiele punktów umiejętności, które z czasem coraz trudniej zdobyć. Aby cokolwiek rozwinąć, dokładnie tak samo jak w części 1, należy spotkać odpowiedniego nauczyciela. Czasem jednak jest tak, że osoba ucząca udziela lekcji jedynie człekom, należącym do jej gildii – tak więc przystąpienie do jednego stowarzyszenia zamyka drogę do nauki niektórych umiejętności (o gildiach za chwilę). Np. nie przynależąc do gildii magów, nie nauczymy się nigdy rzucać czarów. Przynależąc z kolei do czarodziejów, nigdy nie posiądziemy mistrzowskich umiejętności we władaniu bronią.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler