Całkiem interesująco wypadają walki z bossami, które jak na From Software przystało, potrafią dać w kość. Zwycięstwo ponownie jest kwestią wyuczenia się ruchów przeciwnika i morderczej dawki cierpliwości. Tym razem jest o tyle trudniej, że Sekiro: Shadows Die Twice zostało całkowicie pozbawione jakichkolwiek funkcji sieciowych – jesteśmy więc zdani wyłącznie na siebie i nie możemy skorzystać z pomocy innego gracza. Uważam, że to błąd, bo przez to gra staje się jeszcze mniej przystępna i jeśli gdzieś się zatniemy (a jest gdzie), to możemy po prostu nie ruszyć dalej i utknąć. Brakuje mi także wskazówek umieszczanych na ziemi przez graczy, które stanowiły bardzo istotny element Soulsów - a przy okazji niejednokrotnie poprawiały humor.
Bossowie nie zostawiają po sobie większego zapisu w pamięci gracza. Wątpię byśmy wspominali ich po latach na wzór dziesięciokrotnie powtarzanego starcia z braciszkami z pierwszego Dark Souls, niezapomnianego spotkania z Wilkiem Sifem czy morderczego baletu z Tancerką z Mroźnej Doliny, jakiego doświadczaliśmy w "trójce". Sorry From Software, ale sami postawiliście sobie wcześniej tak wygórowaną poprzeczkę.
Chyląc się ku końcowi jeszcze raz chcę podkreślić, że Sekiro zdecydowanie nie jest tytułem dla każdego. Nie oferuje tak wielu kombinacji możliwości, jakie przynoszą ze sobą Soulsy. Mamy tylko jeden styl walki z którym musimy się pogodzić. Wymasterowanie go daje masę satysfakcji, ale jest piekielnie trudne i jestem przekonany, że znaczna część graczy zrezygnuje z zabawy, nie mając możliwości spróbowania alternatywnych sposobów. Uniwersum wykreowane na potrzeby Sekiro, mimo podawania fabuły w sposób bardziej przystępny, nie umywa się do wcześniejszych światów wyczarowanych przez Japończyków. Oprawa graficzna potrafi wystraszyć niskiej jakości teksturami – miejscami miałem wrażenie, że to krok wstecz względem Dark Souls III czy Bloodborne. Gra jest też pod niektórymi względami nieprzemyślana – niby twórcy chcą dać nam większą swobodę, ale rzucają nas na ciasne, pełne niewidocznych ścian i kolejnych ograniczeń lokacje. Chcą zachęcić do skradania i cichego eliminowania przeciwników, ale co rusz nam w tym przeszkadzają. Serwują nam nudne samouczki i opisy dając mniej doświadczonym graczom nadzieję na być może łatwiejszą rozgrywkę, by za chwilę dokopać im już przy okazji starcia z pierwszym mini-bossem.
Kończę więc na tym, że jest to gra tylko "dobra" i raczej chyląca się ku przeciętności, niż ocenie wyższej. From Software wykonało akceptowalną rzemieślniczą robotę, ale tym razem nawet nie zbliżyło się do wysoko zawieszonej przez samych siebie poprzeczki - zupełnie jakby ktoś powyjmował szczeble w połowie drabiny. Wyniki sprzedaży pewnie będą przeczyć temu co teraz napiszę, znajdą się tacy, którzy się z tym nie zgodzą. Trudno. Uważam jednak, że Japończycy – pomimo zaserwowania zupełnie nowego uniwersum i stylu rozgrywki – najzwyczajniej się wypalili.
I mocno nad tym ubolewam.
Przeciętna |
Grafika: Grafika pod względem technicznym jest kiepska i często zahacza o poprzednią generację. Nie pomagają kwestie artystyczne - większość lokacji wygląda najwyżej przeciętnie, pomijając kilka wyjątków. Gra straszy przenikającymi obiektami, rozmazanymi w tle detalami i sporadycznymi błędami animacji. |
Dobry |
Dźwięk: Udźwiękowienie z kolei nie zawodzi, skutecznie budując atmosferę. |
Dobra |
Grywalność: Sekiro testuje naszą cierpliwość jeszcze lepiej, niż Dark Souls. To najtrudniejsza gra od From Software i zarazem dająca nam najmniejszy wybór w kwestii prowadzenia rozgrywki. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Garść ciekawych pomysłów przeplata się z licznymi niedoróbkami i błędami popełnionymi już w fazie projektowania. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Bohater płynnie reaguje na nasze polecenia, ale fizyka - jak to u From Software bywa - nie jest najwyższych lotów. |
Słowo na koniec: Po tak doświadczonej ekipie, spodziewałem się bardziej dopracowanego projektu. Być może to kwestia nacisku ze strony wydawcy i goniących terminów, a może faktycznie From Software się wypaliło. Koniec końców, Sekiro to najgorsze soulslike jakie wyszło spod klawiatur Japończyków. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler