Klonowania ciąg dalszy ma miejsce w przypadku rozwoju naszego bohatera – drzewko umiejętności to w zasadzie tylko lekko rozbudowana wersja z Far Cry 5. Jeśli więc ograliście poprzednią odsłonę, to nie będziecie mieli żadnej frajdy z ponownego odblokowywania tych samych skillów.
Żebyśmy nie pluli aż tak mocno jadem w stronę Ubisoftu, twórcy wprowadzili do swojego projektu garść nowinek. Pierwsza z nich to Prosperity, czyli nasza baza, którą będziemy rozwijać przez większą część rozgrywki. W tym celu zbieramy etanol, który kradniemy z jeżdżących po świecie cystern i poprzez klasyczne dla gier Ubi przejmowanie wrogich baz. Co ciekawe (albo i nie), bazy po przejęciu można zresetować i spróbować zaliczyć je na wyższym poziomie trudności, zdobywając jeszcze więcej surowca. W dalszych etapach jest to w zasadzie konieczne, jeśli chcemy mieć odpowiednią ilość etanolu, przez co rozgrywka przeistacza się w wieczne grindowanie. Stosunkowo szybko zacząłem więc mieć gry dość – odwiedzanie tych samych lokacji i wybijanie kolejnych dziesiątek identycznie wyglądających przeciwników bawić może tylko najmniej wymagającego gracza, bądź wyłącznie przez krótki czas.
Nieco ciekawsze, choć znów tylko przy pierwszych podejściach, są Wyprawy. W nich wyruszamy na całkowicie nowe obszary, takie jak rozbita stacja kosmiczna, więzienie Alcatraz, okolice wielkiego mostu czy tonący okręt. Jest też jedna lokacja, która powinna spodobać się fanom Sama Fishera. Zawsze jednak scenariusz jest taki sam – przylatujemy tam, wyżynamy przeciwników, przejmujemy paczkę, bronimy się przed respiącymi się zewsząd wrogami i czekamy na ewakuujący nas helikopter. Następnie możemy wrócić do tych samych miejscówek na wyższym poziomie trudności i wyżynać coraz większe hordy atakujących nas fanatyków. Bez żadnych zmiennych celów, bez jakichkolwiek urozmaiceń. Monotonia sięga zenitu.
Ostatnia z nowinek to chyba największa głupota, jaką kiedykolwiek widziałem w grze fps. Otóż Ubisoft wprowadził do Far Cry: New Dawn system zaczerpnięty rodem z gier MMO czy hack’n’slash – kolory broni. Jest ich kilka i symbolizują moc pukawki. Szare gnaty to totalny szrot, niebieskie, to szrot trochę lepszy, fioletowe już są całkiem niezłe, a złote to takie, na których będzie nam zależeć najbardziej. O ile podobny system sprawdzał się w ostatnich odsłonach Assassin’s Creed, tak tutaj jest koszmarnym nieporozumieniem. Kolory mają także przeciwnicy i jeśli mamy - przykładowo - niebieską broń, a trafimy na fioletowego gościa (nawet zwykłego gagatka z podstawowym pistoletem) lub jakiegoś z pozoru tylko średnio groźnego zwierza, to możemy władować w niego dobrych kilka magazynków, a jedyne, co nam się w takim przypadku uda, to pozbyć zapasu amunicji – przeciwnik ani drgnie. Mało tego, gdy on do nas doskoczy, to najpewniej padniemy po 2-3 ciosach. System jest tragicznie wręcz nieprzemyślany, kiepsko zbalansowany i stanowi kolejne pójście na łatwiznę ze strony deweloperów. Zamiast popracować nad SI (które kuleje tutaj, że pieką oczy), to wybrano rozwiązanie idące po absolutnie najmniejszej linii oporu.
Francuzi postanowili być jednak łaskawi dla nas, graczy, i dają nam możliwość uniknięcia sytuacji, w której będziemy zmuszeni do wypluwania setki nabojów w zbyt mocnych przeciwników. Otóż wystarczy udać się na zakupy, skorzystać z mikrotransakcji i voila! – mamy złotego gnata na samym początku zabawy, a większość opisywanych akapit wcześniej problemów znika, chyba nawet szybciej, niż bakterie po antybiotyku. Śmieję się, ale po prawdzie nie jest aż tak trudno samemu stworzyć porządną pukawkę, zbierając w trakcie gry rozmaite surowce. Problem w tym, że zanim takową sobie wykraftujemy, to nie raz natrafimy na wyraźnie mocniejszych przeciwników już w początkowych etapach gry i będziemy i tak musieli się z nimi męczyć. A że sam nie mam za grosz cierpliwości do irytujących gier, więc zdążyłem kilka razy zwyzywać twórców za ich "genialny" pomysł, nim dorwałem się do skutecznego gnata. Niektórzy jednak nie są na tyle cierpliwi i widocznie są gotowi oddać dodatkowe pieniądze - gdyby było inaczej, tego typu mikrotransakcje nie byłyby zawierane w grach.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler