Śródziemie: Cień Wojny (PC)

ObserwujMam (29)Gram (5)Ukończone (11)Kupię (11)

Śródziemie: Cień Wojny (PC) - recenzja gry


@ 15.10.2017, 15:45
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Deweloperzy udoskonalili sprawdzoną wcześniej formułę. Śródziemie wciąż bawi, choć nie jest to gra dla każdego.

Wydane kilka lat temu Śródziemie: Cień Mordoru, choć słabo promowane, okazało się jednym z większych pozytywnych zaskoczeń, jeżeli chodzi o premiery w 2014 roku. W przypadku kontynuacji, z podtytułem Cień Wojny, marketing był już znacznie bardziej rozwinięty, a my, w gruncie rzeczy, wiedzieliśmy czego się spodziewać. Będąc już po premierze można stwierdzić wprost, że zaskoczeń faktycznie nie ma – Cień Wojny to kontynuacja czerpiąca bardzo wiele z pierwowzoru, ale wnosząca też całkiem obfity zestaw nowinek i zmian.

Akcja Cienia Wojny toczy się bezpośrednio po wydarzeniach z pierwowzoru, dlatego jeżeli nie graliście w poprzednią część, to macie prawo nie wiedzieć, o co tutaj tak naprawdę chodzi. Przed rozpoczęciem rozgrywki twórcy częstują nas co prawda filmikiem podsumowującym wydarzenia z Cienia Mordoru, ale w trakcie grania w najnowszą część widzimy sporo nawiązań do jedynki, których, bez znajomości jej fabuły, nie będziemy w stanie odpowiednio odebrać. Inna sprawa, że fabuła jest tutaj tak naprawdę dokładką do dania głównego, jakim jest sama rozgrywka, więc nawet poznając ją „po łebkach”, nie tracimy szczególnie wiele. Sam wątek, w którym ponownie wcielamy się w strażnika Taliona i upiora Celebrimbora pod jedną postacią, jest całkiem niezły. Mamy zaskakujące zwroty akcji, ciekawe motywy, a przy okazji napotykamy kilka interesujących postaci. Z drugiej strony, przez obszerność gry fabuła wydaje się strasznie rozwleczona, co sprawia, że traktujemy ją jako niezbędny element produkcji, a nie coś, co śledzimy z zapartym tchem.

Całość związana jest z nowym pierścieniem. Dzięki niemu możemy kontrolować orcze umysły i przekabacać je na naszą stronę, tworząc w ten sposób mini-armię, przy której pomocy możemy następnie przejmować twierdze (o tym za chwilę). Ulubionych popleczników da się awansować na wodzów danej warowni, albo wysyłać na specjalne areny, gdzie będą podnosić swoje umiejętności; ewentualnie przyzywać do pomocy w trakcie walki. Niemal doskonały system Nemezis z poprzedniej części został jeszcze bardziej rozbudowany i choć początkowo można się w tym wszystkim pogubić (o ile nie graliście w poprzednią odsłonę), to z czasem zaczniecie doceniać jego specyfikę.

Wracając do motywu podbijania twierdz, była to jedna z bardziej ochoczo reklamowanych przez wydawcę nowości. Generalnie gra została podzielona na różne regiony, w których głównym punktem są właśnie warownie. Twórcy zrezygnowali z dużej otwartej mapy z Cienia Mordoru na rzecz mniejszych, bardziej korytarzowych, ale też różnorodniejszych lokacji. Oblężenia polegają na zebraniu naszej armii i bezpośrednim szturmie na warownię. Następnie zajmujemy konkretne punkty kontrolne, a w międzyczasie warto pokonać wodzów danego obszaru, co zmniejszy poziom zabezpieczenia twierdzy i, tym samym, umożliwi naszej armii na łatwiejszy podój. Finał to zawsze starcie z dowódcą garnizonu i jego najbliższą świtą. Cała mechanika zdobywania twierdzy początkowo robi wrażenie, ale na dłuższą metę przestaje zachwycać, bo wkrada się tu powtarzalność. Brakuje widowiskowości znanej z chociażby filmowego szturmu na Minas Tirith, gdzie na ekranie widzieliśmy setki postaci. W grze jest ich najwyżej kilkadziesiąt, przez co całość na dobrą sprawę niewiele odbiega od siekania przeciwników w każdym innym etapie zabawy.


Screeny z Śródziemie: Cień Wojny (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   13:21, 16.10.2017
Po przeczytaniu recenzji nie mam zastrzeżeń do gry, przed też nie mialem, ale co tam Dumny

Gra jest tym czego oczekiwałem czyli rozwinięciem Cienia Mordoru. Znane mechaniki z kilkoma nowościami do tego dobra fabuła, czego chcieć więcej Dumny
0 kudosshuwar   @   07:29, 17.10.2017
Ale z tymi mikrotransakcjami, to pojechali. Ja rozumiem we Free2Play, ale w pełnopłatnej grze, za 170 zeta???? Do czego to zmierza?