Tym „więcej” są amulety, czyli specjalne przedmioty zdobywane albo dzięki pokonywaniu szefów poziomów albo zakupom u handlarzy. Są zazwyczaj najdroższe z dostępnego asortymentu, ale i najbardziej wartościowe – dodając np. magiczne zdolności protagoniście, nowe ataki lub chociażby możliwość podglądu własnej pozycji na mapie. Bo Hollow Knight to nie jest taki spacerek po zagajniku, a bardziej przyrównałbym to do karczowania lasu równikowego. Głównie ze względu na to, że znaczną część eksploracji realizujemy bez jakichkolwiek podpowiedzi. Na domiar złego nie możemy swobodnie zapisywać stanu rozgrywki, a przeciwnicy odradzają się po każdym opuszczeniu danej lokacji.
Warto też zaznaczyć, że choć tytuł studia Team Cherry jest stylistycznie jednorodny i spójny, to odznacza się – co można uznać zarówno za wadę i pozytyw, w kontekście wyśrubowanego poziomu trudności – bardzo, bardzo podobnymi (żeby nie powiedzieć – powtarzalnymi) lokacjami. Przez to łatwo zagubić się w gąszczu niemal identycznych korytarzy i przejść. Sprawia to, że brak mapy i „autolokalizatora” jest szczególnie bolesny. Ja potrafiłem zrozumieć konwencję, choć wiem, że nie wszyscy będą w stanie wziąć to za element rozgrywki, więc ująłem to w dwojakiej interpretacji.
Oprawa audiowizualna jest bardzo specyficzna. Pomimo nieco gotyckiego i mrocznego klimatu (coś pomiędzy Bloodbornem i The Order 1886), grafika została utrzymana w kreskówkowej konwencji, z ręcznie rysowanymi postaciami oraz tłami. Co ciekawe, sprawdza się to kapitalnie, nadając bardzo niepowtarzalnego i intrygującego sznytu produkcji! Z kolei ścieżka dźwiękowa jest niezwykła, kapitalnie dopełniająca wydarzenia rozgrywające się na ekranie, wszak dominuje tutaj pianino i wiolonczela.
Hollow Knight ciężko podsumować inaczej niż – paradoksalnie – w krytykowany we wstępie przeze mnie sposób. Zarówno seria Souls, jak i prezentowany tutaj tytuł studia Team Cherry reprezentują cechy typowe dla metroidvanii, więc posiadają sporo punktów wspólnych. Odróżnia je w zasadzie tylko perspektywa – 2D kontra trójwymiarowe lokacje – oraz oprawa graficzna – kreskówka kontra mroczny gotyk. Niemniej jednak w obu przypadkach jest tak samo – śmiertelnie dobrze!
Dobra |
Grafika: Grafika została utrzymana w kreskówkowej konwencji, z ręcznie rysowanymi postaciami oraz tłami - bardzo klimatycznymi, dodajmy! Miejscówki bogate są w detale, choć głównie reprezentujące jeden nurt stylistyczny, to urzekające swoim wykonaniem. |
Świetny |
Dźwięk: Ścieżka dźwiękowa, która oparta została na wiolonczeli i pianinie, z pewnością buduje niepowtarzalny nastrój, tak bardzo ważny w mroczniejszych grach. |
Świetna |
Grywalność: Z racji utrzymania Hollow Knight w sznycie platformowej zręcznościówki, pierwsze skrzypce bezsprzecznie grają tutaj manualne umiejętności gracza, nie zaś posiadane wyposażenie. |
Dobre |
Pomysł i założenia: "Dark Souls 2D" co prawda już mieliśmy, ale nieco inaczej opakowane - Hollow Knight z pewnością odnalazło się w tej konwencji, wprowadzając nawet coś od siebie! |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Nic ponad niszczenia elementów otoczenia - jakichś posągów, czy "ścinania trawy" - nie uświadczymy. |
Słowo na koniec: Hollow Knight, choć trafi do pewnej niszy, nie zwojuje fanów serii Souls oraz Bloodborne. Nawet mimo swojej niecodziennej, oryginalnej stylistyki. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler