River City Ransom: Underground (PC)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

River City Ransom: Underground (PC) - recenzja gry


@ 12.03.2017, 19:52
Kacper "Itchytude" Kutelski
I AM ERROR.

Spośród rzucających się w oczy atrakcji bitewnych na pierwszy plan wysuwa mi się się możliwość wspólnego przechodzenia gry z innymi graczami. Jak na “chodzoną nawalankę” z krwi i kości przystało, w demolce jednocześnie uczestniczyć może aż czterech graczy, zarówno lokalnie jak i za pośrednictwem sieci. Zgodnie z oczekiwaniami, połączenie sił z innymi ludźmi potęguje wrażenia płynące z rozgrywki - zwłaszcza, gdy siedzą oni na kanapie tuż obok nas. System walki jest pod względem kooperacji dość wdzięczny, pozwalając na wspólne trzaskanie kombosów, choć twórcy w tej kwestii nie ustrzegli się potknięć. W trybie wieloosobowym bowiem gra zasypuje ekran trudniejszymi do pokonania chmarami przeciwników, a podnoszenia statystyk do akceptowalnych poziomów nie ułatwia konieczność dzielenia się pieniążkami z innymi. Gdy dołączymy do tego latające dookoła graczy przedmioty i postaci otrzymamy obraz bardzo chaotycznej zabawy, która może szybko sfrustrować swoją jednostajnością i nieprzewidywalnością. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rażące błędy znane z warstwy dla samotnego gracza… wzbogacone o bugi ekskluzywne dla trybu online.

Niestety, od zarania dziejów głównym przeciwnikiem River City Ransom Underground wydaje się być czas - twórcy z Conatus Creative Inc. już od czasów Kickstarterowej zbiórki mieli problemy z wypełnianiem gry nową zawartością, na co spory wpływ miał na pewno niewielki rozmiar drużyny developerskiej. Chęć wyrobienia się na zaplanowaną jakiś czas temu datę premiery zaowocowała kilkoma solidnymi bugami, które wymiernie wysysają przyjemność z rozgrywki. Dość tylko wspomnieć, że w przeciągu pierwszych kilkunastu minut zabawy mnie i mojemu przyjacielowi udało się zepsuć zapisany stan gry i kompletnie utknąć w jednej z lokacji, w skutek niefortunnie poniesionej śmierci zsynchronizowanej ze zgonem jednego z bossów. Przykładów tego typu niekompetencji nie brakuje - najśmieszniejszy z nich dotyczy możliwości przekręcenia licznika jednej ze statystyk (przez co z maksymalnej wartości 255 przeskoczy ona na 0), najsmutniejszy zaś - błędów z zapisem stanu gry w trybie sieciowym, przez co w większości wypadków mija się ona póki co z celem. “Robali” jest więc w kodzie gry naprawdę sporo (błędy znajdziemy nawet na listach ciosów poszczególnych bohaterów!), i mimo że od premiery otrzymaliśmy już aż cztery aktualizacje, tak naprawienie najbardziej rażących błędów ma zająć twórcom jeszcze sporo czasu.

Powyższe problemy odbiły swe piętno również na designie gry, który zawiera kilka naprawdę intrygujących w swym dziwactwie pomysłów potęgujących frustrację graczy. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o dziwacznym AI wrogów, które można opisać jako połączenie najgorszych cech hieny i polityka przyłapanego na manipulacji. Wrogowie nie oszczedzają się w tańcu, nieustannie wycofując się i otaczając gracza. Nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby nie zastosowanie sztuczek rodem z ery pierwszego Mortal Kombat - część wrogów wydaje się bezpośrednio odczytywać klawisze wciskane przez gracza, reagując z niesłychaną precyzją i refleksem godnym koreańskich mistrzów ping-ponga. W efekcie więc tchórzliwe SI nie tylko utrudnia klejenie kombosów, które stanowią przecież jedną z głównych atrakcji rozgrywki, ale również sprawia, że ograniczamy się kreatywnie i zaczynamy korzystać z możliwie najbezpieczniejszych, obszarowych ataków.

To zresztą nie jedyne kwestie do których łatwo się przyczepić. System szybkiej podróży pozostawia wiele do życzenia, podobnie zresztą jak występujący w grze cykl dnia i nocy który zamiast oferować nowe możliwości wydają się jedynie nas ograniczać. Ograniczone możliwości to zresztą domena początkowej fazy rozgrywki każdą z postaci, gdyż bohaterowie w pierwotnym stadium rozwoju są nie tylko słabi, ale zwyczajnie nudni, oferując bardzo okrojony zestaw technik i beznadziejne statystyki. Do tego gra irytuje czasami minimalizmem poleceń, które często wymagają od gracza inwencji twórczej na poziomie medium kasującego 3,66 za każdy SMS, co w pewnym stopniu można usprawiedliwić przywiązaniem do tradycji. Dodajmy do tego równie staromodną karę za zgon w postaci utraty połowy posiadanych środków oraz kiepsko przemyślane zadania (upierdliwe pościgi za bossami czy przenoszenie butelki mleka są już teraz na forum gry owiane legendą) i otrzymamy obraz nieco zacofanej produkcji która zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu.


Screeny z River City Ransom: Underground (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?