Pixel Privateers (PC)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Pixel Privateers (PC) - recenzja gry


@ 05.03.2017, 16:15
Kacper "Itchytude" Kutelski
I AM ERROR.

Dodajmy do tego fakt, że praktycznie wszystko ulega skalowaniu (co ogranicza celowość naszego rozwoju, gdyż nawet największe badassy dopasowują się mniej lub bardziej posłusznie do naszego poziomu), a póki co zawartość przeznaczona dla wylewelowanych astronautów nie wydaje się być ani zbyt dobrze zbalansowana, ani szczególnie rozbudowana (pomijając oczywiście możliwość zbierania coraz potężniejszych przedmiotów celem zabijania coraz potężniejszych wrogów) i otrzymujemy obraz złożonej i charyzmatycznej, ale ostatecznie nieco monotonnej i wymagającej dodatkowej pracy kosmicznej odysei. Developerzy zapowiedzieli zresztą chęć dłuższego wspierania gry, odsłaniając się na złośliwości odnośnie “porzuconego” Pixel Piracy. Privateers stanowi jednak znacznie lepszy i bardziej wdzięczny fundament, co daje nadzieję na rozwikłanie bardziej bolesnych dolegliwości, przyćmiewających nieco naprawdę interesujące założenia rozgrywki.

Styl graficzny również budzi skojarzenia z owianą złą sławą poprzedniczką “Prywaciarzy”. Podobnie jak w tym niedokończonym roguelike’u o pirackim życiu, Quadro Delta postawiła w Pixel Privateers na bardzo solidnie wyglądający pixel-art z prostymi, chorującymi na ciężką pikselozę wizerunkami postaci. Taki styl graficzny z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale w akcji sprawdza się bardzo dobrze, pozwalając dość łatwo odnaleźć się w chaotycznych wymianach ognia i/lub plazmy. Należy dodatkowo przyznać, że, mimo swojej pozornej prostoty, na uznanie zasługują projekty elementów lokacji. Choć powtarzalne, nie tylko wyglądają bardzo klimatycznie, ale również świetnie łączą się w większe zabudowania i fragmenty terenu.

Jeśli jesteśmy już w temacie oprawy to zwrócę również uwagę na zaskakujące problemy z wydajnością działania gry - zastosowane efekty cząsteczkowe i wieloosobowe starcia wyglądają ładnie, jednak najwyraźniej potrafią trochę zmęczyć komputer. Część użytkowników gry donosi o problemach z frameratem nawet na naprawdę dość potężnym sprzęcie.

Minimalistyczna, uroczo stylizowana grafika fajnie kontrastuje nie tylko z kilogramami lootu i obszernymi, losowo generowanymi lokacjami. Zaskakująco dobrze wypada bowiem także oprawa dźwiękowa, a głównie wspomniana wcześniej, przywodząca na myśl space-operowe klasyki ścieżka muzyczna. Przygrywające podczas walki utwory stanowią niezłe tło dla wydarzeń (choć mogłyby być nieco bardziej energetyzujące). Segregowaniu ekwipunku towarzyszą kojące, ambientowe rytmy. A w okrętowych kantynach (stanowiących w świecie gry obowiązkowe wyposażenie każdego statku kosmicznego) wesoło brzdąka robotyczna kapela. Chwała deweloperom również za rezygnację ze znanych z Pixel Piracy, irytujących niczym żelbetowe tipsy przeciągane po szkolnej tablicy, głosów postaci, które tym razem są znacznie bardziej stonowane.

Pixel Privateers to prosta mimo swojej złożoności gra RPG, która mimo wszystko nie uniknęła kilku solidnych potknięć. Progresja w postaci zdobywania nowych przedmiotów, rozwijania członków ekipy i odkrywania kolejnych planet stanowi niezły motor napędowy, ale po parunastu godzinach zabawy do rozgrywki mogą zacząć wkradać się prawdziwi wrogowie każdego RPG-a - chaos i monotonia. Jednak przyjemna i nieco prześmiewcza atmosfera, w połączeniu z leżącym u podstaw rozgrywki solidnym systemem walki, pozwalają miło spędzić czas i uzależnić się od “farmienia” kolejnych potężniejszych artefaktów. Gracze wymagający powolnych, strategicznych starć, klimatycznej eksploracji oraz rozbudowanego wątku fabularnego mogą poczuć się zawiedzeni, ale jeśli nie przeszkadza wam pewna umowność rozgrywki i lubicie świecidełka oraz prostą taktyczną akcję, to warto wybrać się w kosmiczną podróż już teraz. Pixel Privateers, nawet nie biorąc pod uwagi ambitnych planów dalszej rozbudowy, z pewnością odwdzięczy się przyjemnym klimatem i kilotonami kosmicznych przedmiotów, a pseudolosowy charakter rozgrywki może zapewnić ogromną liczbę różnorodnych kombinacji plansz oraz elementów ekwipunku.


Długość gry wg redakcji:
25h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Dobra Grafika:
“Nowoczesna pikseloza” nie tylko robi niezłe wrażenie, ale również doskonale pasuje do charakteru rozgrywki.
Dobry Dźwięk:
Przygrywająca w tle muzyka, mimo ograniczonej liczby utworów, ładnie uzupełnia wydarzenia i wpada w ucho, a towarzyszące walce odgłosy nie irytują, spełniając swoje zadanie.
Dobra Grywalność:
Skoncentrowana na zdobywaniu potężnych przedmiotów główna pętla rozgrywki sprawdza się w akcji i potrafi wciągnąć. Szkoda tylko, że nie zadbano bardziej o balans, większą różnorodność systemów i bardziej taktyczny charakter potyczek. Być może podciągną to nadciągające aktualizacje?
Świetne Pomysł i założenia:
Losowa generacja zawartości działa jak należy, a klimacik rozgrywki i ogromna dawka możliwych do napotkania planet i przedmiotów działają na podatnych graczy niczym super-glue.
Dobra Interakcja i fizyka:
Interfejs w walce nie jest zbyt odkrywczy, ale za to całkiem funkcjonalny. Praktycznie cały czas pomiędzy starciami spędzamy za to na korzystaniu z niezbyt ergonomicznych menusów.
Słowo na koniec:
Pixel Privateers to wypełniona urokiem i losowo generowanym lootem przygoda, której zdałoby się nadać nieco więcej szlifów, o które prosi się zwłaszcza zarządzający chaotycznymi starciami system taktycznych walk. Nie zmienia to jednak faktu, że przy najnowszej grze Quadro Delta da się zatracić - zwłaszcza, jeśli ktoś uwielbia kolekcjonować błyszczący loot.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Pixel Privateers (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?