Armored Warfare (PC)

ObserwujMam (10)Gram (5)Ukończone (0)Kupię (3)

Armored Warfare (PC) - recenzja gry


@ 09.03.2016, 11:54
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Armored Warfare jest wciąż rozwijane, ale już teraz wyrasta nam naprawdę solidna konkurencja dla World of Tanks oraz War Thunder.

O Armored Warfare pisaliśmy już na naszych łamach wielokrotnie. Przedstawialiśmy Wam najważniejsze aspekty produkcji, a także nasze wstępne wrażenia, przygotowane na podstawie jej wczesnej wersji. Chociaż nadal nie ma mowy o finalnej edycji tejże gry, zdecydowaliśmy się przygotować coś w rodzaju recenzji (coś w rodzaju, albowiem produkcja jest ciągle rozwijana), która pozwoli Wam zdecydować czy warto zainwestować w przedsięwzięcie studia Obsidian Entertainment nieco wolnego czasu (pieniędzy nie musicie, bo tytuł jest darmowy).

Zacząć wypada od tego, że Armored Warfare to kolejna (trzecia licząca się) produkcja, podejmująca tematykę czołgów. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych (World of Tanks i War Thunder Ground Forces), przedstawia ona bardziej współczesne pole bitwy, którego głównymi bohaterami są czołgi i pojazdy bojowe budowane w przeciągu ostatnich 60-70 lat. Swoją przygodę z tymi metalowymi monstrami zaczynamy w latach 50. ubiegłego stulecia, a kończymy praktycznie w czasach obecnych, a nawet można by rzec, że delikatnie wybiegamy w przyszłość. Na przykład jeśli weźmiemy pod uwagę polski czołg PL-01, nieobecny w służbie (najpewniej do 2018 roku), a mający zadebiutować niedługo w grze.

Czołgi, ta, jakże istotna różnica, wpływa na wszystko, co znajdziemy w grze. Ze względu na to, że większość maszyn, jakie widnieją w Armored Warfare to szybkie i nowoczesne jednostki, twórcy mogli przygotować znacznie większe mapy niż te zastosowane w World of Tanks. Poszczególne maszyny błyskawicznie docierają bowiem w centrum pola bitwy i nie ma potrzeby długiego przemierzania kilometrów, celem radosnej wymiany ognia.

Same mapy, choć bardzo pieczołowicie przygotowane, niestety występują w dość skromnych ilościach. Deweloperzy bezustannie dodają nowe lokacje, ale w momencie pisania niniejszego tekstu, jest ich kilkakrotnie mniej aniżeli w produkcji Wargamingu. Co zatem może skusić potencjalnego wirtualnego czołgistę, aby sięgnął po dzieło Obsidianu? Ano przede wszystkim to, że jakość wykonania map jest naprawdę bez większych zastrzeżeń. Deweloperzy świetnie zbalansowali wszystkie miejscówki, są one odpowiednio zróżnicowane, a ponadto część otoczenia da się zdemolować, dzięki zaawansowanemu silnikowi graficznemu (CryEngine) oferującemu destrukcyjne środowisko.

Co równie istotne, mapy można wykorzystać  w dwóch głównych trybach zabawy, PvE oraz PvP. Projektanci przygotowali je w taki sposób, aby zarówno w pojedynkach, w których gracze współzawodniczą, jak i w tych, w których współpracują ze sobą, dało się grać tak samo przyjemnie. Zmieniają się tylko założenia zabawy, ale wszystko pozostałe nie ulega zmianie, za co twórcom należy się pochwała. Dla porównania, w World of Tanks te kilkadziesiąt map przeznaczono dla PvP, ale już w przypadku PvE mamy do czynienia ze swego rodzaju misjami treningowymi, rozgrywającymi się, o ile mnie pamięć nie myli, wyłącznie w dwóch lokacjach. Marnie i raczej na zasadzie zapychacza, a nie pełnoprawnego modelu zabawy.


Screeny z Armored Warfare (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDamian098K   @   19:39, 26.03.2016
Armored Warfare jak dla mnie jest owiele lepsze od wota choć posiada bardziej uboższą biblioteke map i czołgów to nie ma tak duże nacisku na mikropłatności i grafika jest o niebo lepsza.