O polskim SUPERHOT zaczęło być głośno już w 2013 roku, kiedy niewielka grupka programistów dość spektakularnie wygrała konkurs 7DFPS – turniej na najciekawszy prototyp gry FPS. Nadspodziewanie dobre przyjęcie tytułu sprawiło, że nowo utworzona grupa SUPERHOT team postanowiła kuć żelazo, póki gorące i podjęła się próby przekształcenia zwykłego „prototypu” w zamkniętą, pełnowartościową produkcję. Za sprawą sporego rozgłosu z 2013 roku zebranie funduszy okazało się proformą i z akcji na Kickstarterze zgromadzono blisko 250 000 dolarów. Dopięciem tej fajnej historii jest dzień 25 lutego 2016 roku, kiedy SUPERHOT w końcu ujrzał światło dzienne i... jak rzadko kiedy, spełnił pokładane w nim nadzieje. Bezapelacyjnie mówimy tu bowiem o grze nadzwyczaj ciekawej, szalenie oryginalnej i wartej zapamiętania.
Naczelna idea przedsięwzięcia jest bardzo prosta: czas wokół nas płynie tylko i wyłącznie wtedy, gdy wykonujemy jakiś ruch (z wyjątkiem obrotów wykonywanych myszą). Zrobimy krok do przodu: czas leci. Wystrzelimy z broni: czas płynie. Przeładujemy giwerę: przez chwilę coś się zadzieję. Pomysł, z jednej strony, banalny, a z drugiej, zupełnie niecodzienny i niezwykłe atrakcyjnie wykorzystany. Twórcy doskonale wyczuli, w jaki sposób da się wyeksploatowane te specyficzne założenia i osiągnęli absolutnie niebywały efekt.
Zasadniczym celem SUPERHOT jest eliminowanie wszystkich znajdujących się na niewielkiej planszy przeciwników, oczywiście wykorzystujemy do tego celu wspomniane „poślizgi” w czasie. To więc komuś przywalimy pięściami, to strzelimy z broni palnej (mamy pistolet, strzelbę lub karabin maszynowy), to przyłoimy pałką czy mieczem samurajskim (moje ulubione narzędzie zbrodni!); albo desperacko rzucimy jakimś elementem otoczenia (naczyniami, kulami bilardowymi, a nawet telewizorem). Za sprawą zamrożonego czasu sprytnie zaplanujemy kolejne kroki, a także finezyjnie unikniemy kul posyłanych przez oponentów (prawie jak Neo w Matrixie, choć twórcy nie dali nam żadnej opcji „uniku” – a szkoda!). Oryginalne wrażenie robi też stylistyka: całe poziomy skonstruowane zostały w odcieniach czerni, bieli i szarości, przeciwnicy zaś to czerwone ludki, które pod naporem naszych ataków rozpadną się na drobne kawałeczki (zupełnie jakby byli zrobieni ze szkła – strasznie widowiskowy i fantastyczny dla oczu efekt!). Emocje, jakie mi towarzyszyły podczas rozwałki, były naprawdę przednie. Motyw zatrzymania czasu sprawia, że SUPERHOT nabiera zupełnie innego wymiaru i dostarcza bardzo specyficznych, pozytywnych doznań.
Idąc dalej, początkowo wydawało mi się, że fabuła gry to rzecz zupełnie zbędna i pretekstowa, z czasem jednak okazało się, że twórcy i tu potrafili nas zaskoczyć. Otóż mrowia część „scenariusza” rozgrywa się w oknie... czatu. Widzimy tutaj, jak jeden użytkownik (w domyśle – my) rozmawia z drugim o nowej gierce i dzieli się z nim swoimi wrażeniami. Z czasem jednak następuje coś niebywałego. Gra zaczyna przejmować kontrolę nad biednym graczem i wciągać go do granic przyzwoitości. Pomijam już, jak ten motyw ostatecznie się rozwija, niemniej uwierzcie mi na słowo: wyszło to po prostu świetnie. Początkowo zaproponowany scenariusz jest zabawny, by ostatecznie nabrać psychodelicznego wręcz kształtu. Przyznam, że z czymś takim jeszcze się nie spotkałem i brawa dla SUPERHOT team, że nawet tu potrafili wykrzesać coś niezwykłego.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler