Eventide: Slavic Fable to kolejna produkcja wydana pod szyldem katowickiego studia Artifex Mundi. Tytuł tym razem przygotowany został w kooperacji z The House of Fables. Eventide nie różni się wiele od poprzednich gier od tej pierwszej firmy – dzieło reprezentuje gatunek przygodówek HOPA.

HOPA, jeśli jeszcze nie wiecie, to akronim od Hidden Object Puzzle Adventure. W nim, w odróżnieniu od np. point & click, nie widzimy swojej postaci, a statyczne tła robią nam za scenerię do zagadek środowiskowych, które są najczęściej puzzlami lub układankami innego rodzaju.

W Eventide: Slavic Fable wcielamy się w postać utytułowanej i utalentowanej (o czym świadczą liczne wycinki z gazet, szczególnie na początku zabawy) botaniczki, która postanowiła sprawdzić, co słychać u jej babci. Oczywiście nie robi tego bez przyczyny, albowiem zaniepokojona jej ostatnim listem podejrzewa, że staruszce grozi niebezpieczeństwo. Dojeżdżając do prowadzonego przez nią skansenu Wrzosowisko, protagonistka zostaje zaatakowana przez tajemniczego stwora, a za chwilę jej niedoszły towarzysz i pomocnik – Borut – okazuje się „tym złym”.

Gra Artifex Mundi i The House of Fables garściami nawiązuje do poprzednich tytułów, które współtworzyło pierwsze ze studiów – 9 Poszlak, Otchłań: Upiory Edenu czy też Nightmares from the Deep. Chodzi, naturalnie, o pomysł na rozgrywkę oraz charakterystyczny styl produkcji spod katowickiego warsztatu. Została wyrobiona pewna renoma firmy oraz konkretny sznyt, co mnie niezmiernie cieszy. Mimo iż nie są to wielkobudżetowe hity, to ciągłość w tworzeniu tego, w czym czuje się najlepiej jest najważniejsza!

Eventide: Slavic Fable garściami czerpie ze słowiańskiej mitologii, bo i tego wymaga koncepcja. Poruszamy się po skansenie, który utrzymany jest w klimatach wczesnośredniowiecznych – Słowianie osiedlili się w Europie Wschodniej, wciąż pozostając wierni swoim pogańskich wierzeniom i bóstwom. Nie zdradzając wiele mogę powiedzieć, że podczas rozgrywki wchodzimy w kooperację z takimi właśnie mitologicznymi stworkami, a więc pół ludźmi, pół zwierzętami, zamieniającymi się po pełni księżyca w swoje nieludzkie formy.

Choć projektanci w wielu momentach bazują na sprawdzonych i wypróbowanych przez siebie rozwiązaniach, to nie zniechęciło ich do zaaplikowania kilku zmodyfikowanych lub zupełnie nowych patentów na łamigłówki. I tak – mamy stare i znane przesuwanie ruchomych elementów po planszy z jednym wolnym polem czy rozwiązywanie klasycznych zagadek środowiskowych z łączeniem obiektów. Ponadto pojawiło się spajanie kolorowych kulek w taki sposób, by ich linie nie przecinały się, czy wyszukiwanie i korzystanie ze zbieranych przedmiotów tylko w obrębie jednej minigierki.

Na szczególną uwagę zasługuje oprawa audiowizualna. Ta z Eventide wydaje się zdecydowanie bardziej kolorowa, przyjemna dla oka i nad wyraz pasująca do słowiańskiego klimatu, niż kilka poprzednich gier Artifex, w które miałem okazję zagrać. Ten tytuł może poszczycić się bogactwem detali, co z jednej strony działa na korzyść (lepsze doznania), lecz z drugiej może utrudniać nieco rozgrywkę.

Koniec końców Slavic Fable wydaje się najefektowniejszą grą w portfolio Artifex Mundi, stworzoną w kooperacji z The House of Fables. Nie musi być jednocześnie najciekawsza, bo akurat tematyka poruszona w tej produkcji niekoniecznie pasuje wszystkim fanom tego gatunku. Jednak biorąc pod uwagę moje wrażenia z ogrania tejże przygodówki HOPA, to z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że mamy tu do czynienia z najbogatszym i najbardziej urozmaiconym tytułem rodzimego dewelopera!