Sunless Sea (PC)

ObserwujMam (12)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (2)

Sunless Sea (PC) - recenzja gry


@ 01.03.2015, 17:08
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

„Witam i serdecznie zapraszam na pokład naszego wycieczkowca HMS MG. W drodze do portu w Londynie będą mogli państwo podziwiać przepiękne, morsko zielone morze, z całą pewnością tonę mgły oraz okazjonalne morskie potwory.

Witam i serdecznie zapraszam na pokład naszego wycieczkowca HMS MG. W drodze do portu w Londynie będą mogli państwo podziwiać przepiękne, morsko zielone morze, z całą pewnością tonę mgły oraz okazjonalne morskie potwory. Jednak zapewniam, iż nasz okręt wyposażony jest w dwa działa, które odstraszą natrętnych przybyszów. Mamy też wystarczająco dużo zapasów jedzenia oraz węgla, by w jednym kawałku dotrzeć do portu. Chyba…”.



Sunless Sea reprezentuje gatunek typowy dla przemijającej już epoki roguelike, czytaj „rogalików”. Możemy nazwać ją też odradzającą się, wszak w kilku ostatnich latach powstało wiele gier na modłę niegdysiejszych szlagierów. Mówię tutaj m.in. o FTL: Faster Than Light, The Binding of Isaac czy też Rogue Legacy. No i teraz dzieło studia Failbetter Games, które niemal podręcznikowo wpisuje się w ten trend.

Sunless Sea przez długi czas było oferowane w usłudze Steam o nazwie Wczesny Dostęp. Popularny (choć także z haniebnych przypadków zaniechań pracy nad rozpoczętym projektem) program pozwolił na tyle rozwinąć skrzydła producentom, że dziś oglądamy dostojnego i bogatego „rogalika”, aczkolwiek niepozbawionego wad i zaniechań.

Wcielamy się w postać kapitana okrętu, który powinien dbać o własne dobra bardziej niż o życie – nawet najmniejszą wyprawę musimy dokładnie zaplanować, przygotować zapasy i być absolutnie pewnym, że energii napędzającej silnik wystarczy także, a może przede wszystkim, na powrót. Zanim przystąpimy do wyprawy musimy „wykreować” protagonistę, określając jego ambicję, przeszłość itd. Element żywcem wzięty z gier typu RPG sprawdza się tutaj doskonale, nadając interesującego charakteru.

Sunless Sea (PC)

Za pomyślnie ukończone misje, oprócz funtów (wszak znajdujemy się w wiktoriańskiej Anglii, choć utrzymanej w nieco innych realiach), otrzymujemy także punkty doświadczenia, dzięki czemu możemy usprawnić naszą łajbę, a także nająć dodatkowych członków załogi. Im większa załoga, tym większe prawdopodobieństwo wzrośnięcia wskaźnika o nazwie terror – rosnący proporcjonalnie do kłopotów, w których się znajdujemy. Przez to krewka załoga może się zbuntować i sprowadzić marzenia o podboju nieznanych lądów do parteru.

Całym sensem zwiedzania ogromnej, losowo generowanej mapy jest rozwijanie własnej drużyny oraz przyjmowanie coraz to intratniejszych zleceń. Każde z nich jest swoistą małą perełką, z wyrazistymi postaciami i nieszablonowymi opisami. Historie zostały świetnie napisane, z lekką nutką absurdu (gadające chomiki w hełmach FTW!), ale wciąż inspirujące. No i nie zostały przesadzone w żadną stronę, co już jest sztuką.

Sunless Sea (PC)

Kolejną zachętą dla fanów tego typu produkcji jest poziom trudności, który w Sunless Sea podkręcono niezwykle wysoko! Głównym przeciwnikiem bohatera nie są poczwary wyłażące z najgłębszych odmętów oceanu, ale sam żywioł. Odległości pokonywane z zadania na zadanie, misji na misję, są często bardzo, bardzo długie, a śmierć – niestety – permanentna. Nie odrodzimy się ze swoimi statystykami, inwentarzem ani postępami rozgrywki. Tracimy niemal wszystko, co udało się osiągnąć, nierzadko przez długie godziny.


Screeny z Sunless Sea (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRomeus   @   10:24, 02.03.2015
Od jakiegoś czasu ta gra przykuwa moją uwagę (choć na razie nie portfel :-)). Nie wiedziałem jednak, że można w to grać aż 100 godzin. No, no...