Symulator misji ratunkowych: Emergency 5 (PC)

ObserwujMam (2)Gram (1)Ukończone (1)Kupię (2)

Symulator misji ratunkowych: Emergency 5 (PC) - recenzja gry


@ 09.12.2014, 22:46

Gry z serii Emergency są nielicznymi przykładami produkcji, które z czystym sercem możemy zaliczyć do racjonalnych przedstawicieli gatunku symulacji. Jednakże w ostatnich latach marka ta nie zmierzała w upragnionym przez graczy kierunku.

Gry z serii Emergency są nielicznymi przykładami produkcji, które z czystym sercem możemy zaliczyć do racjonalnych przedstawicieli gatunku symulacji. Jednakże w ostatnich latach marka ta nie zmierzała w upragnionym przez graczy kierunku. Z roku na rok otrzymywaliśmy, co prawda, kolejne tytuły, ale zmiany w nich zachodzące sprowadzały się do aktualizacji daty w nazwie gry oraz zaimplementowania szeregu nowych misji. Brakowało świeżości i przesunięcia serii w nową generację. To miało przynieść ze sobą Emergency 5. Miało, ale po drodze otworzyło puszkę Pandory, pełną programistycznych nieszczęść.

Symulator misji ratunkowych: Emergency 5 (PC)

Pierwsze Emergency wydane zostało w 1998 roku. Seria ta należy do nietypowych strategii czasu rzeczywistego, bowiem zamiast grabić, plądrować, mordować czy robić inne szalone rzeczy, których, żyjąc zgodnie z ogólnie pojętymi zasadami moralnymi, nigdy byśmy nie uczynili, wcielamy się w dowódcę służb ratowniczych oraz porządkowych. Wysyłamy zatem jednostki na miejsce zdarzenia, zarządzamy nimi, aby, wbrew wszystkiemu, wspaniałomyślnie ratować wirtualne istnienia.

Przy Emergency 5 studio Sixteen Tons Entertainment postanowiło od podstaw stworzyć silnik zasilający grę. Pod względem rozgrywki to dalej stare, wciągające Emergency. Jednak ta odsłona serii doczekała się czegoś zupełnie innego. Czegoś, co kiedyś nie było aż tak wyeksponowane. Czegoś unikanego przez większość producentów. Tym czymś jest totalny brak optymalizacji, masa niezliczonych błędów, bugów, glitchy, powodujących, iż najnowszy Symulator Misji Ratunkowych sam powinien otrzymać pomoc. Najlepiej od doświadczonego programisty. Jednakże lećmy po kolei.

Twórcom udało się wywołać na ekranach monitorów nowe wrażenia graficzne. Nie ma jakiegoś ogromnego przeskoku w stosunku do poprzedniczek, ale trzeba przyznać, że gra wygląda nie najgorzej, choć osobiście miałem nadzieję na większą pieczołowitość w pracy grafików. O ile płomienie prezentują się naprawdę solidnie, sylwetki strażaków, mechaników, medyków również, tak modele gapiów oraz tekstury budynków nie są już najwyższych lotów. Po lekkim przybliżeniu widoku, wspomniane tekstury wydają się rozmazane, tak jakby nie do końca wczytane. Produkcji towarzyszy wszędobylski efekt rozmycia, w wielu miejscach ewidentnie brakuje najzwyklejszej ostrości. Natomiast odbicia świetlne na wysokich ustawieniach - miodzio.

Mocną stroną Emergency 5 są nowe animacje. Strażacy powoli wyciągają osoby z wnętrza samochodu, staranie podpinają wąż do hydrantu, lekarz bada albo nawet reanimuje poszkodowanych, w zależności od odniesionych obrażeń. I tak dalej, i tak dalej. Wszystko byłby naprawdę świetne, gdyby nie błędy (o których przeczytacie za chwilę) oraz dziwaczne walki między policjantami, a złoczyńcami. Zmagania funkcjonariusza z przestępcą wyglądają niczym wyjęte z dziecięcego treningu karate. Delikatny cios i blok, cios i blok. Najśmieszniejsze jest to, że oni w ogóle się nie dotykają! Walczą będąc kilka metrów od siebie, aż któryś z nich nagle pada na ziemie.

Symulator misji ratunkowych: Emergency 5 (PC)

Sixteen Tons Entertainment postanowiło w standardowej wersji gry zaserwować nam trzy niemieckie miasta: Monachium, Hamburg i Berlin. Nabywając edycję Deluxe otrzymujemy również Kolonię. Właśnie w obrębie tych miejsc decydujemy o losie poszkodowanych. W warstwie rozgrywki rewolucji nie ma. Standardowo, najpierw na miejsce zdarzenia wysyłamy dane jednostki, a potem podejmujemy określone czynności. Interweniować przyjdzie nam między innymi w trakcie gangsterskich porachunków, czy śnieżnej lawiny, zasypującej kurort, gdzie nieodzowna okaże się pomoc psa tropiącego. Unieszkodliwimy również wykopaną bombę z czasów drugiej wojny światowej. Jeżeli już jesteśmy przy miastach to z bólem serca przyznaję, że nie tętnią one życiem. Ba, są praktycznie opustoszałe. Samochody przejeżdżają raz na jakiś czas, ulicami również przejdzie ktoś od czasu do czasu.


Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosshuwar   @   11:00, 19.12.2016
Tak czytam tą recenzję, bo tematyka ciekawa - ot tak do odstresowania się w święta, żeby nie siedzieć cały czas przy stole, ale te bugi ją dyskwalifikują.

A czy wiadomo czy wersja 2016 jest bardziej doszlifowana?