American McGee's Grimm (PC)

ObserwujMam (3)Gram (1)Ukończone (1)Kupię (1)

American McGee's Grimm (PC) - recenzja gry


@ 31.01.2014, 17:28
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Jakiś czas temu panowała moda na animowane wersje znanych bajek z cyklu „historia prawdziwa”. Wykorzystując motywy znanych historyjek, autorzy z reguły tworzyli całkowicie nowe opowieści, w których często, pomimo żartów adresowanych do milusińskich, puszczali także oko do dorosłego odbiorcy.

Jakiś czas temu panowała moda na animowane wersje znanych bajek z cyklu „historia prawdziwa”. Wykorzystując motywy znanych historyjek, autorzy z reguły tworzyli całkowicie nowe opowieści, w których często, pomimo żartów adresowanych do milusińskich, puszczali także oko do dorosłego odbiorcy. Za ich growy odpowiednik, hurtowo dostarczający takich adaptacji, można uznać American McGee’s Grimm. Jeśli jednak sądzicie, że razem z latoroślą usiądziecie przy komputerze i będziecie się dobrze bawić, jesteście w ogromnym błędzie. Na czas sesji z tytułem lepiej posłać narybek do babci, albo na dwór/pole. Powiadam Wam – zaoszczędzicie sobie w ten sposób masę niewygodnych pytań, a przy okazji nie zniszczycie wyobrażenia dziecka o tych pouczających przedstawicielach literatury.

Głównym bohaterem opisywanej produkcji jest Grimm – krasnolud, który nie potrafi zdzierżyć przesłodzonych bajek dla dzieci, wytykając im kliszowość, niespójność fabularną i brak położenia odpowiedniego nacisku na motywy winy/kary/nagrody. Kopciuszek ma przebaczyć swemu ojcu i macosze wyrządzone krzywdy? Midasowi niemalże płazem uchodzi jego chciwość? W powiastce o złotej gęsi tytułowy drób pełni rolę wyłącznie epizodyczną? Koniec tego dobrego! Przejmujemy zatem kontrolę nad protagonistą i w podzielonych na poszczególne scenki odcinkach przekształcamy cukierkowy świat w coś o wiele mroczniejszego – już w przedstawianych przezeń na początku bazowych wersjach znajdziecie sporo brutalności i sarkazmu, ale jego działania potęgują te elementy. Krew leje się wręcz strumieniami, gdy gniew i żądza zemsty biorą górę nad bohaterami, a cięte żarty, nierzadko pełne seksizmu, puszczają oko do gracza aluzjami do innych, popularnych tytułów. Spicy Horse, chińskie studio Americana McGee, projektując kolejne epizody (a jest ich w sumie aż 23, ukończenie jednego zajmuje ok. 40-50 minut), sięgnęło głównie po baśnie braci Grimm, choć nie brak też twórczości innych autorów, jak chociażby „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa.

American McGee's Grimm (PC)

Czarny humor i pokręcone światy to znak firmowy Americana McGee, dawnego pracownika id Software, i jednocześnie najlepsze, co ma do zaoferowania przedstawiany tytuł. Co prawda sama rozgrywka nie wymaga znajomości angielskiego na zaawansowanym poziomie, ale śledzenie opowieści już tak – indyk nie doczekał się żadnej polonizacji, więc odbiorca musi bazować wyłącznie na swoim słuchu i wzroku, a w przypadku epizodu traktującego o Mulan wyłącznie na tym drugim – wszyscy aktorzy mówią w nim bowiem… po chińsku, co, jak przypuszczam, stanowi swego rodzaju hołd dla umiejscowienia studia. Wróćmy jednak do lokacji: kto grał w American McGee’s Alice czy niedawno w Alice: Madness Returns, z pewnością wie, że zgubienie się w wyobraźni ich głównego projektanta byłoby jeszcze gorszym, bardziej psychodelicznym doświadczeniem, aniżeli wędrówka Jennifer Lopez po umyśle mordercy w filmowej Celi. Pełno tu dziwacznych maszyn, zwierząt, zawieszonych w powietrzu platform, a to jeszcze nic wobec tego, co z tym światem robi Grimm: spokojna osada nagle zamienia się w więzienie pokroju Guantanamo, ogrodowe rzeźby zaczynają atakować strażników, zmarli wstają z grobów, a nasi „bracia mniejsi” dziczeją. Ogólnie rzecz biorąc – tam, gdzie pojawia się Grimm, porządek prędko ustępuje miejsca zepsuciu i chaosowi.


Screeny z American McGee's Grimm (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?