Dead Sky (PC)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Dead Sky (PC) - recenzja gry


@ 22.12.2013, 11:51
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Przez te kilkanaście miesięcy istnienia cyklu „Indyk na niedzielę” poznaliście mnóstwo wartych uwagi gier, a także sporo średniaków, którym po obniżkach wypadałoby dać szansę, a odwdzięczą się kilkoma godzinami dobrej zabawy.

Przez te kilkanaście miesięcy istnienia cyklu „Indyk na niedzielę” poznaliście mnóstwo wartych uwagi gier, a także sporo średniaków, którym po obniżkach wypadałoby dać szansę, a odwdzięczą się kilkoma godzinami dobrej zabawy. Wszelako jednak, w naszej gestii nie leży wyłącznie polecanie, lecz i przestrzeganie, o czym przekonacie się właśnie dzisiaj. Oto staje przed Wami Dead Sky, mały potworek kochany chyba tylko przez swoich rodziców.

Shorebound Studios udało się przekonać zgromadzoną wokół platformy Valve społeczność, by dała produkcji tego studia zielone światło. Pojęcia nie mam, jakim cudem udało się tego dokonać developerom, ale z pewnością po ich stronie był boom na zombiaki w kulturze masowej oraz pociąg graczy do wspólnego stawiania im czoła. W każdym razie, ich zapał w zasadzie już całkowicie wygasł – nie znalazłem żadnej aktywnej sesji online, do stwarzanych przeze mnie także nie przyłączyła się nawet jedna, zabłąkana duszyczka. Osobiście kompletnie się temu nie dziwię – do zmagań sieciowych oddano bowiem jedynie 4 mapki, wszystkie zorientowane na mało wymyślny tryb survival. Główny cel to oczywiście jak najdłuższe utrzymanie się przy życiu, lecz na kilku z nich trzeba również chronić przed zniszczeniem cenny sprzęt radiowy bądź… domki. Nie bez kozery przy większości z nich widnieje sugestia ilości osób wymaganych do sensownej zabawy, gdyż jedna lub dwie zwyczajnie nie podołają konieczności doglądania kilku miejsc naraz.

Dead Sky (PC)

Gameplayowo Dead Sky mocno przypomina bonusową, ukrytą grę z Call of Duty: Black Ops, mianowicie Dead Ops Arcade. Oba to izometryczne shootery z chodzącymi truposzami po drugiej stronie lufy, dropiącymi cenne fanty – broń, amunicję bądź specjalne ataki (tutaj np. kilka sekund ostrzału z pokładu helikoptera). Ponadto z pokonanych wypada złom, za który możemy kupić umocnienia (elementy ogrodzenia, kilka rodzajów automatycznych wieżyczek), załadować posiadaną broń czy nieco się podleczyć. Dodatkowo na akcję wpływa ciekawy motyw – wraz z postępem zapada coraz większy mrok, mający za zadanie budować klimat beznadziei tudzież grozy. Ciężko jednak o dobrą atmosferę czy radość z rozgrywki, gdy ta boryka się z błędami, a przede wszystkim totalnie zmarnowanym potencjałem. Tower defensowe wtręty to kilka obiektów do postawienia na krzyż, pełna rekonwalescencja kosztuje fortunę, zaś przeciwnikom, pomimo naprawdę szerokiej rozpiętości gatunkowej (np. zwykłe zombiaki, wybuchające, płonące), brakuje odpowiedniego wprowadzenia, by gracz mógł się oswoić z danym typem szwendacza. Inna sprawa, że trafiły tu także jednostki średnio kojarzone z żywymi trupami – m.in. mutanty z mackowatym ramieniem zdolne przyciągnąć postać z dużej odległości oraz… gigantyczne czerwie. Razem tworzy to dość niespójny misz-masz.

Autorzy niewątpliwie chcieli postawić na dynamizm – stąd obecność znanego m.in. z Gears of War aktywnego przeładowania, czyli możliwości zdobycia bonusu do obrażeń, jeśli zrepetujemy pukawkę w odpowiednim momencie. Co z tego, skoro naraz da się nosić, poza pistoletem, tylko jedną, a postać sama nie sięgnie po kolejny magazynek, tylko należy w tym celu każdorazowo wcisnąć stosowny klawisz? Miało być super, a wyszło jak zawsze – strzelanie szybko zaczyna nużyć swą nijakością i powtarzalnością. Niby wokół biegają truposze, ale najtrudniejsze zadanie to nie zasnąć z nosem w klawiaturze. Sytuację uratowałaby nieco opcja modyfikacji kluczowych parametrów zabawy (głównie z myślą o trybie sieciowym), ale to tylko pobożne życzenie – w Dead Sky ciężko nawet o różnicę między poziomami trudności.

Dead Sky (PC)

Przypominam sobie tylko jedną kiepską grę opartą na wspólnym łojeniu wroga w taki sposób – Ghostbusters: Sanctum of Slime. Tamta miała chociaż nośny, bliski starszym graczom setting i kilkugodzinny tryb single, natomiast Dead Sky jedyne, co oferuje samotnym wilkom, to półgodzinna (sic!) przygoda w świecie opanowanym przez szwendaczy, na koniec częstująca komunikatem „ciąg dalszy nastąpi”. Fabuły nie ma praktycznie żadnej, poza kliszowymi zadaniami typu „chroń innego ocalonego, aż skombinuje pojazd do ucieczki”. Co to w ogóle ma być? Demo, czy produkt kosztujący niemal 9 €…?! W sumie nie ma za czym płakać, bo takiego kwiatu jest pół światu – Dead Sky w żaden sposób nie próbuje się wybić, wyróżnić z tłumu podobnych, przeważnie lepszych, tytułów. Co prawda wygląda dość przyzwoicie, ale cel-shadingowy filtr raczej się marnuje – brak tutaj stosownych zbliżeń i cut-scenek, by go wychwycić i docenić, więc to sztuka dla sztuki. Poza tym obcowanie z tą produkcją w pewnym stopniu przypomina podróż nocnym autobusem w towarzystwie dziwnie zachowującego się innego pasażera – po wybraniu planszy w menu potrafi przez dobrą chwilę nie dać absolutnie żadnego sygnału, że zarejestrowała polecenie. Z kolei odpalaniu projektu zawsze towarzyszy denerwujący obowiązek rozprawienia z upierdliwym powracaniem do trybu okienkowego. Creepy.

Dead Sky (PC)

Dead Sky to porażka, gra, w której gameplay całkowicie nie nadąża za elektryzującym, rockowym soundtrackiem. Nie wie, czym chce być – bezlitosnym survivalem, czy relaksującym symulatorem uzbrojonego po zęby terminatora, gdy pozwala zasiąść z minigunem w bezpiecznym helikopterze. Ja natomiast doskonale wiem, co z tym fantem zrobić. Nie polecać.


Długość gry wg redakcji:
0h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Dobra Grafika:
Wraz z audio najjaśniejsza strona Dead Sky. Gdyby reszta gry dorównała jej poziomem, ocena byłaby znacznie wyższa.
Dobry Dźwięk:
Elektryzujący, rockowy. Tylko po co, skoro gameplay to tortury?
Słaba Grywalność:
Niska. Zanim człowiek zdąży się na dobre rozgrzać, przekonuje się, że nie było warto. Albo widzi napisy końcowe.
Słabe Pomysł i założenia:
Izometryczny shooter z zombiakami. Tego jeszcze nie było, prawda?
Przeciętna Interakcja i fizyka:
Niby jakoś to wszystko działa, ale gdyby nie działało w ogóle, przynajmniej zaoszczędziłoby graczowi czasu.
Słowo na koniec:
Dead Sky jest słabe, monotonne i zabugowane. Nikt w to już nie gra, bo związek z tą produkcją to toksyczna miłość - nie dostaniesz nic dobrego w zamian, a tylko stracisz.
Werdykt - Słaba gra!
Screeny z Dead Sky (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?