Firma NetherRealm Studios zasłynęła w świecie jako twórca rebootu kultowej serii bijatyk, jaką bez wątpienia jest Mortal Kombat. Zresztą, co by nie mówić, był to reboot w bardzo udany sposób wskrzeszający tę wieloletnią markę, toteż gracze z nadzieją patrzyli w kierunku nowego tytułu niniejszej firmy – Injustice: Gods Among Us. Bijatyka osadzona w uniwersum DC Comics była wprawdzie nieco chłodniej przyjęta od wspomnianego Mortal Kombat, ale też zebrała całkiem niezłe opinie i dostarczyła frajdy niejednemu fanowi wirtualnego szarpania. Niestety obydwoma tytułami mogli się cieszyć wyłącznie posiadacze konsol, a właściciel komputerów osobistych, jak zwykle, obeszli się smakiem. W końcu jednak NetherRealm postanowiło ucieszyć także i „PeCetowców”. Jakieś pół roku temu światło dzienne ujrzała „blaszakowa” wersja Mortala, teraz zaś w nasze ręce trafia Injustice, o ambitnie brzmiącym podtytule Ultimate Edition.
Słowem sprecyzowania, mamy do czynienia z klasyczną bijatyką w stylu Mortal Kombat, mechaniką rozgrywki bardzo przypominającą zresztą poprzednie dzieło ekipy. Dwóch przeciwników staje więc naprzeciwko siebie i z pomocą morderczych kombinacji próbuje narąbać sobie nawzajem guzów. Standard. Wyróżnikiem Injustice jest zaś fakt, że grę osadzono w uniwersum DC, dzięki czemu dostaliśmy możliwość pokierowania chyba wszystkimi najważniejszymi postaciami znanymi z komiksowych kart. Jeśli więc kiedykolwiek marzyliście, by stoczyć mordercze pojedynki jako Batman, Superman, Flash, Green Arrow, Catwoman, Joker, czy w ogóle jako jeden z kilkudziesięciu bohaterów znanych z DC – Injustice daje ku temu najlepszą okazję. Liczba dostępnych postaci robi wrażenie i trudno doszukać się jakichkolwiek braków w tej kwestii.
Żeby nie było zbyt nudno, projekt dysponuje kilkoma trybami rozgrywki, przy czym tym najbardziej eksponowanym jest fabularny – bardzo zresztą zbliżony do tego znanego z Mortal Kombat (pozostałe tryby to zwykłe potyczki i drobne misje, nic nadzwyczajnego). Mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju długiego filmu, przerywanego serią ponad 30-stu starć, w których, rzecz jasna, weźmiemy osobiście udział. Wraz z rozwojem wydarzeń, raz na kilka walk zmieniać się będzie kierowany przez nas bohater, staniemy więc „za sterami” Batmana, Flasha, Zielonej Strzały, Aquamana, Zielonej Latarni, czy w końcu Supermana. Ogólnie – będą to „ci dobrzy”, walczący z „tymi złymi”. Choć banalny, wątek fabularny jest dość ciekawy i lepszy od tego z Mortal Kombat, a do tego sprawniej wyreżyserowany. Otóż grupka naszych herosów, w wyniku walki o dobro świata (między innymi z Jokerem), przeniesie się do równoległego wymiaru, z którego będzie musiała się wydostać. Co gorsze, alternatywne wersje naszych podopiecznych to niekoniecznie rycerze w lśniących zbrojach, a często persony skrajnie zepsute i dalekie od rycerskości. Zresztą – co tu dużo mówić: najczarniejszym z charakterów jest alternatywna wersja Supermana, który z dzielnego herosa, przekształcił się w prawdziwego łotra – i zarazem naszego największego przeciwnika. Jeśli wpleść w to wszystkie zawarte w grze motywy, bardzo sprawnie nakreślone relacje między bohaterami i nieźle wyreżyserowane cut scenki (przy okazji, całkiem długie), otrzymamy naprawdę niezły wątek fabularny. Twórcy popisali się wysokimi zdolnościami narracyjnymi i stworzyli wiele widowiskowych przerywników filmowych (starcia między bohaterami i złoczyńcami wyglądają zaskakująco efektownie). Nie sposób znaleźć tu jakiś uchybień, ale finalnie grze czegoś brakuje. Nie jest tak grywalna, jak Mortal Kombat. Dlaczego?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler