King Arthur's Gold (PC)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (1)

King Arthur's Gold (PC) - recenzja gry


@ 24.11.2013, 18:54
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Dzisiejszy indyk w znacznej mierze opiera się na budowaniu – najpierw wydobywamy swoim kilofem niezbędne surowce, a następnie wznosimy umocnienia, by przetrwać natarcie wroga i odpłacić mu pięknym za nadobne.

Dzisiejszy indyk w znacznej mierze opiera się na budowaniu – najpierw wydobywamy swoim kilofem niezbędne surowce, a następnie wznosimy umocnienia, by przetrwać natarcie wroga i odpłacić mu pięknym za nadobne. Już się domyślacie, o jaką grę chodzi? Tak, oczywiście, o King Arthur’s Gold.

Naturalnie wszystkie skojarzenia z przebojem Marcusa „Notcha” Perssona są jak najbardziej na miejscu, aczkolwiek produkcja TransHuman Design skłania się ku czysto militarnemu wykorzystaniu aspektu górniczo-twórczego w kilku trybach. Tytuł sugeruje otoczkę historyczną i tak jest w istocie – wojujemy w czasach świetności rycerstwa, choć zapomnijcie o możliwości zdobycia Excalibura i przygodach godnych legend. Obecne w KAG singlowe wtręty od strony fabularnej ograniczają się do króciutkiej (ok. kwadransa) misji uratowania księżniczki, porwanej przez złego czarnoksiężnika. Ażeby tego dokonać, trzeba się przebić przez garść poziomów wypełnionych zabudowaniami wroga, pułapkami oraz jego sługusami – rycerzami, łucznikami i głównym złym we własnej osobie. Całość, dedykowana krótkim posiedzeniom, sprawia wrażenie sprawdzianu umiejętności przed zmaganiami w Sieci, gdzie nie będzie już miejsca na potknięcia i błędy.

King Arthur's Gold (PC)

Stąd też przygodę z King Arthur’s Gold dobrze zacząć od tutoriala. Szkolenie uzmysławia tutejsze realia: eksplorujemy płaski, dwuwymiarowy świat wcielając się w przedstawiciela jednej z trzech dostępnych klas, legitymujących się odmiennymi umiejętnościami. Pierwsza, jaką gracz poznaje, to Rycerz. Dysponuje mieczem i tarczą, którą może nie tylko odbijać ataki, lecz również wykorzystywać w formie prostego spadochronu. Domyślnie wymachuje majchrem jak cepem, ale lepiej naładować atak trzymając wciśnięty przycisk myszy, by wyprowadzić znacznie groźniejsze combosy. Drzemiąca w mięśniach siła pozwala mu także demolować zabudowania i drzewa, zaś wysoka odporność predestynuje go do walki bezpośredniej. Druga klasa to Łucznik – ten również umie wzmacniać strzały, posiada też linkę z hakiem służącą do szybkiego przemieszczania się. Bez niego stałby się chłopcem do bicia ze względu na mikry pasek zdrowia. Ostatnia grywalna postać do Budowniczy – jako jedyny potrafi wznosić budynki i konstruować różne przedmioty, choć kosztem bezbronności. Dodatkowo, za zarabiane w trakcie potyczek złoto kupimy u handlarzy rozmaite fanty (np. różnego rodzaju strzały czy ładunki), pomocne w anihilacji nieprzyjaciela.

King Arthur's Gold (PC)

Dla pacyfistycznych architektów przeznaczono tryb Sandbox, gdzie mogą dać upust swojej kreatywności, samotnie bądź online. Zapomnijcie jednak o rozmachu Minecrafta czy Terrarii – tutejsze mapki są mikroskopijne w porównaniu do wspomnianych tytanów interaktywnego górnictwa. Bez modów przynoszących nową zawartość nie ma tu zbyt dużo do roboty, choć prawdziwy artysta i tak wyrzeźbi coś nietuzinkowego, budzącego uznanie. Ostatnim testem sprawności są wyzwania, czyli seria króciutkich etapów (poniżej minuty, także do rozegrania w co-opie) o różnorakim, z góry ustalonym celu, jak wspięcie się na szczyt wieży, zlikwidowanie wszystkich wrogów czy ucieczka przed ścianą śmierci. W tych bardzo zręcznościowych poziomach trochę brakuje wsparcia dla pada, ale z drugiej strony wielkość poszczególnych elementów świata wymusza precyzję i dlatego też klawiatura z myszką okazują się niezastąpione. Spory wpływ na to ma sama grafika – jej pikselowatość jest urocza, paleta barw również, lecz można wiele zarzucić czytelności; zoom też średnio pomaga. Gdy na ekranie „dzieje się” (głównie w multi), często trudno odróżnić maluczkie klocki składające się na budowle od awatarów innych graczy, a gdy jeszcze w ruch idą materiały wybuchowe i ogólna demolka, człowiek dusi przycisk ataku w nadziei, że jakimś cudem sam nie zginie.

King Arthur's Gold (PC)

Zmagania ludzików złożonych z kilku pikseli w multiplayerze to serce dzisiejszego indyka. Starcia imponują dynamiką i koniecznością współpracy wszystkich klas – np. Łucznicy i Rycerze chronią Budowniczych konstruujących drabiny i mosty lub zalewających tereny wodą. Wzajemną destrukcję można uskuteczniać w kilku trybach. Pierwszy, Take the Halls, to tutejsza interpretacja Dominacji. Wrogie zespoły dążą do zajęcia wszystkich „Dworów” (Halls) na mapie. Budynki te, obecne także w innych trybach, umożliwiają respawn i zmianę klasy, więc są kluczowe dla zabawy także w Capture the Flag, czyli tradycyjnej próbie zwędzenia nieprzyjacielowi flagi i przyniesienia jej do swojego zamku, chroniąc jednocześnie własny sztandar. Najmniej ambitny jest za to Team Deathmatch, czyli zespołowa wyrzynka wyłącznie z udziałem zbrojnych. Wciąż można znaleźć chętnych do zabawy, bo choć gra miała steamową premierę całkiem niedawno, jej faktyczny debiut miał miejsce ponad 2 lata temu. Co ciekawe, stworzyli ją… Polacy, aczkolwiek próżno szukać w niej napisów w rodzimym języku. Samo studio TransHuman Design założył ponad dekadę temu Michał Marcinkowski, autor nieco zbliżonej koncepcyjnie produkcji Soldat.

King Arthur's Gold (PC)

King Arthur’s Gold potrafi zeżreć mnóstwo czasu. Nie wygląda najlepiej, ma swoje przywary, ale nie ma sensu czepiać się tej gry za dalece mniejszy rozmach od MinecraftaTerrarii. KAG to taki silnie skumulowany ładunek ich najlepszych cech, świetny do krótkich sesji, gdy akurat chce się jakoś zabić czas. I nie tylko.


Długość gry wg redakcji:
2h
Długość gry wg czytelników:
2h 0min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Stylowa, urokliwa, ale często bywa nieczytelna.
Przeciętny Dźwięk:
Oszczędny. Czasem pojawia się jakaś muzyka, lecz starcia upływają głównie na słuchaniu odgłosów bitwy.
Dobra Grywalność:
Przy KAG całkiem miło spędza się czas - tym lepiej, im bardziej ma się ochotę kombinować.
Dobre Pomysł i założenia:
Połączenie budowania i wojaczki nie jest niczym szczególnym - próbowano tego już w różnych grach, a tutaj wypadło całkiem znośnie.
Świetna Interakcja i fizyka:
Mnóstwo elementów można zniszczyć, a budowa i destrukcja to równie dobra droga do zwycięstwa, co wymachiwanie mieczem!
Słowo na koniec:
King Arthur's Gold to świetny tytuł na krótkie posiedzenia. Mordujące się pikselowate ludziki są urocze, ale przydałoby się więcej do roboty dla singlowców.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z King Arthur's Gold (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?