How to Survive (PC)

ObserwujMam (21)Gram (4)Ukończone (6)Kupię (2)

How to Survive (PC) - recenzja gry


@ 29.10.2013, 16:32
Marek "gaco" Gacek

Apokalipsa zombie to temat wykorzystany wręcz do cna, a słysząc o bezmózgich umarlakach do głowy automatycznie przychodzi skojarzenie totalnej sieczki. Nie inaczej jest w przypadku produkcji firmy 505 Games – How To Survive.

Apokalipsa zombie to temat wykorzystany wręcz do cna, a słysząc o bezmózgich umarlakach do głowy automatycznie przychodzi skojarzenie totalnej sieczki. Nie inaczej jest w przypadku produkcji firmy 505 GamesHow To Survive. Wiele sugerujący tytuł nastawia nas na poznanie sztuki przetrwania, wydawałoby się tak ważnej w opuszczonym i wywróconym do góry nogami świecie. Jednak czy pomysł czerpania po trochu z wielu osadzonych w tych realiach produkcji zda egzamin?



Fabuła zaczyna się w bardzo standardowy, dla tego gatunku, sposób. Zostajemy rozbitkami na wyludnionej wyspie, gdzie naszym głównym wrogiem są zombiaki. Jak się później okaże, nie tylko one, ale o tym w nieco innym czasie. Scenariusz był niestety pisany na kolanie tylko po to, aby był. Stara się być wciągający i grać na emocjach przez standardowe, wyświechtane chwyty, mające poruszyć gracza za serce (samotne dziecko czy zrozpaczona matka), ale nijak to pasuje do groteski, o której wspomnę nieco później. Może powiecie, że się czepiam, jednak How to Survive spartoliło sprawę. Model osamotnionego surviwalowca pozwala na dopisanie graczowi osobistej historii, wynikającej z personalnych przygód i geografii świata. Nie zrobiono tego jednak i mamy fabularnego gniota, który poniekąd wymusza na nas przeżywanie fabuły. Postacie posiadają swój charakter, jednak z większością mamy epizodyczny kontakt, co bardzo utrudnia obdarowanie ich jakimkolwiek uczuciem. Ewenementem jest jegomość o nazwisku Kovac, sugerującym jego bałkańskie pochodzenie. Jest on naszym opiekunem i doradcą na tym łez padole. Pojawianie się kolejnych osobowości jest tak naprawdę bezwartościowe dla fabuły, stanowi jedynie tło i popycha rozgrywkę do przodu. Szkoda, bo jak pokazują rodzynki typu The Walking Dead w swoich wszystkich formach (gra, komiks, serial), nie trzeba podążać tą drogą, a relacja pomiędzy Zambiapokalipsą, a emocjami jest jak najbardziej możliwa.

Jeśli mowa postaciach, to należy wspomnieć o ich głównym zadaniu w How to Survive. Wszyscy obdarzeni rozumem na wyspie pełnią role NPC’ów. Zlecają nam zadania, które ciągną historię do przodu, pozwalają zdobywać punkty doświadczenia, a przy okazji dają masę frajdy. Głownie działają one na zasadzie wymiany handlowej, czyli Ty zrób coś dla mnie, to ja też coś Ci dam. Najciekawsze polegało na znalezieniu martwego kota, a następnie zszyciu go nićmi, aby nieco przypominał swoją pierwotną postać. Co ciekawe, zadania poboczne zlecają nam… małpy. Zresztą poczucie humoru jest tutaj na porządku dziennym, a przoduje w nim wcześniej wspomniany Kovac. Jego specyficzny angielski - sam w sobie - jest bardzo zabawny, a w połączeniu z ponad przeciętnym optymizmem (ciężko nim emanować, gdy wszyscy dookoła pragną naszej rychłej śmierci) i niebanalnym słownictwem jest wręcz przekomiczny. Komiksowe wstawki w samouczku również dodają prześmiewczego charakteru. Idealnie sprawdzają się jako odskocznia od zgiełku panującego na wyspie, są wręcz idealnym groteskowym kontrastem.

How to Survive (PC)

Największym mięskiem przy braku dobrej fabuły jest sama rozgrywka, która potrafi wciągnąć jak oceaniczny wir, dając niesamowitą dozę satysfakcji. Zabawa polega w gruncie rzeczy na sianiu spustoszenia wśród umarlaków. Siekanie na kawałki, strzelanie z łuku, rozszarpywanie piłą mechaniczną czy rzucanie granatami to jedne z wielu atrakcji, jakie czekają nas na wyspie. Niestety w późniejszym okresie walka robi się niezwykle schematyczna i przewidywalna. Jednak ma to swoją pozytywną stronę. Pozwala poczuć się jak władca wyspy, który musiał wiele przeżyć, aby stać się bossem i nie czuć strachu przed napierającymi ze wszystkich stron przeciwnikami. Muszę się przyznać, sam byłem zdziwiony, że tak bardzo wczułem się w ratowanie własnej skóry.

Ogromna w tym zasługa zbieractwa i craftingu. Przedmiotów na wyspie jest niewiele, co niekiedy daje poczucie frustracji, ale z drugiej strony, bardziej doceniamy zebrany dobytek. Trzeba się dwa razy zastanowić zanim wyrzucimy coś bezmyślnie z naszego ekwipunku. Plecak nie jest zbytnio pojemny, lecz i to także potęguje uczucie survivalu. Tak naprawdę rzemiosło jest głównym elementem, dzięki któremu nie porzucamy gry po pierwszych kilku godzinach. Bronie, które możemy wykonać ze znalezionych skarbów są na tyle różnorodne, że nie pozwalają się nudzić, a każdy odnaleziony schemat jest równoznaczny z nową przygodą.


Screeny z How to Survive (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   12:36, 31.10.2013
Szkoda, że nie wykorzystali pełnego potencjału, ale widac, że pograć się i tak da Uśmiech Może przy dwójce się bardziej postarają o ile wyjdzie kiedyś Dumny
0 kudosIgI123   @   22:03, 31.10.2013
A zatem większy jest tu nacisk na rozpierduchę niż survival? Cóż, interesowała mnie ta gra, ale teraz chyba podziękuję.