InFlux (PC)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (1)

InFlux (PC) - recenzja gry


@ 05.10.2013, 13:53
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Kula kulę toczy. Parafrazą popularnego powiedzenia doskonale można oddać ducha InFlux – „indyczego” dzieła ekipy Impromptu Games.

Kula kulę toczy. Parafrazą popularnego powiedzenia doskonale można oddać ducha InFlux – „indyczego” dzieła ekipy Impromptu Games. I choć główne skojarzenie, jakie z pewnością Wam się nasuwa, to produkcja pod tytułem Rock of Ages – wielce się mylicie. Motyw trójwymiarowego wariantu okręgu i kontrolowania go jest w obu przypadkach filarem rozgrywki, aczkolwiek w drugiej z wymienionych gier inaczej przedstawiono sam pomysł na gameplay. Omawiany produkt to raczej połączenie przepięknych widoczków i prawie-ambientowej muzyki rodem z Proteus oraz prostych – a później i trudniejszych – łamigłówek przestrzennych.



Zasada działania produkcji Impromptu Games jest prosta, jak konstrukcja cepa. Wcielając się w rolę kuli-kosmonautki spadamy na Ziemię i przemierzamy przeróżne tematycznie lokacje w poszukiwaniu sami-nie-wiemy-czego. Skoro mamy do czynienia z – nomen omen – nieziemskim przedmiotem, to na podorędziu dzierżymy także nieziemskie umiejętności. Kula potrafi nie tylko kumulować w sobie energię i dzięki niej wystrzelić bardzo szybko do przodu (a jeśli na drodze jest jakaś rampa, to i nawet bardzo wysoko), ale również posiada niezwykłą moc przyciągania oraz odpychania od siebie nie mniej magicznych obiektów.

Służy to głównie do rozwiązywania prostych zagadek środowiskowych, takich jak przejście zasypane wielkimi głazami. Jednak to nie wszystko. Przemierzając kolejne miejsca, pewnego rodzaju buforem między nimi jest zamknięta, wielgachna kostka – a raczej kilka ich typów. Stojący na ziemi szklany budynek teleportuje nas w jej wnętrze, zaś całość dzieje się jakby w próżni lub po prostu w kosmicznej przestrzeni. Aby w ogóle się tam dostać musimy nazbierać odpowiednią liczbę małych punkcików rozsianych po całej lokacji. Zabierając je ze sobą dzięki opisanej wyżej mocy, przy stosownym fragmencie „oddajemy” je w ręce dziwacznego ustrojstwa. Manipulując możliwością obracania sześcianu musimy „wyciągnąć” inną, żółtą kulę z pojemnika, a następnie wtoczyć ją do kontenera odpowiadającego barwą. W późniejszych etapach dochodzi sporo wariacji tego pomysłu. Na przykład kilka różnokolorowych kul jednocześnie, brak barierek bezpieczeństwa (kiedy setny raz spadniecie 3-4 piętra niżej, zrozumiecie co to frustracja) czy też zupełny niedostatek grawitacji. Kolejnym etapem szargania nerwów gracza są obszerniejsze levele, składające się z większej ilości ścian. Pochwalić należy projektantów za nie uzależnienie się od schematu oraz próbę urozmaicania rozgrywki. Etapy z łamigłówkami zaprojektowano z należytym pietyzmem i brakiem przekombinowanych elementów – wszystko wydaje się harmonijnie współgrać, jednocześnie bez odczucia, że coś wsadzono na siłę.

InFlux (PC)

Deweloperzy w rewelacyjny sposób połączyli sekwencje ze zwiedzaniem półotwartego świata i kombinowaniem nad zagadkami. Gameplay opiera się na w miarę swobodnym eksplorowaniu tajemniczej wyspy przy akompaniamencie genialnie skomponowanej ścieżki dźwiękowej. I choć tytuł powstał w oparciu o Unreal Engine 3 to wygląda przepięknie. Oczy cieszą genialnie wykreowane krajobrazy, które nie dość, że są istną perłą w koronie InFlux, to jeszcze na dodatek doskonale zgrywają się z całą „magiczną” otoczką. Podczas pierwszych etapów oglądamy z brzegu archipelagu ogromny wulkan wyraźnie przygotowujący się do eksplozji rozgrzanej magmy. Dym unoszący się nad jego „kominem”, wzburzona tafla wody i promienie słońca przedzierające się przez gęste i czarne cumulusy – produkcja przypadnie do gustu purystom graficznym, co do tego nie mam wątpliwości.


Screeny z InFlux (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?