zvarownik @ 11.09.2013, 22:17
Kamil "zvarownik" Zwijacz
Dwa lata temu miałem wielką przyjemność bawić się grą Rayman Origins, więc Legends było jednym z moich tegorocznych faworytów. Mamy już kilkanaście dni po premierze, kurz opadł i zapewne każdy zainteresowany już wie, że nowa platformówka Ubisoftu dała radę, a według wielu osób jest znacznie lepsza, niż poprzedniczka.
Dwa lata temu miałem wielką przyjemność bawić się grą Rayman Origins, więc Legends było jednym z moich tegorocznych faworytów. Mamy już kilkanaście dni po premierze, kurz opadł i zapewne każdy zainteresowany już wie, że nowa platformówka Ubisoftu dała radę, a według wielu osób jest znacznie lepsza, niż poprzedniczka. Nie do końca zgadzam się jednak z tymi opiniami. Z jednej strony jest świetnie, ale…
Historia wykreowana przez Michela Ancela i jego załogę nie jest porywająca, jej zakończenie zna się w zasadzie od momentu włożenia płyty do napędu komputera, ale to nic nie szkodzi, bo jest wesoła, baśniowa i zabawna. Początek gry nie daje takiego kopa jak ten w Origins (pamiętny muzykalny sen, szaleństwo sąsiadów z Krainy Wiecznych Umarlaków, czaszka dziadka, itd.), bo oto nasi bohaterowie znowu uderzyli w kimono i spali 100 lat. W tym czasie na Rozdrożach Marzeń rozgościły się różne stwory, które musimy przepędzić i uwolnić uwięzione Małaki. Jest więc trochę nijak, ale tylko na starcie, później całkowicie zapomina się o tle fabularnym i przemierza kolejne światy.
Poziomy, podobnie jak w poprzedniej odsłonie, podzielone są na różne środowiska (woda, jakaś fabryka, wulkan, itd.). Tym razem nie podróżujemy jednak po niby mapie, a wskakujemy w obrazy (swego rodzaju portale) reprezentujące miejsca stworzone przez naszych wrogów. W ogóle w ten sposób stworzono całe menu. Poszczególne malowidła przedstawiają więc nie tylko kolejne levele, lecz także galerię bohaterów, w której wybieramy sobie kim chcemy biegać, pokój ze zwierzątkami, mini grę w piłkę nożną, układy z Origins, wyzwania, emmm, to chyba tyle. Jak więc widać, jest tego trochę i uważam, że takie rozwiązanie nie do końca zdało egzamin. Niby szczegół, ale wydaje mi się, że, aby wejść do wybranego obrazu (w sensie poziomu), należy się więcej nabiegać, niż w Origins. Tak samo dłużej trwa podsumowanie Lumów i pucharów po ukończeniu planszy. To takie pierdoły, ale jakoś mi utkwiły w głowie, pewnie dlatego, że często wracałem (i wracam dalej) do już zaliczonych leveli. Menu jest piękne i można powiedzieć, że pomysłowe, ale po kilku godzinach zaczyna nieco razić.
Rozgrywka za to przeszła samą siebie. Byłem po prostu pewien, że nie da się w większym stopniu usprawnić mechanizmów znanych z poprzedniczki, na szczęście srodze się pomyliłem ponieważ Legends pomysłami na gameplay zmiażdżył sam siebie. Gra jest po prostu boska, nie tylko dla fanów platformówek. Jestem pewien, że każdy, kto w końcu przełamie się i zrozumie, że przy Raymanie świetnie mogą bawić się nie tylko dzieci, będzie nie tyle zachwycony, co spełniony, jako gracz, bo to fun w najczystszej postaci.
Rayman Legends to cały czas ta sama gra platformowa 2,5 D, ale dużo bardziej dopakowana, niż miało to miejsce wcześniej. Chyba wszystkie umiejętności zdobyte 2 lata temu są dostępne dla każdego od samego początku. Twórcy olali oklepane schematy z amnezją, utratą mocy, bla, bla, bla. Jest wsio na dzień dobry, więc, by zabawa nie znudziła się starym wyjadaczom, postanowiono wprowadzić kolejne elementy.
Jednym z nich jest to latające coś (zapomniałem na śmierć jak się ta przerośnięta mucha nazywa). Tak czy siak, zwariowany owad jest naszym stałym pomagierem w pokonywaniu większości poziomów. Posiada super moc, dzięki której jest w stanie… przesuwać przedmioty. Niby nic, ale jak bardzo urozmaica rozgrywkę. Dzięki temu rozwiązaniu poruszamy zdalnie różnymi obiektami, platformami, sprzedajemy latającym oczom plaskacze i gilgamy znacznie silniejszych przeciwników (by po chwili dać im w gębę). Wszystko to robimy biegając, skacząc, szybując, bijąc, uciekając, itd. Czasami mnogość rzeczy na głowie w jednej chwili potrafi przyprawić o ból głowy, jednak o dziwo gra jest łatwiejsza.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler