Toki Tori 2 (PC)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (2)

Toki Tori 2 (PC) - recenzja gry


@ 19.08.2013, 15:44
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Świetnie czuję się ze świadomością, że jestem człowiekiem oświeconym – wiem, czym w istocie jest Toki Tori i nie pozwolę się zbałamucić słodkiemu dzióbkowi pisklaka, który tak naprawdę pragnie wyciśnięcia ze mnie intelektualnych siódmych potów.

Świetnie czuję się ze świadomością, że jestem człowiekiem oświeconym – wiem, czym w istocie jest Toki Tori i nie pozwolę się zbałamucić słodkiemu dzióbkowi pisklaka, który tak naprawdę pragnie wyciśnięcia ze mnie intelektualnych siódmych potów. Pierwsza część nie znała litości – poziom ostatnich wyzwań przyprawiał o ciarki, kiedy człowiek patrzył na dany układ, dostępne gadżety i od razu stawało mu przed oczami: „IMPOSSIBRU!”. Tylko czy aby na pewno znów nie ulegnę czarowi małego kurczątka? Przecież startowe poziomy sequela wyglądają tak niewinnie…



… i rozczulają tym bardziej, że teraz Toki Tori nie korzysta już z wymyślnego arsenału, lecz własnych łapek, którymi tupie; i dzióbka, używanego do tkliwego ćwierkania. Ma także inną misję do wykonania, znacznie poważniejszą – musi uratować swoich małych pobratymców. Wyraźnie podzielone na levele łamigłówki zastąpiła ciągła wędrówka niczym w wielu klasycznych platformówkach. Tym razem zbieractwo nie stanowi już celu samego w sobie, lecz dodatkowy – liczy się przede wszystkim dotarcie do młodych kurczątek i aktywowanie po drodze specjalnych markerów, w razie potrzeby umożliwiających błyskawiczny powrót do dodanego rejonu. Zagadki po drodze to zatem szukanie sposobu na pokonywanie napotkanych trudności. Wyższy ze słynnych Nintendowskich braci poradziłby z tutejszymi etapami w mig, lecz protagonista wyglądający niczym maskotka pewnej margaryny nadal ma za ciężki kuper, by go podrywać na zawołanie. Tyle dobrego, że duże wysokości nie robią na nim żadnego wrażenia.

Toki Tori 2 (PC)

Mogłoby się wydawać, że wybitnie upośledzony motorycznie kurczak będzie kiepskim bohaterem platformówki, lecz nic bardziej mylnego. Takie postawienie sprawy wymusza zrewidowanie sposobu myślenia, porzucenie od lat wpajanego „wystarczy przeskoczyć” na rzecz maksymalizacji potencjału związanego z posiadanymi umiejętnościami: tupiąc przeganiamy niektóre stworki, inne doprowadzamy do szału, a czasem wpływamy na pewne obiekty. Ćwierkanie natomiast bazowo przyciąga zwierzęta, zaś po opanowaniu kilku kombinacji wysokich i niskich dźwięków można aktywować szereg działań: od zrestartowania checkpointu przez wezwanie ptaszka z aparatem, by uwiecznić na fotografiach elementy świata przedstawionego (forma znajdziek), po włączenie mapy, z poziomu której łatwo przenosimy się w odblokowane rejony. Całość uzupełnia szeroka gama interakcji ze światem: np. przejście zmoczonymi łapkami po ściętej trawie powoduje jej odrośnięcie, a fotony produkowane przez świetliki nie tylko rozpraszają mrok w ciemnych jaskiniach (kreskówkowe ciemności, w których lewitują same oczy to sympatyczny akcent), lecz także czynią tamtejsze potwory bezbronnymi. W ten sposób początkowo nieskomplikowany gameplay nabiera niesłychanej głębi i choć tutaj również częściej rusza się mózgownicą, aniżeli mięśniami, sequel ma nieco niższy poziom trudności od oryginału, aczkolwiek nadal potrafi zabić ćwieka. Przekonała się to m.in. pewna „zagrajmerka”, która w pierwszych odcinkach cyklu poświęconego Toki Tori 2 nazwała je „grą dla dzieci”. I dostała za swoje, bo seria stanęła w miejscu.


Screeny z Toki Tori 2 (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?