To the Moon (PC)

ObserwujMam (68)Gram (4)Ukończone (37)Kupię (0)

To the Moon (PC) - recenzja gry


@ 24.07.2013, 18:39
Łukasz "JayL" Jakubczak

Recenzję tę zacznę od podsumowania. Już wyjaśniam, dlaczego.

Recenzję tę zacznę od podsumowania. Już wyjaśniam, dlaczego. To the Moon to gra bardzo specyficzna. Mechanika rozgrywki stanowi w niej tylko dodatek do tego, co najważniejsze - do treści. Właśnie fabuła, zagadnienia jakie porusza, pytania jakie stawia, są najważniejsze. Jeśli jednak je zdradzę, jaki będzie sens odpalania tej produkcji? Na pewno dużo mniejszy, niż kiedy podejdziemy do niej ze świeżym, nieświadomym umysłem. Z tego powodu napiszę to już teraz. Jeśli szukasz doświadczenia, dzięki któremu zadasz sobie kilka ważnych pytań, uświadomisz parę rzeczy na temat życia, być może uronisz łzę - zagraj. Nie jest to dzieło idealne, ma parę wad, jednak pasjonuje i ciekawi, podobnie jak choćby The Path. Choć warto od razu zaznaczyć, że jest to gra o wiele prostsza, gdzie działania przez nas wykonywane są jedynie zepchniętym na margines tłem dla opowieści. Jeśli nie znasz To the Moon, a chcesz ją poznać, skończ czytanie już teraz i wróć później. Wszystkich pozostałych zapraszam do dalszej lektury.


Więcej filmów z To the Moon


Prawda jest taka, że mało gier AAA porusza jakieś ważne kwestie. Ostatnio na szczęście zmienia się to choćby dzięki takim ludziom jak Ken Levine, czyli twórca Bioshocka. Wraz z rozwojem indyków coraz częściej jednak scenarzyści przekazują swoje historie poprzez prostsze produkcje, gdzie mniej jest rozgrywki, a więcej doświadczania gry. Nie ma więc mowy o strzelaniu i elementach platformowych. Nic z tych rzeczy. Zazwyczaj jedynie przemierzamy świat i wchodzimy w interakcję z różnymi elementami czy ludźmi. Tak jest w tym przypadku. Cały nasz udział sprowadza się do wyszukiwania na ekranie określonych rzeczy, czasem do wybrania czynności. Bardziej zręcznościowy element jest zaledwie jeden. Uzasadniony fabularnie, acz szczerze mówiąc, jednocześnie odrębny klimatycznie. Przez to trochę wyrywa nas ze śledzenia historii, powoduje powrót do rzeczywistości, trochę wyrzuca ze świata, w który do tej pory zdążymy się już mocno zagłębić.

Pokierujemy tu dwójką specjalistów z firmy... realizującej marzenia umierających osób. Wszystko polega na tym, iż zagłębiają się oni we wspomnienia klienta i modyfikują je tak, by ostatecznie miał to, czego zapragnął przed śmiercią. Ich charaktery są dosyć standardowe. Eva to profesjonalistka, Neil to sarkastyczny lekkoduch, który zdaje się nie okazywać większych emocji, mimo powagi pracy, jaką oboje wykonują. Zostają wezwani przez Johna, odchodzącego mężczyznę, którego życzeniem jest polecieć na Księżyc. Odpalamy zatem specjalistyczną aparaturę, wchodzimy we wspomnienia i staramy się dotrzeć do jak najdalszych, by odpowiednio zmodyfikować życie Johnny'ego tak, by został astronautą i poleciał na Księżyc. Zapowiada się pasjonująco, prawda?

To the Moon (PC)

Cóż, na początku tak nie jest. Przyznaję, że sterowanie, grafika, sposób prowadzenia rozgrywki, momentami lekko sztywne dialogi - to wszystko nie sprawia od razu dobrego wrażenia. Do gry zdecydowanie trzeba się przyzwyczaić. Nikt na przykład nie raczy nas poinformować, że oprócz myszki do poruszania się można wykorzystywać klawiaturę, co jest o niebo wygodniejsze. Tak samo klikanie w przedmioty, które mogą być powiązane z przeszłością pacjenta, jest dosyć monotonne. Do reszty za to idzie się przyzwyczaić. Ba, grafika z czasem zaczyna pasować do fabuły, uwydatnia jej urok.

Podobnie męcząca z początku jest chronologia wydarzeń. Jak wspomniałem, poznajemy przeszłość Johnny'ego od czasów najnowszych do najdawniejszych, zatem od końca. Co jednak na początku męczy, z czasem jest chyba największą zaletą. Dowiadujemy się bowiem o pewnych wydarzeniach, znamy różne skutki, ale nie wiemy, jakie są przyczyny. Dlatego historia zaczyna pasjonować, wciągać, pragniemy coraz usilniej dowiedzieć się, co doprowadziło do takiego stanu rzeczy. Gdy musiałem wyłączyć To the Moon, robiłem to z autentycznym żalem, iż muszę wyjść z tego świata. Powoli śledzimy losy Johna, przeciwności losu, z jakimi się mierzył. Poznajemy jego miłość, River, która również przysporzyła mu tyleż szczęścia, co smutku. Autorzy z Freebird Games poruszają kwestie marzeń, poświęcenia, decyzji podejmowanych w trakcie życia. Tego, jaką rolę odgrywają w nim inni ludzie, których kochamy. Kwestię miłości. Pytań i zagadnień, jakie są tu przedstawiane jest naprawdę mnóstwo. Jednoznacznych odpowiedzi zaś moim zdaniem brak. Co prawda mamy koniec tej historii, w konkretnym przypadku Johnny'ego i River większość - choć nie wszystkie - spraw jest jasna. Jeśli jednak zaczniemy myśleć o tym bardziej ogólnikowo, może odniesiemy się do sytuacji nam znanych, być może dotyczących nas samych... ciężko wtedy nie zagłębić się w myślach na dłuższą chwilę.

To the Moon (PC)

I oto największe zalety To the Moon. Z jednej strony poznajemy piękną, poruszającą historię. Z drugiej zadaje ona uniwersalne pytania, zmuszające do zastanowienia. Żadne słowa nie potrafią oddać tego, co można przeżyć z dziełem studia Freebird Games. Sam czytając ten tekst mam wrażenie, że to wszystko za mało. O tym, czego doświadcza się obcując z tą grą, można bowiem rozmawiać godzinami. To nie jest produkcja, którą skończymy i zaraz zainstalujemy kolejną. To perełka, dzieło, które jest w stanie pozostać w naszej pamięci na dłużej. Owszem, ma przy tym trochę wad. Jako gra to zwyczajny średniak. Jeśli jednak uwzględni się fabułę, jest to zdecydowanie mankament, który nie tylko można, ale i warto przełknąć. Świetna jest również muzyka. Prosta, ale klimatyczna, idealnie podkreśla atmosferę poznawanej historii. Już motyw główny potrafi zachwycić i zatrzymać na dłużej w menu. Oby więcej takich produkcji. Kupcie ją, pokażcie, że warto tworzyć podobne. Bo warto.


Długość gry wg redakcji:
4h
Długość gry wg czytelników:
4h 21min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Prosta, minimalistyczna. Z czasem jednak zdajemy sobie sprawę, że idealnie pasuje do tej historii.
Świetny Dźwięk:
Piękna muzyka kontra trochę zaburzające obraz odgłosy świata gry. Da się je strawić, zaś motyw główny na długo zostaje w pamięci.
Dobra Grywalność:
Sama rozgrywka potrafi zirytować, ale fabuła absorbuje niemiłosiernie. Warto zagrać tylko dla niej.
Dobre Pomysł i założenia:
Interaktywna historia bez większych fajerwerków.
Przeciętna Interakcja i fizyka:
Poza klikaniem przedmiotów na ekranie, praktycznie brak.
Słowo na koniec:
Choć sama rozgrywka jest monotonna i potrafi irytować, klimat i historia wciągają na tyle, iż przestaje się to zauważać. Warto zagrać.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z To the Moon (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudospawelecki96   @   22:40, 24.07.2013
Moja ocena zdecydowanie wyższa, oscyluje w górnych granicach skali Uśmiech Fabuła wessała mnie do tego stopnia, że grę ukończyłem w 2 posiedzeniach, a i to tylko dlatego, że musiałem odejść od komputera - inaczej zmieściłbym się w jednym. Racja, tutaj gra się dla samej fabuły, więc ja w zasadzie tylko na nią zwróciłem uwagę. Tzn na nią i jeszcze na muzykę. Moja ocena to coś miedzy 9,5 - 10. W tej prostocie drzemie jakiś urok, a historia powala i wgniata w ziemię Uśmiech
0 kudosJayL   @   23:28, 24.07.2013
Sam musiałem przerywać grę 2 razy, zawsze z wielkim bólem. Gdybym miał oceniać tylko fabułę, pewnie byłoby 8-8,5. Ale że rozgrywka jest, co by nie mówić, sama w sobie dosyć marna, musiałem obiektywnie ogólną ocenę obniżyć. Co nie zmienia faktu, że 7 oznacza naprawdę dobrą grę. ;)
0 kudosroxa175   @   15:37, 25.07.2013
Mam ją z CDA, jeszcze nie grałam, ale na dniach się za nią wezmę. Dumny