Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara (PC)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara (PC) - recenzja gry


@ 18.06.2013, 18:58

Kiedyś-kiedyś, w latach '90, na automatach można było pograć w dwie gry z uniwersum Dungeons & Dragons, tj. Tower of Doom i Shadow over Mystara.

Kiedyś-kiedyś, w latach '90, na automatach można było pograć w dwie gry z uniwersum Dungeons & Dragons, tj. Tower of Doom i Shadow over Mystara. Były to typowe, popularne wtedy, „chodzone”, dwuwymiarowe bijatyki. Wybierało się herosa, szło cały czas w prawo (czasem w innych kierunkach) i po drodze naparzało do dziesiątek zastępujących nam drogę okropieństw. Pamiętacie Golden Axe, Franko, czy Double Dragon? Jeśli tak, to wiecie o co mi chodzi (choć oczywiście najlepszym przykładem jest, z racji tematyki, Golden Axe). I teraz, chcąc uraczyć graczy powiewem oldschoolu, Capcom udostępnił współczesnemu graczowi Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara, produkcję łączącą obydwa wymienione wcześniej, „automatowe” przeboje. Czy coś takiego ma obecnie rację bytu? Ciężko wyrokować – ja się na takich cudach wychowałem, więc i podchodzę do nich z oczywistą dozą sentymentu. Ale w sumie nie widzę powodów, abyście i Wy nie mieli czerpać chociaż odrobiny przyjemności z tak antycznego kawałka kodu.

Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara (PC)

Już nie będę dokładnie wskazywał, czym charakteryzowały się poszczególne tytuły. Po prostu opiszę, jak wygląda wypuszczony przez Capcom „dwupak”, tj. Chronicles of Mystara. Przenosimy się więc do świata Mystary, gdzie po raz „enty” zmierzymy się z siłami zła i uratujemy bajeczną krainę przed kompletną zagładą. Powalczymy ze złymi czarownikami i różnymi innymi bestiami, wyzwolimy odmienne lokacje spod panowania tego całego łajdactwa (np. uratujemy wioskę gnomów), a w końcu dokopiemy wielkiemu, czerwonemu smokowi. Jeśli wydaje Wam się, że słyszeliście coś podobnego już ze sto razy, na pewno tak właśnie było. W ogóle nie ma sensu zagłębiać się w jakiekolwiek scenariuszowe zawiłości – nie mają dokładnie żadnego znaczenia dla odbioru gry i nie stanową niczego ponad jej tło. Owszem, pomiędzy różnymi planszami wyskakują różne okienka dialogowe, rozmowy, obrazki, itp. – ale naturalnym odruchem będziemy chcieli je pomijać, bez szczególnego wgłębiania się w ich zawartość.

Ledwo co zaczniemy grać, a uderzy nas – siłą rzeczy - archaiczna grafika, od której już dawno zdążyliśmy się odzwyczaić (chyba, że zainspirowani naszą RetroStrefą odpalicie czasem jakiegoś „growego antyka”). No i nic dziwnego: w końcu mówimy o reedycji gry mającej blisko 20 lat! Ale spokojnie, Capcom dostosował co nieco do współczesnych standardów, toteż nie uświadczymy żadnej pikselozy czy rozmycia. Co ważne, relatywnie prosta, dwuwymiarowa, ale kolorowa i w sumie przyjemna grafika, nadzwyczaj szybko przeniesie nas w czasie do pierwszej połowy lat 90’. Jeśli tylko macie więc nutkę gracza-historyka, bądź po prostu doskonale te czasy pamiętacie, bezwzględnie uśmiechniecie się na widok strony wizualnej Chronicles of Mystara. Kreacje bohaterów i bestii mają swój klimat, pomysłowo prezentują się lokacje, tak samo jak i wszelkie animacje czarów (zresztą wielorakie i różnorodne). Jest klimat!
Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara (PC)
Muzyka została stosunkowo niewiele odrestaurowana, brzmiąc jak typowe kompozycje w formacie „midi” (choć chyba takowymi nie są). Prezentuje się to rzecz jasna bardzo należycie i właściwie, podtrzymując atmosferę produkcji (zarówno ze względu na uniwersum, jak i jej leciwość). Choć twórcy rzeczywiście mogli nieco bardziej odnowić tę warstwę projektu, nie czepiałbym się – jest nieźle, tak jak jest.


Screeny z Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?