Reus (PC)

ObserwujMam (11)Gram (1)Ukończone (1)Kupię (3)

Reus (PC) - recenzja gry


@ 16.05.2013, 13:02
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Boski pierwiastek. Któż go ma? Albo inaczej – któż chciałby go mieć? Ten niezwykły, nadprzyrodzony aspekt dzierży w dłoni jedna osoba, a właściwie cała grupa społeczna, jeśli mogę to tak nazwać.

Boski pierwiastek. Któż go ma? Albo inaczej – któż chciałby go mieć? Ten niezwykły, nadprzyrodzony aspekt dzierży w dłoni jedna osoba, a właściwie cała grupa społeczna, jeśli mogę to tak nazwać. Chodzi mi o graczy. A dlaczego? Ktoś, kiedyś, wpadł na pomysł, żeby stworzyć zmyślny gatunek gier o nazwie „god game”. Zabawa w Boga – to jest to! Kogo nie rajcuje decydowanie o losie drugiej osoby, ten nie zaznał przyjemności z obcowania z takimi kamieniami milowymi, jak Populous, Black & White czy chociażby The Sims. Tak po prawdzie to nie ma najmniejszego sensu zestawianie tych tytułów z Reus, opisywanym „indykiem”, ponieważ ten czerpie garściami z rozwiązań wspomnianej plejady gwiazd. W efekcie końcowym wyszło bardzo, bardzo przystępne dzieło, w którym każdy laik odnajdzie się bez problemu. A potem, czemu nie, zajrzy głębiej w tematykę god games. Może nawet cofnie się nieco w przeszłość i spróbuje Populousa.



Abbey Games – to właśnie oni stoją za stworzeniem Reus. Być może błędem jest przyrównywanie magnum opus Piotrka Molyneux i założonego przez niego Bullfroga do debiutanckiego dzieła niezależnego studia, ale one mają naprawdę wiele ze sobą wspólnego. Pomijam trzon rozgrywki, bo to oczywiste, ale patrząc z czysto gameplayowej perspektywy, łatwo wywnioskować, kto na kim się wzorował. Choć spoglądając na całą sytuację trzeźwym okiem, widać jak na dłoni, że ten tytuł indie charakteryzuje się kilkoma, zaiste fajnymi i autorskimi pomysłami.

W Reus nie prowadzimy jednego plemienia do hegemonii na całej planecie. Nie wcielamy się również w jedno bóstwo, jak to miało miejsce w przypadku sztandarowego projektu ludzi z Bullfrog. Tutaj nie dbamy o ludność tylko po to, by zwalczała inne nacje. Deweloperzy oddają w ręce grającego okrąglutki glob z możliwością działania wyłącznie na powierzchni. Oddalając maksymalnie widok dostrzegamy przekrój naszej Matki Ziemi i możemy spojrzeć z góry na prowadzone jednostki. Przybliżając zaś, jak najbliżej tylko się da, dostrzegamy pojedynczych robotników, ludzi rozmawiających o wszelakich sprawach etc.. Sprawia to rewelacyjne wrażenie i potęguje uczucie uczestniczenia w czymś autentycznym, w czymś większym od lichego zabijania oponentów i przedzierania się przez kolejne aglomeracje wypełnione arteriami przeciwlotniczymi.

Do naszej dyspozycji oddelegowano czterech olbrzymów – każdego cechują inne żywioły. Mamy leśnego dziada, wodnego kraba, ziemnego góryla (całkiem zabawny neologizm od słowa „góra”) oraz podmokłego… kogoś, ciężko określić. Ważne jednak jest to, iż poszczególnymi bóstwami tworzymy reprezentujące go środowisko – wszystko po to, by za chwilę sprowadzili się pierwsi osadnicy i byśmy rozpoczęli nową erę. Erę kolonizacji zielonego globu.

Reus (PC)

Punktem wyjściowym do dalszej zabawy jest stworzenie akwenu wodnego. Dzięki H2O życie funkcjonuje i tutaj nie jest inaczej – woda powoduje, że trawa rośnie, rośliny wszelakie kwitną itp.. Niemniej jednak nie ma konieczności inwestowania w różnorodny ekosystem. Przy dobrze zarządzanym otoczeniu swój cel osiągniemy za pomocą samych terenów pustynnych lub leśnych. Analogicznie dla każdego typu. Trzeba mieć tylko na uwadze jeden fakt: poszczególne aranżacje kuli ziemskiej inaczej przyswajają podawane sposoby na odniesienie sukcesu. Mam tutaj na myśli to, iż stworzenie przez odpowiedniego olbrzyma sadu z owocami nie będzie najlepszym rozwiązaniem w odniesieniu do np. pustyni. Tutaj raczej sprawdzą się kopalnie. Przy czym wszystkie tego typu zabiegi oznaczone są innymi statystykami. Dajmy na to giganta odpowiedzialnego za podmokłe połacie ziemi. Dzięki jego umiejętnościom podnosimy współczynnik wioski w temacie np. technologii. Na szczęście jeden z takich „wielkich braci” nie dysponuje monopolem na wspomniane wskaźniki, a zazwyczaj ma w zanadrzu kilka rozmaitych. Posiada on również modyfikatory, a więc specjalne skille pozwalające na ulepszenie, lub przemienienie czegoś w coś. Najłatwiej zobrazować to sytuacją z drzewkami owocowymi: po użyciu takiego perku możemy zamienić je na jabłonie, a po skorzystaniu z jeszcze innego – w grusze. W późniejszym etapie zabawy dochodzi całe mnóstwo tego typu rzeczy, więc na nudę czy monotonię nikt nie powinien narzekać. Takowa po prostu nie występuje i świetnie bawimy się zarówno za pierwszym, jak i sześćdziesiątym razem, ponieważ sposobów na prowadzenie rozgrywki jest cała masa. I to w dużej mierze wyróżnia Reus spośród innych tego typu dzieł – nieograniczona swoboda działania. To, co mamy stworzyć, narzucono nam wyłącznie w samouczku, który swoją drogą, stanowi wyśmienite wprowadzenie. Dalej radzić musimy sobie sami. I chwała twórcom za taką dozę swobody!


Screeny z Reus (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDankoPL   @   16:41, 16.05.2013
Całkiem fajna gra Uśmiech . Na pewno wyróżniająca się z dzisiejszych produkcji.