Strike Suit Infinity (PC)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Strike Suit Infinity (PC) - recenzja gry


@ 01.05.2013, 12:54
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Kilka dni temu wrócił niczym bumerang temat pierwszej, załogowej misji na Marsa. Gdyby nie kryzys, a przez to obcięcie dotacji dla agencji kosmicznych, pewnie już dopinano by wszystko na ostatni, przyszłoroczny guzik, bowiem, o ile pamiętam, gdzieś na początku XXI wieku niejaki doktor Robert Zubrin spekulował, że ludzkość zdobędzie Czerwoną Planetę właśnie za kilkanaście miesięcy od tej chwili.

Kilka dni temu wrócił niczym bumerang temat pierwszej, załogowej misji na Marsa. Gdyby nie kryzys, a przez to obcięcie dotacji dla agencji kosmicznych, pewnie już dopinano by wszystko na ostatni, przyszłoroczny guzik, bowiem, o ile pamiętam, gdzieś na początku XXI wieku niejaki doktor Robert Zubrin spekulował, że ludzkość zdobędzie Czerwoną Planetę właśnie za kilkanaście miesięcy od tej chwili. Co więcej, kosmonauci mieliby po ukończonej misji zjawić się w domu, w odróżnieniu od obecnej, dość szalonej koncepcji holenderskiej spółki Mars One. Ta chce zafundować śmiałkom bilet w jedną stronę, analogicznie jak twórcy Strike Suit Infinity.



Doniesienia o tej części pojawiły się niespodziewanie w zeszłym tygodniu, stawiając Infinity w całkowitej opozycji do Zero (naszą recenzję znajdziecie tutaj), owocu Kickstarterowej zbiórki. Born Ready Games, pomne ciepłego przyjęcia oryginału, zamiast spoczywać na laurach bądź tłuc kolejne DLC (swoją drogą fabularne rozszerzenie kończy się produkować), stworzyło mniejszy tytuł osadzony w tym samym uniwersum, za to 3x tańszy! W zamian całkowicie pominięto wątek fabularny (z racji jego drętwoty - poza finałem - to nikła strata), lecz zachowano realia wojny Ziemi z rebelianckimi Kolonistami. Gracz bierze po prostu udział w symulacjach bojowych, sprowadzonych do znanego z rynkowych przebojów trybu hordy, czyli odpierania kolejnych, coraz silniejszych fal przeciwników. W teorii ma to zapewnić starcia z nieskończonymi posiłkami wroga (stąd taki, a nie inny tytuł spin-offa), w praktyce ich napływ jest limitowany, także poprzez ograniczenia czasowe. I tutaj wstawiono garść nieco dziwnych patentów, działających na korzyść potencjalnego śmiałka.

Strike Suit Infinity (PC)

Po pierwsze – liczy się przeżycie rundy (złożonej z kilku fal), a nie zaś eliminacja adwersarzy. Oznacza to, że da się odfajkować w zasadzie wszystkie bez niszczenia krążowników, lotniskowców czy fregat, dbając tylko o stan pancerza i tarcz. Jedyna formalność, aby odtrąbić koniec danej tury, to zlikwidowanie szeregowych jednostek – np. myśliwców (także w nowej, cięższej postaci) i myśliwców przechwytujących. Kontrastuje to z wzorcowym mechanizmem hordy, gdzie nacisk kładzie się na eliminację całej siły żywej/nieżywej wroga. Ażeby jednak ustrzec się od dezercji i tchórzliwego przeczekania rundy z dala od zgiełku bitwy, jej pole otoczono specjalną siatką, zmuszającą do pozostawania w miarę blisko centrum wydarzeń, co jest dobrym rozwiązaniem, zaś na brak przestrzeni i tak narzekać się nie da. Po drugie – sukces w danej turze automatycznie odblokowuje ją w menu, by w razie porażki móc startować od swojego Waterloo; aczkolwiek herosi w pocie czoła zasuwający od najniższego szczebla w obrębie jednego podejścia zgromadzą więcej punktów, a przeto zajmą wyższą pozycję w rankingach online. Strike Suit Infinity zdecydowanie premiuje aktywność: ciągła eliminacja kolonistów winduje mnożnik punktowy (zaś bezczynność obniża), a szczególnie hojnie nagradza zezłomowanie nieprzyjacielskich kolosów – i słusznie, bo zniszczenie ogromnego krążownika opatulonego ciepłym kożuszkiem z działek AA to nie lada sztuka. Co jakiś czas pojawiają się także cele bonusowe, np. uciekający transportowiec, którego kasacja zapewni kolejny upgrade naszego statku – mocy silników, pojemności tarczy, uzbrojenia, a niekiedy również inny model latadełka, czyli generalnie wysoce przydatny stuff.


Screeny z Strike Suit Infinity (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?