StarCraft II: Heart of the Swarm (PC)

ObserwujMam (44)Gram (18)Ukończyłeś (17)Kupię (34)

StarCraft II: Heart of the Swarm (PC) - recenzja gry


@ 22.03.2013, 02:36
Wojciech "Raaistlin" Onyśków

Heart of the Swarm wpisuje się w schemat klasycznego dodatku. I nie chodzi mi o popłuczyny w postaci DLC, a o pełnoprawne rozszerzenie, które zapewnia masę radości i wiele godzin spędzonych przy komputerze.

Heart of the Swarm wpisuje się w schemat klasycznego dodatku. I nie chodzi mi o popłuczyny w postaci DLC, a o pełnoprawne rozszerzenie, które zapewnia masę radości i wiele godzin spędzonych przy komputerze. Taki mniej więcej jest najnowszy tytuł Blizzarda – satysfakcjonujący w wielu momentach, zróżnicowany i przede wszystkim długi. Już dawno nie było mi dane zobaczyć tak dobrego rozszerzenia do jakiejkolwiek gry.


Więcej filmów z StarCraft II: Heart of the Swarm


Fabuła Heart of the Swarm kontynuuje wątek z Wings of Liberty. Rozgrywkę rozpoczynamy w momencie kuracji Kerrigan, która próbuje pozbyć się resztki esencji zergów ze swojego organizmu. Sprawy trochę się komplikują - placówka badawcza zostaje zaatakowana. Sarah wraz z Jimem próbują ujść z życiem, wybijając przy okazji multum przeciwników. Następnie… następnie musicie grę odpalić sami i przekonać się na własnej skórze, co wydarzyło się dalej.

Fabuła rozszerzenia do drugiego StarCrafta nie zachwyca swoim wykonaniem i śmiem twierdzić, że jest to jeden ze słabszych elementów gry. Jednak nie oznacza to, iż jest ona kompletnie do bani. W pewnych momentach potrafi nawet chwycić za serce czy wywołać emocje trochę wyższego rzędu. Są to jednak sporadyczne sytuacje, które nie ratują ogromnej przewidywalności opowiedzianej historii. Serio, od początku do końca dokładnie wiemy, co się wydarzy i jak to się ostatecznie skończy. No dobra, w grze jest jeden twist fabularny, jednakże występuje on praktycznie na samym początku przygody i w zasadzie tu również można przewidzieć wynik końcowy. Nie zmienia to jednak faktu, że historia jest epicka i wykonana z rozmachem – konkretnych scen batalistycznych ci tu dostatek (bo w końcu to strategia).

StarCraft II: Heart of the Swarm (PC)

Cieszy przede wszystkim samo podejście do rozgrywki. Deweloperzy postanowili znacząco urozmaicić przygodę względem podstawki. W Wings of Liberty większość misji wyglądała podobnie i potrafiła na dłuższą metę nużyć. Heart of the Swarm idzie w inną stronę. Każdy scenariusz to zupełnie nowe, nieszablonowe podejście. W jednej misji rozwijamy bazę? Zatem mamy pewność, że następna będzie się skupiała na konkretnym oddziale i określonych celach do realizacji. Nie zabrakło tu między innymi bronienia bazy, nacierania na pozycje przeciwnika, infiltracji wrogiego statku czy nawet batalii kosmicznej (tak, w grze znalazła się misja zawieszona typowo w przestrzeni kosmicznej).

Na ogromne zróżnicowanie wpływają także bohaterowie występujący podczas scenariuszy. W Wings of Liberty najbardziej brakowało mi właśnie Jima i jego załogi podczas bezpośrednich starć. Najnowsze rozszerzenie podchodzi do tematu zupełnie inaczej, oferując całą gamę całkiem interesujących bohaterów, z czego największą uwagę przykuwa oczywiście Sarah Kerrigan. I w tym momencie dochodzimy do elementu charakterystycznego dla gier cRPG. Nasza protagonistka awansuje na wyższe poziomy doświadczenia, co owocuje zupełnie nowymi zdolnościami. Jest to rekompensata za brak ulepszeń, które były w kampanii WoL. Dzięki temu Kerrigan może smażyć łańcuchem błyskawic swoich przeciwników, ale także teleportować się na krótką odległość czy przyzywać ogromnego Lewiatana. Część umiejętności jest pasywna i oddziałuje nie tyle na bohaterkę, co na cały rój. Przykład? Ulepszenie robotnic, które wykluwają się podwójnie. Wszystko to sprawia, że gracz ma możliwość dostosowania gry do własnych upodobań.

StarCraft II: Heart of the Swarm (PC)

Kolejną dość fajną nowością jest ewolucja zergów. Każdą jednostkę jesteśmy w stanie wyewoluować w konkretnym kierunku. Co najlepsze, przed każdą misją można ten zestaw dowolnie modyfikować, dostosowując go do warunków danego scenariusza. Ponadto, raz na jakiś czas otrzymujemy możliwość rozegrania pobocznego zadania, które owocuje permanentną ewolucją danej jednostki. Do wyboru zawsze są dwa rodzaje, tak więc decyzja nie jest tak oczywista, jakby mogło się wydawać. Dla przykładu, zerglingi mogą dostać umiejętność wspinania się na klify i doskakiwania do przeciwników, ale równie dobrze można je przekształcić w organizmy mnożące się z niesamowitą szybkością oraz ilością. Wybór jak zwykle należy do gracza. Oczywiście, jeżeli ktoś nie chce, może tych misji nie robić w ogóle, ale odbierze sobie wtedy całkiem sporo zabawy.

Niestety struktura fabuły jest całkowicie liniowa. Zniknęło zatem złudne uczucie posiadania jakiejkolwiek decyzji, które towarzyszyło nam w podstawce. Owszem, w dwóch momentach można zdecydować, na którą planetę polecieć, ale nie ma to żadnego znaczenia, gdyż koniec końców i tak odwiedzimy obydwie. Trochę szkoda, że w tym aspekcie nie postarano się zrobić pewnych rozwidleń, które znakomicie sprawdziły się w podstawowej wersji gry.


Screeny z StarCraft II: Heart of the Swarm (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosUxon   @   08:36, 22.03.2013
W Wings of Liberty singiel był fatalny. Każda kolejna misja była tutorialem i przechodziło się ją na spokoju właściwie tylko jednostkami, które dopiero co otrzymaliśmy. Spokojnie to wystarczyło nawet na poziomie hard by bezstresowo przejść całą kampanię. I teraz moje pytanie. Czy tutaj mamy podobnie? Czy może jest tak jak w jedynce, że pomimo dostawania z każdą kolejną misją nowych jednostek to koniecznie trzeba było równoważyć je z innymi i nieraz bardzo kombinować by przetrwać i wygrać? I drugie pytanie. Jaki jest ogólny poziom trudności? Chodzi mi o porównanie z WoL.
0 kudosMicMus123456789   @   09:18, 22.03.2013
Uxon jest napisane "W Wings of Liberty większość misji wyglądała podobnie i potrafiła na dłuższą metę nużyć. Heart of the Swarm idzie w inną stronę. Każdy scenariusz to zupełnie nowe, nieszablonowe podejście." Czytałeś w ogóle?

Mnie Wings of Liberty mimo schematu bardzo cieszył i do dziś pogrywam i próbuje wymaksować kampanię. Dodatek dla mnie rzecz obowiązkowa. I mnie osobiście lokalizacja się bardzo podoba.
0 kudosSavatin   @   09:54, 22.03.2013
Kolejny Must Have na mojej liście, no ale panowie z Zamieci jeszcze poczekają na moje pieniążki ze dwa miesiące bo najpierw trzeba przygotować samochód na lato =P Na razie pozostaje tylko pykać w jedynkę i odkładać zaskórniaki =)
0 kudosUxon   @   10:14, 22.03.2013
@MicMus123456789 Nieszablonowe podejście i zróżnicowanie misji nie musi wcale znaczyć, że nie da się ich ukończyć dzięki jednemu rodzajowi jednostek, które dostajemy na samym ich początku. Owszem, na pewno będzie można kombinować tylko chodzi mi o to, czy będzie to miało sens skoro można pojechać po najmniejszej linii oporu. W jedynce kombinowanie i współpraca jednostek była koniecznością, w Wings of Liberty takie podejście było zbędne. Pytałem jak jest tutaj więc jeśli sam sprawdziłeś to odpowiedz konkretnie, jeśli nie to i tak nic nie pomożesz.
0 kudosRaaistlin   @   10:21, 22.03.2013
Jak się uprzesz, to możesz przejść jednym typem jednostki, tak jest w zasadzie w każdej strategii (poza elementami papier-nożyce-kamień, które wymuszają stosowanie 2-3 typów jednostek), więc nie rozumiem pytania. Zergi charakteryzują się spamem, więc korzystanie z podobnym jednostek jest nawet konieczne. Ja szczególnie upodobałem sobie Abominacje, ale fakt faktem, że trzeba również mieć coś strzelającego, żeby kosić jednostki powietrzne.

Co do poziomu trudności - odniosłem wrażenie, że jest trochę łatwiej w porównaniu do WoL, ale może to być po prostu efekt mojego stylu gry - Zergi odpowiadają mi dużo bardziej niż Terranie.
0 kudosUxon   @   10:30, 22.03.2013
@Raaistlin Niby rzeczywiście na upartego większość RTS'ów da się przejść w ten sposób. Tylko, że w niektórych trzeba się zdrowo namęczyć by to się udało a w innych, grając taką taktyką kończy się przygodę bez właściwie żadnego wysiłku. Między innymi o tę różnicę chodziło mi w pytaniu. Niemniej dzięki temu co napisałeś wiem mniej więcej czego się spodziewać i za jakiś czas na pewno się skuszę na tę grę.
0 kudosSavatin   @   10:41, 22.03.2013
Cóż nie zgodzę się że w jedynce "trzeba było" kombinować różnymi typami jednostek - albo mass ling albo mass hydra, prawda jest taka że mimo że zergami można zrobić fajny mix jednostek i skosić przeciwnika (czy to SI czy gracza) "twórczym" sposobem to chyba każdy przyzna że najprostszą strategią jest rush lub Mass cokolwiek (lingi, hydry itd). Może to psuć zabawę bo taka strategia to istne pójście na łatwiznę no ale w końcu skoro jest taka możliwość to możemy winić tylko samych siebie skoro z niej korzystamy.

Raaistlin ja tez wolę grać zergami, choć ostatnio baaaaaardzo zardzewiałem jeśli chodzi o Starcrafta. Może kiedyś jakiś meczyk w pierwszego Starcrafta? =)
0 kudosRaaistlin   @   11:21, 22.03.2013
Jestem totalnym noobem, jeżeli chodzi o SC - ale na meczyk mogę się kiedyś skusić, jednakże w dwójkę. Jedynki chyba nawet nie posiadam. W czasach, gdy wszyscy się w to zagrywali, jak traciłem życie w Dawn of War ;]
0 kudosUxon   @   11:31, 22.03.2013
@Savatin Raczej powinniśmy zamiast siebie winić twórców za niedopatrzenie i danie takiej możliwości lub, co gorsza, zrobienie tego celowo. Osobiście maniakiem RTS nie jestem i nieraz w pierwszej części musiałem się napocić by przejść jakąś misję często ją powtarzając. Za to schemat do WoL: nowa misja, nowa jednostka, nabudować tych jednostek jak najwięcej, szturm na przeciwnika, misja wygrana. Owszem, mieliśmy misje "chodzone" i różne inne ale te były jeszcze łatwiejsze. I mówię tu o poziomie hard. Tutaj z tego co czytam jest lepiej, mam przynajmniej taką nadzieję.
0 kudosSavatin   @   08:02, 29.03.2013
Uxon - Nie do końca bo na dobrą sprawę twórcy dali nam wybór jeśli chodzi o sposób grania, natomiast co my z tym zrobimy to już nasza sprawa. Swoją drogą jak ma się dobrą strategie to wytłucze się całe hordy zergów posiadając tylko kilka zróżnicowanych jednostek które są odpowiednio zbindowane + szybkiego myślenia i takim sposobem nawet 10 oddziałów lingów a nawet hydr nie przejdzie przez 2-3 tanki + 1 oddział złożony z marines +firebat'ów i medyczek =) które "leczą szybciej niż ja strzelam" (cyt. z recenzji dodatku Brood War z CD-Action)

Raaistlin - Młotka też uwielbiam, nie miałem jednak okazji zagrać w multiplayer Dawn of War 2. Jeśli chodzi o multi innych części to zaliczyłem tylko ten w DoW 1 - Dark Crusade. Najmilsze wspomnienia jednak mam z pierwszymi młotkami rozgrywanymi na tury oraz z częścią Dark Omen (tak się chyba wabiła).
Dodaj Odpowiedź