The Bridge (PC)

ObserwujMam (12)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

The Bridge (PC) - recenzja gry


@ 20.02.2013, 14:04
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

„Bardzo ważne, by gra intrygowała odbiorcę i starała się przekazać jak najwięcej bogatej treści, synu” – usłyszałem kiedyś od tybetańskiego mnicha w świątyni na szczycie góry Siao-Miao.

Bardzo ważne, by gra intrygowała odbiorcę i starała się przekazać jak najwięcej bogatej treści, synu” – usłyszałem kiedyś od tybetańskiego mnicha w świątyni na szczycie góry Siao-Miao. To była tylko jedna z wielu wskazówek, które ówczesnego wieczora przekazał mi tajemniczy starzec. Spisałem je więc na wiekowym papirusie i ruszyłem do domu, by rozpowiadać owe mądrości na wszystkie strony świata. Szczęście nie dopisało i już następnego dnia straciłem dekalog przykładnego twórcy gier komputerowych w miejscowym szalecie. Nie pytajcie jak.



Ale w sumie to i dobrze. Nie chciałbym oglądać ciągle takich samych tytułów, tylko dlatego, że coś powiedział mi pewien dziadek z płachtą „made in China”. Dzięki mnie widzimy całe terabajty świeżych, nieszablonowych produkcji, nie tylko z segmentu „triple-A”. The Bridge z pewnością nie należy do blockbusterów A.D. 2013, ale w doskonały sposób oddaje naturę dzieł niezależnych – tajemniczość, niecodzienność i brak sztampy.

The Bridge (PC)

Zagłębiając się w i tak mroczne arkana Mostu nie widzimy ani klasycznego menu głównego, ani żadnych napisów tytułowych. Odpalany program wrzuca nas po prostu w skórę pewnego jegomościa i każe iść przed siebie. Tak docieramy do domku – najpewniej – głównego bohatera. Pierwsze co widzimy to trzy pary drzwi, każde symbolizują inny rozdział. Są one dosyć krótkie i należy je traktować jak samouczki. No, przynajmniej 2 pierwsze. Poznajemy w nich podstawowe założenia oraz mechanikę działania większości elementów. Prawdziwa zabawa zaczyna się pod ziemią, a konkretniej – w piwnicy. Gdy sami zagracie w The Bridge przekonacie się, jak bardzo zaciera się tutaj granica pomiędzy faktycznym gameplayem, a umownym – przepraszam za ignorancję – hubem, którego funkcję przejęła wymieniona chatynka.

The Bridge (PC)

Dzieło dwójki ludzi – Ty Taylora i Mario Castaneda (pierwszy z nich utrzymuje rodzinę za stałą pensję w Microsofcie) – wita zainteresowanych przepiękną oprawą graficzną. Sprawia wrażenie narysowanej ołówkiem, co nadaje grze niesamowitego charakteru (wiele elementów otoczenia ma jeszcze niewytarte linie pomocnicze, które ułatwiają powstanie rysunku, zaś pojawienie się protagonisty na mapie jest szybkim procesem naszkicowania go). Styl graficzny to bez wątpienia doskonale wykonany element produkcji. Całość dopełnia wyśmienita oprawa audio. Co jak co, ale dawno nie słyszałem tak nastrojowej i wysublimowanej kompozycji mroczniejszych utworów. Idealnie pasują do profilu niezależnego tytułu. Wyrazy szacunku do któregoś z panów, odpowiedzialnego za ten segment, bo przyłożył się do swojej roboty!

The Bridge (PC)

Rozgrywka opiera się na sześciu etapach w każdym z poszczególnych rozdziałów. Są to ni mniej, ni więcej, tylko złożone łamigłówki polegające na manipulowaniu środowiskiem. Za pomocą klawiszy W oraz D człapiemy, zaś strzałka w prawo i lewo służy do obracania otoczeniem. Wszystkie lokacje opierają się na prostej budowie, którą na pewno kiedyś widzieliście – figury niemożliwej. Niemożliwej od odtworzenia w rzeczywistości, zaś na ekranie jak najbardziej prawdziwej i faktycznie działającej. W późniejszym etapie zabawy dochodzi całe mnóstwo urozmaiceń w postaci zmiany kolorystyki bohatera (naturalna szarość zastępowana jest sterylną bielą), przeszkód (dziwacznej kuli, do złudzenia przypominającej tę z Rock of Ages) czy kluczy (potrzebne do otworzenia drzwi kierujących do kolejnych leveli). Do tego pierwszego potrzebne są specjalne „teleporty” z symbolem owej figury niemożliwej. Nie tylko odmienia image bohatera, lecz również zmienia położenie planszy o 180 stopni.


Screeny z The Bridge (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?