Hotline Miami (PC)

ObserwujMam (38)Gram (6)Ukończone (18)Kupię (2)

Hotline Miami (PC) - recenzja gry


@ 20.11.2012, 22:24
Piotr "Sylveck" Selwestrowicz

Ach, lata 80. W USA wspominane są znacznie cieplej niż w Polsce – złota era popu, słoneczne plaże Florydy i drinki z palemkami.

Ach, lata 80. W USA wspominane są znacznie cieplej niż w Polsce – złota era popu, słoneczne plaże Florydy i drinki z palemkami. Nawet w GTA: Vice City atmosfera tamtego okresu ukazana została jako beztroska i wesoła. Hotline Miami pokazuje jednak schyłek lat 80. z nieco innej strony. Tej brutalniejszej.



To chyba główny powód, dla którego Hotline Miami jest ostatnio na językach graczy z całego świata – jest niesamowicie wręcz brutalna. I nie chodzi tutaj nawet – tak, jak np. w serii Manhunt – o to, by zabijać wrogów z jak największą finezją i czerpać z tego sadystyczną przyjemność. Tutaj trzeba po prostu wykończyć przeciwnika, zanim on wykończy ciebie. Jak najszybciej i jak najprościej. Foliowe torby zakładane na głowę i duszenie kijem bejsbolowym, zastąpione zostały przez zdzielenie oponenta łomem przez głowę i poderżnięcie gardła przywalonemu drzwiami pacjentowi.

Naszym podopiecznym w Hotline Miami jest bliżej niezidentyfikowany osobnik, który regularnie odbiera dziwne telefony. Otrzymuje przez nie zlecenia „wyczyszczenia” danej lokacji. I nie znajduje w nich bynajmniej miłych panów w garniturach. Zwykle są to oprychy z krwi i kości, typy spod najciemniejszej z gwiazd. Zadaniem gracza jest wybicie ich co do nogi w każdej z lokalizacji, do której nas wysłano i ucieczka z miejsca zbrodni.

Hotline Miami (PC)

Problem polega jednak na tym, że nie mamy żadnego paska zdrowia. Jeden otrzymany cios czy strzał i po nas. Wrogowie są co prawda kretynami nie z tej Ziemi (działają jedyne w trybie owczego pędu – żadnego korzystania z osłon czy prób flankowania), ale przy tym są też diabelsko celni. Jest to o tyle zabawne, że nie wzruszy ich specjalnie widok padającego trupem dwa kroki dalej kompana i dopóki nas nie zauważą, nie weszczną alarmu. Na dodatek, niemilcy nie są też głusi i zwykle bardzo ciekawi ich odgłos broni palnej dobiegający z pokoju obok.

To wszystko sprawia, że na każdy z etapów trzeba przygotować osobną taktykę. W wielu przypadkach da się po cichu eliminować wrogów, ale można też wywołać raban za pomocą karabinu maszynowego i czekać na przeciwników wbiegających bez namysłu przez drzwi. Wszystko zależy od architektury etapu, dostępności oręża, naszej wyobraźni i odrobiny szczęścia, bo oponenci nie zawsze przy każdym naszym podejściu do poziomu zachowują się tak samo (a podejść tych będzie i po kilkadziesiąt, zapewniam was). Odstępstwem od reguły są starcia z bossami, które jednak zwykle nie są jakoś specjalnie trudne.

Styl gry zależy w dużej mierze od tego, jaką maskę zdecydujemy się przywdziać na początku każdego rozdziału. Przedstawiają one różnorakie gatunki zwierząt i każda daje nam inny bonus – dzięki nim np. nie atakują nas psy, wystrzały broni palnej są cichsze lub powalenie wroga drzwiami nagle staje się śmiertelne. No i oczywiście arsenał – ten nie jest specjalnie wyszukany i próżno szukać w nim min przeciwpiechotnych i pukawek z celownikami laserowymi. Warto jednak zwrócić uwagę na zróżnicowanie broni białej – noże dla szefów kuchni, kije bejsbolowe dla prawdziwych kibiców czy miecze samurajskie dla miłośników kultury japońskiej.


Screeny z Hotline Miami (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosroxa175   @   15:42, 21.11.2012
Recenzja wzbudziła we mnie zainteresowanie tą grą. Trzeba będzie sprawdzić jakie wrażenie na mnie zrobi ta gierka. Uśmiech