Raaistlin @ 08.11.2012, 18:10
Wojciech "Raaistlin" Onyśków
Popularność wszelkiego rodzaju symulatorów ciężarówek jest w naszym kraju równie wysoka, co niezrozumiała. Kto o zdrowych zmysłach jeździ od punktu A do B, robiąc ciągle to samo? No właśnie problem tkwi w tym, że bardzo dużo osób to robi! Spokojna głowa, ja również zaliczam się do osobników, którzy lubią sobie podczepić pomarańcze i polecieć na Berlin, łamiąc przy okazji wszelkie możliwe przepisy.
Popularność wszelkiego rodzaju symulatorów ciężarówek jest w naszym kraju równie wysoka, co niezrozumiała. Kto o zdrowych zmysłach jeździ od punktu A do B, robiąc ciągle to samo? No właśnie problem tkwi w tym, że bardzo dużo osób to robi! Spokojna głowa, ja również zaliczam się do osobników, którzy lubią sobie podczepić pomarańcze i polecieć na Berlin, łamiąc przy okazji wszelkie możliwe przepisy.
Euro Truck Simulator 2 to dozgonny przykład na to, jak na prostym pomyśle można wykreować legendę. Początki wirtualnego rozwożenia towarów sięgają przecież roku 1998 i pierwszego Hard Trucka. Wtedy też wszystko się zaczęło i potoczyło bardzo szybko… aż w roku 2012 otrzymaliśmy dwie pozycje bazujące na nowym silniku fizycznym – Scania Truck Driving Simulator (który w moim odczuciu był zwykłym skokiem na kasę fanów, ewentualnie próbą generalną przed ETS2) oraz omawiany szerzej w tej recenzji Euro Truck Simulator 2.
Zacznijmy może nietypowo, bo od pewnego pytania. Co was najbardziej denerwowało w poprzednich edycjach Hard Trucka, bądź w pierwszym Euro Truck Simulator? Czyżby była to koślawa fizyka ciężarówki i brak jakiegokolwiek poczucia taszczenia na pace kilkunastu ton towaru? Jeżeli pomimo tej wady graliście w te gry, to teraz będziecie wniebowzięci.
Producent postarał się bowiem jak nigdy dotąd i zaimplementował całkiem niezły silnik fizyczny, realnie (a przynajmniej tak mi się zdaje) odwzorowujący zachowanie osiemnastokołowego kolosa. Wciskając gaz, po prostu czuć, że ciągniemy za sobą coś potężnego. Czuć, że jesteśmy królem szos i tak naprawdę to my rządzimy na drodze. Czuć, że dwie koparki ważą mnóstwo ton, szczególnie jeśli ciągniemy je pod górkę… Można by tak wymieniać do woli, ale wystarczy chyba stwierdzenie, że fizyka jest i działa poprawnie. No może poza pewnymi krzaczkami, ale w tak ogromnej grze trudno jest wyłapać wszystko od razu. Tym bardziej, że autorzy skrupulatnie pracują nad aktualizacjami, które niwelują wszelkie niedociągnięcia.
Filozofia gry nie zmieniła się zbytnio od ostatniego razu, kiedy zasiadaliśmy za kierownicą ciężarówki. Na początku najmujemy się jako pospolity kierowca i pomału ciułamy grosze, jeżdżąc dla innych firm przewozowych. Po wzięciu pierwszej pożyczki kupujemy własną ciężarówkę i podejmujemy się pierwszego zlecenia. Po pewnym czasie rozbudowujemy garaż, kupujemy nowe samochody i najmujemy własnych pracowników, aby firma działała prężnie.
I tu już zauważam pierwszy zgrzyt. W poprzednich częściach można było samemu decydować, jakie towary dany pracownik ma przewieźć i którego zlecenia się trzymać. W ETS2 wszystko dzieje się jakoby automatycznie, a zyski stają się kwestią bardziej losową. Często jest bowiem tak, że najęta przez nas oferma pojedzie z drewnem z Poznania do Berlina, ale już na drogę powrotną nie znajdzie żadnego zlecenia (pomimo, że tych jest w bród) i wróci na pusto, generując jedynie straty.
Co prawda jeżdżąc po mapie Europy (o której za chwilę) odkrywamy różne punkty, wśród których są także agencje pracy, ale wykwalifikowanych pracowników wciąż jest zbyt mało. Po kilkudziesięciu tysiącach przejechanych kilometrów znalazłem może dwóch chłystków, którzy w miarę ogarniają logistykę, z czego naprawdę jestem zadowolony z jednego. Drugi jest tylko po to, żeby wcześniej zakupiona ciężarówka nie stała w garażu. A można było po prostu dać graczowi możliwość własnoręcznego określania grafiku dla pracowników i wszystko byłoby w porządku.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler