Tym razem nie będziemy przesadnie się rozwodzić i zamkniemy temat w kilku akapitach. Wszyscy z tej czy innej paki znamy Dooma 3 i nie mam zamiaru analizować go po raz kolejny, a skupię się jedynie na recenzowaniu wydanej przez Bethesda Softworks reedycji – noszącej tytuł Doom 3: BFG Edition. I zapewniam, że powściągliwość nie wynika z mojego „pożal się Boże” lenistwa! Po prostu od premiery podstawowej wersji gry minęło już tyle czasu (8 lat to naprawdę niemało…), że wystawianie jej not współczesnymi kryteriami byłoby zwyczajnie niesprawiedliwe. Oczywiście nie uciekniemy od oceniania warstwy technicznej gry (bo tu już napomnę, że BFG miało zmodernizować oprawę tytułu), ale reszta tyczyć się będzie strictenowej zawartości tejże edycji.
Początkowo trochę zdziwiła mnie inicjatywa wypuszczenia na świat reedycji Dooma 3 tyle lat po jego premierze, ale z drugiej strony – nie jest to zabieg nadzwyczaj wyjątkowy. Coraz więcej starszych produkcji wydaje się w mniej lub bardziej podrasowanej oprawie, ewentualnie z jakąś nową zawartością. Właśnie to obiecywano w przypadku BFG, co wszyscy sympatycy serii na pewno odebrali jako dobrą nowinę. No ale cóż, jeśli takie osoby z przypływu radości zdążyły już zakupić nową wersję Dooma, mogą czuć się mocno zawiedzione: na reedycję wydały bowiem niemało grosza (bo aż 30 euro!), a nowa zawartość absolutnie nie usprawiedliwia tak wysokiej ceny. Ba: jak się okazuje, darmowe mody oferują zdecydowanie więcej możliwości, co na pewno nie wystawia dobrego świadectwa Bethesdzie.
Zacznijmy od tego, z czego w ogóle składa się ta nasza reedycja – bo jak podejrzewacie lub słyszeliście, zawiera coś więcej niż tylko podstawową wersję Dooma trzeciego. Przede wszystkim, BFG to miła niespodzianka dla fanów całej serii, bowiem do naszej dyspozycji oddano w pełni grywalne i działające dwie pierwsze odsłony „Zagłady”. Co oczywiste, dalszą częścią składową wydania jest Doom 3 i – co może mniej oczywiste – oficjalny dodatek pt. Resurection of Evil. Kolekcja jest więc w pełni kompletna i może stanowić miły eksponat dla wszystkich kolekcjonerów. Ale nie wpadajmy jeszcze w euforię i zobaczmy, co BFG wnosi do samej części trzeciej – bo w końcu to jej cała ta edycja została poświęcona.
Po reedycji pewnie wielu z Was spodziewało się modernizacji w zakresie oprawy wizualnej, zerknijmy w takim razie, czy BFG może spełnić Wasze oczekiwania w tej materii. Nowe tekstury, wysoka rozdzielczość, nowoczesne efekty świetlne, FXAA… Niestety – nic z tego nie uświadczycie. Poprawa grafiki jest ledwo zauważalna: troszkę ulepszono pracę świateł (tu warto dodać, że dzięki temu gra nie jest tak ciemna jak wcześniej), nieco podrasowano tekstury (ale zabrakło tekstur w wysokiej definicji), dodano mało widoczny antyaliasing i efekt rozmycia… Dosłownie nic nadzwyczajnego. Jedyną ciekawą nowostką jest zaimplementowanie obsługi trybu 3D – jeśli więc macie odpowiedni sprzęt, możecie pograć w Dooma korzystając z dobrodziejstw trójwymiaru. Jednak i to absolutnie nie niweluje złego wrażenia: unowocześnienie grafiki było możliwe już dawno dzięki darmowym modom (np. Sikkmod), które rozwijają praktycznie wszystkie możliwe detale wizualne do w pełni zadowalającego poziomu (ruchome obiekty, tekstury w wysokiej rozdzielczości, nowe efekty świetlne, cieniowanie…). W tej materii Bethesda zupełnie się nie popisała!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler