Intrusion 2 (PC)

ObserwujMam (5)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (0)

Intrusion 2 (PC) - recenzja gry


@ 14.10.2012, 12:21
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Lata temu, gdy byłem jeszcze podlotkiem, spędziłem mnóstwo czasu przed telewizorem, młócąc z kuzynem w legendarną Contrę. Ten NES-owy klasyk już w pojedynkę smakował wybornie, ale co-op mnożył te odczucia przez dwa.

Lata temu, gdy byłem jeszcze podlotkiem, spędziłem mnóstwo czasu przed telewizorem, młócąc z kuzynem w legendarną Contrę. Ten NES-owy klasyk już w pojedynkę smakował wybornie, ale co-op mnożył te odczucia przez dwa. Inni gracze równie pozytywne wspomnienia wiążą z młodszą serią Metal Slug, której kolejne odsłony przebyły długą drogę od automatów do współczesnych konsol. Dziś produkcje z rodzaju run’n'gun ustąpiły miejsca trójwymiarowym shooterom, lecz na szczęście z pomocą przychodzi ruch indie, dając nam Intrusion 2.



Przeglądając katalog Steama łatwo dojść do wniosku, że sequel wziął się znikąd, gdyż brak w nim części pierwszej. Czyżbyśmy zatem mieli do czynienia z kolejnym wskrzeszeniem legendy z platformy martwej od dekad? Nie, bowiem historia serii Intrusion sięga korzeniami ledwo kilka lat wstecz. Jej ojciec, zdolny rosyjski programista Aleksiej Abramenko, pierwszą część stworzył dla czystego funu i zademonstrowania przy okazji swojego talentu, wypuszczając ją w sieć za darmo (jest dostępna we flashu do dziś, polecam wypróbowanie). Uznanie graczy to świetna rzecz, lecz do garnka jej się nie włoży i stąd bezpośredni sequel to już produkt komercyjny, co wywołało krytykę ze strony wielu sympatyków oryginału, ale trzeba przyznać, że autor nie żąda pieniędzy za nic – Intrusion 2 to nie tylko kawał solidnego kodu, ale przede wszystkim tony grywalności w najlepszym, oldskulowym wydaniu!

Intrusion 2 (PC)

Dla równowagi porzucę hurraoptymistyczny ton, co by nie stworzyć wrażenia bezkrytycznego wychwalania tego indyka pod niebiosa, gdyż ma jedną, kolosalną wadę, mianowicie brak co-opa. Tego rodzaju sidescrollery są wręcz stworzone do wzajemnego krycia pleców, toteż wielka szkoda, że autor nie pofatygował się chociażby o lokalny tryb współpracy, bo nie ma to jak skleić z kumplem żółwia po ubitym w 10-minutowej potyczce bossie. Co najlepsze, w ogóle tu nie przesadzam – starcia z szefostwem są rzeczywiście niespotykanie długie i wymagające. Do tego stopnia, że już na normalnym poziomie trudności stają w gardle. Bitwy podzielono na etapy (Abramenko to człowiek litościwy, bowiem umieścił w nich checkpointy), zaś sami bossowie imponują do tego stopnia, że ciężko uwierzyć, iż Intrusion 2 nie wyszedł spod ręki Japończyków (co powiecie na statek desantowy, który grozi Wam palcem….?). Bez odpowiedniej zręczności nie ma co podchodzić nawet do normala, a pad niekoniecznie ułatwia sprawę. Swoją droga mnie wyśmienicie grało się na klawiaturze i myszce.

Intrusion 2 (PC)

Spektakularne batalie z bossami wywołują nadprodukcję endorfin i zdecydowanie są największym atutem gry. Niestety, mocno ich poskąpiono – w trakcie 9-etapowej wojaczki trafią się ledwo 3 takie pojedynki. To mało. Na szczęście zapadają w pamięć. Zresztą, nie tylko najtwardsi z najtwardszych dają się we znaki – sporym osiągnięciem jest już samo dotarcie do nich, albowiem długość paska zdrowia sugeruje szkockie naleciałości, zaś kolejne poziomy z lubością szczują gracza potężnymi jednostkami, np. mechanicznymi, skocznymi kotami, zdolnymi napsuć sporo krwi. Na domiar złego, nie raz i nie dwa, wypuszczą komitet powitalny złożony z kilku takich przeciwników. Gdyby nie punkty kontrolne (rzadkie, ale lepszy taki rydz, niż ograniczona liczba „żyć” z jedynki) na achievement zasługiwałoby nie tylko pokonanie badassa, lecz fakt ukończenia każdego levela.


Screeny z Intrusion 2 (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?