SpajderBot @ 14.10.2011, 00:45
Wojtek "SpajderBot" Cichoń
O tym jak zapowiada się Might & Magic: Heroes VI mogliście przeczytać w opublikowanym przez nas jakiś czas temu beta teście. Choć Wojtek nie rozpływał się w nim w zachwytach nad najnowszym dziełem ekipy Black Hole Entertainment to jednak ostatecznie stwierdził, że projekt ma potencjał i jeśli zostanie on odpowiednio wykorzystany, możemy zgarnąć całkiem zacną szpilę, w którą będziemy się zagrywać przez kolejne kilka lat.
O tym jak zapowiada się Might & Magic: Heroes VI mogliście przeczytać w opublikowanym przez nas jakiś czas temu beta teście. Choć Wojtek nie rozpływał się w nim w zachwytach nad najnowszym dziełem ekipy Black Hole Entertainment to jednak ostatecznie stwierdził, że projekt ma potencjał i jeśli zostanie on odpowiednio wykorzystany, możemy zgarnąć całkiem zacną szpilę, w którą będziemy się zagrywać przez kolejne kilka lat. Czy tak się stało? Tylko dalszą lekturą znajdziecie odpowiedź na to pytanie.
Pierwsze, na co należy zwrócić uwagę odpalając Might & Magic: Heroes VI to fakt, iż nie jest to sławna, do tej pory wychwalana przez wszystkich „trójka”. Tak, tak była to genialna gra, dopracowana, grywalna i okraszona świetnymi rozwiązaniami. Ale biadolimy w temacie już od wielu lat i chyba najwyższa pora przestać. Tym bardziej, że przecież deweloper nie zmienił aż tak diametralnie formuły i wciąż mamy wyśmienitą mieszankę strategii z elementami RPG. Co mają powiedzieć fani serii Syndicate, którzy już na początku przyszłego roku dostaną kontynuację swej ukochanej marki, w formie strzelanki FPS? To jest dopiero profanacja!
Ale wracając do Might & Magic: Heroes VI, fabuła gry rozgrywa się mniej więcej 400 lat przed wydarzeniami ukazanymi w poprzedniej odsłonie cyklu. Rzecz dotyczy aniołów, które gdzieś tam, w jakiś starożytnych księgach dowiedziały się o potężnym Archaniele Michale, który według nich jest jedynym sposobem na to, aby uniknąć zagłady w wyniku zbliżającej się szarży demonów. Postanawiają więc owego Archanioła sprowadzić do świata żywych i wykorzystać jego unikatowe umiejętności do zjednoczenia ziem ludzi, przygotowując je do obrony. Szybko okazuje się, że wcale nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. Wątek fabularny posiada kilka niespodziewanych zwrotów akcji i bardzo dobrze prowadzi do wielkiego finału. Co ciekawe, mamy kilka misji, w których możemy wybrać jedną z dwóch dróg progresji, a w rezultacie, opowiedzieć się po jednej z walczących stron. To natomiast znajduje odbicie w naszej reputacji, odgrywającej dość istotną rolę.
Jeśli chodzi o sposób prowadzenia zabawy, nadal mamy do czynienia z tą samą, lubianą przez wszystkich mechaniką rozgrywki. Dostajemy zatem jakiegoś bohatera, garść jednostek do kontrolowania oraz mapę, na której poruszamy się nie w pojedynkę, ale niejako całymi oddziałami. Naszym zadaniem jest eksploracja terenu, poszukiwanie wartościowych surowców, gromadzenie wojska oraz oczywiście wypełnianie misji, które najczęściej związane są z atakowaniem mniejszych lub większych grup adwersarzy, odzyskiwaniem przedmiotów, eskortowaniem itd. Kiedy na naszej drodze spotykamy niemilców dochodzi do potyczki. Przełączamy się wtedy na ekran walki (lub uciekamy) i postępujemy turowo niczym w szachach, planując kolejne posunięcia i dewastując przeciwnika. Batalie są bardzo dobrze zaprojektowane. Nie zauważyłem żadnych problemów z balansem, ani wyższością jakiegoś konkretnego zaklęcia, tudzież umiejętności. Na wszystko jest sposób. Mamy kontry, obrony, ataki – czyli jest tak, jak być powinno.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler