Zuma to klasyka nieskrępowanej zabawy. Chyba każdy szanujący się gracz miał kiedyś styczność z tym tytułem, jednak jeżeli jakimś cudem ominęła Cię przygoda z żabą plującą kolorowymi kulkami, to czym prędzej nadrabiaj zaległości, bo to podchodzi pod grzech pierworodny!
W każdym bądź razie założenia produkcji PopCap są takie. Wcielamy się w wspomnianego płaza, tytuł rzuca nas na jedną z wielu plansz, na której w danym miejscu znajduje się dziurka, albo dwie. Do otworu zmierzają kolorowe bile, jeżeli dotrą do samego końca, to po nas. Żabul „strzela” rozmaitymi piłeczkami, a całość polega na łączeniu poszczególnych barw w minimum trzy przylegające do siebie, które znikają skracając tym samym złowrogi „wężyk”. Oczywiście im dłuższy łańcuszek tym lepiej, a jeszcze lepiej, jeżeli uda się porobić kombosy – jedna część znika, później następna i następna. Czasem wśród mnóstwa innych pojawiają się specjalnie oznaczone cele, które zapewniają naszemu podopiecznemu jakiś dopalacz. Może to być włączenie celownika, wybuch znajdujących się w pobliżu kulek, cofnięcie się zbliżającej się zagłady, itd.. Wygrywamy, jeżeli pozbędziemy się wszystkich kul.
Sterowanie jest banalnie proste. Lewym przyciskiem myszy strzelamy, prawym zmieniamy kolor „naboju”. W związku z tym, że zwierzak nie goni po całej mapie, tylko siedzi grzecznie w jednym miejscu, możemy się jedynie obracać wokół własnej osi i to tyle. Opanowanie zasad jest jak jedzenie zupy łyżką – proste i przyjemne.
Graficznie tytuł nie robi dzisiaj żadnego wrażenia, ładniejsze produkcje dostępne są w przeglądarkach, ale nie robi to w sumie żadnej różnicy, bo gra się świetnie, nawet pomimo upływu dobrych kilku lat od premiery.
Samotne pykanie jest świetne, ale fajnie byłoby pobawić się z kimś jeszcze. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest co najwyżej zmienianie się co układ z drugą osobą, bo trybów dla wielu graczy nie przewidziano. Szkoda, ale chyba każdy się ze mną zgodzi, że mimo wszystko nie jest to wielka wada w obliczu miodu, który wprost wylewa się z tej produkcji.
Zuma jest jak stary klasyczny „Wąż”, wiecie ten z komórek Nokii sprzed miliarda lat. Grało się w niego w każdej wolnej chwili, nie ważne po co, nie ważne gdzie i tak samo jest w tym przypadku. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie wszędzie łaził z laptopem tylko po to, by sobie na płaza popatrzeć. Na szczęście można w nią szarpać w przeglądarkach, na telefonach, pewnie zaawansowane kalkulatory też mają wgraną tę legendarną produkcję. Klasyk, klasyk i jeszcze raz klasyk.
Przeciętna |
Grafika: Jak na dzisiejsze standardy to słabizna. |
Dobry |
Dźwięk: Przez te wszystkie lata nie zauważyłem nawet, że jest, czyli idealnie komponuje się z rozgrywką. |
Genialna |
Grywalność: W to się gra latami. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Powtarzałem to już 1000 razy, powtórzę więc kolejny. Najprostsze założenia sprawiają najwięcej przyjemności. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Wciąga strasznie, krótkie sesje przedłużają się w nieskończoność i tak aż do śmierci. |
Słowo na koniec: Zuma to Zuma, po prostu trzeba ją znać. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler