Brian Fargo swoje najlepsze lata ma już zdecydowanie za sobą, ale – wraz ze swoim studio InXile - dalej raz na jakiś czas próbuje przekonać nas do swojej dyspozycji. Na dobrą sprawę, jedną z ostatnich wyraźniejszych aktywności wspomnianej firmy był remake słynnego The Bard’s Tale, ale ostatecznie nie była to produkcja szczególnie ambitna i w żaden sposób nie dorównała swojemu pierwowzorowi z początku lat '80. Tym razem, pan Fargo postanowił więc uraczyć graczy nieco bardziej nowatorską aplikacją, pt. Hunted: The Demon’s Forge, będącą połączeniem cRPG z trzecioosobową grą akcji. I faktycznie – Kuźnia Demona może być uznana za dzieło całkiem oryginalne, ale okazuje się też, że to trochę za mało by mówić o czymś nadzwyczaj godnym uwagi. Hunted posiada jednak pewne plusy, a i ostatecznie też jest tytułem zupełnie dobrze spełniającą funkcję „czasozabijacza”.
Jedną z mocniejszych stron produkcji jest jej warstwa fabularna. Po raz kolejny doświadczymy co prawda dość typowej opowieści o walce dobra ze złem, ale na szczególną uwagę zasługuje bardzo dynamiczny i interesujący sposób przedstawiania tegoż scenariusza. Przede wszystkim, owe „zło” zwalczy dwoje – pozornie nie sprawiających wrażenia herosów – bohaterów, będących z „fachu” najemnikami. Będą to wojowniczy i mocarny Caddoc oraz jego towarzyszka Ellara. Grę wyróżnia w tym zakresie to, że twórcom udało się w naprawdę fajny sposób ożywić relacje pomiędzy tymi dwoma postaciami: prowadzone między nimi konwersacje są sensowne i realistyczne, ale też pełne sarkazmu i ironii, co wzbudza w graczu sympatię do nich. Zupełnie sprawnie pociągnięto też wątek główny, dzięki czemu zetkniemy się z fabułą o filmowym wręcz dynamizmie.
Hunted: Kuźnia Demona należy do klasycznego gatunku TPP. Pokierujemy dwoma wspomnianymi bohaterami, ale nie będziemy mogli się między nimi dowolnie przełączać. Uczynimy to tylko w stosowanych punktach. Rozgrywka naszymi podwładnymi nie będzie różniła się zasadniczo niczym od innych przedstawicieli gatunku cRPG. Mianowicie – główną czynnością jaką poweźmiemy jest przemieszczanie się po kolejnych lokacjach i eliminowanie napotkanych w nich adwersarzy. Tu niestety można mieć trochę za złe twórcom, że nie rozbudowali zbytnio naszych możliwości w walce wręcz. Wystosujemy bowiem jedynie najprostsze kombinacje ciosów. Nie będzie to w sumie zajęciem nadzwyczaj nudnym, ale z całą pewnością nie wciągnie nas też na dłużej. Warto tutaj zauważyć, że InXile postarało się o kilka dużych, solidnie zaprojektowanych plansz oddających ciężki, mroczny klimat produkcji. Będziemy je przechodzić raczej „ciągiem” po prostu prąc przed siebie, ale na każdej umieszczono ukryte ścieżki i znajdźki. Te natomiast potrafią umilić dalsze podróżowanie.
Jak do tej pory bywało w grach TPP tego typu – tj. osadzonych w realiach średniowiecznego fantasy – raczej nie mogliśmy spotkać się z systemem dynamicznego korzystania z osłon. Piszę o tym dlatego, że InXile przełamało tą barierę i takie właśnie rozwiązanie zaimplementowano w The Demon’s Forge. Wydaje się to bezsensowne? Otóż nie – dzięki niemu nasi bohaterowie mogą prowadzić dynamiczny ostrzał ze swoich broni dystansowych, niekoniecznie narażając się na bezpośrednie ataki swoich adwersarzy. Bardzo wyraźnie widać, że twórcy chcieli maksymalnie wyeksponować ten element, gdyż znaczną część lokacji dostosowano do pojedynków na odległość. W praktyce zupełnie przyzwoicie to wygląda i choć "nowatorska" opcja nie należy do nadzwyczaj zaawansowanych i są miejsca na poprawki, wyróżnia ona Hunted na tle innych produkcji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler