Rok bez Simsów rokiem straconym. Ciężko sobie wyobrazić by w przeciągu 365 dni nie został wydany ani jeden dodatek do tej kultowej już serii, tudzież nie został zapowiedziany jakiś inny produkt z Simami w roli głównej. Ba – jestem pewny, że rok, w którym wydarzy się taka anomalia, będzie rokiem faktycznie smutnym dla świata gier komputerowych i wbrew wszystkim żartom na temat marki, będzie nam chociażby minimalnie przykro, że „to już koniec”. Póki co, taki stan rzeczy jest na szczęście daleki od zaistnienia, bo oto na półkach sklepowych zagościł kolejny, samodzielny produkt z serii The Sims, o wiele mówiącym podtytule Średniowiecze. Zobaczmy w takim razie, co tym razem zaserwowali nam programiści z Maxis.
Na początku należy zasygnalizować, że Średniowiecze to coś znacznie więcej niż tylko przeniesienie „starych Simsów” w średniowieczne realia. Nic z tych rzeczy. Maxis dość zasadniczo zmodyfikował konwencję gry, krojąc w pewnym zakresie rozwiązania znane z poprzednich odsłon, ale dodając jednocześnie garść elementów charakterystycznych dla gier strategicznych, a i nawet fabularnych. Oczywiście niech nikt nie panikuje – to nadal prawie te same Simsy, a lekka zmiana charakteru produkcji wprowadza do niej sporo świeżości. I o ile nie zabrakło pewnych rozwiązań, z których nie do końca jestem zadowolony, to większość novów całkowicie przypadła mi do gustu i jak najlepiej świadczy o pomysłowości panów i pań z Maxis. Z drugiej strony jednak, ciekawe koncepcje okazują się dość znacznie zniweczone przez braki i skromność wielu elementów. Dowiedzmy się więc o co dokładnie chodzi…
Zacznijmy może od rzeczy najmniej złożonych, takich jak oprawa audio-wizualna. Graficznie, Średniowiecze właściwie nie wprowadza żadnej rewolucji, ale nie da się też tej przyjemnej, kolorowej i pomysłowej otoczki nie nazwać co najmniej dobrą. Choć w sumie widoczna jest już dość znaczna archaiczność tekstur czy brak dynamicznego oświetlenia, to mimo wszystko, całokształt nadal robi pozytywne i przyjemne wrażenie. Nieco lepiej mogła być jedynie przygotowana praca kamery – czasami obraz gdzieś „ucieka”, a poruszanie się po królestwie bywa przez to nieco utrudnione. Tragedii jednak nie ma i da się jakoś przeboleć. Niczego nie mogę natomiast zarzucić udźwiękowieniu produkcji. Stylizowana na średniowieczne klimaty muzyka niemal idealnie wpasowuje się w humorystyczną atmosferę szpili, dodając jej dodatkowego uroku i smaku. Nieprzerwanie świetnie prezentuje się także sztuczny język jakim posługują się Simy we wzajemnej komunikacji.
Pierwszą, największą i właściwie zasadniczą zmianą w Średniowieczu jest wprowadzenie ukierunkowanej rozgrywki, co jak do tej pory nigdy nie miało miejsca w serii The Sims. Zabawa trwała właściwie bez końca i w gruncie rzeczy, niczego nigdy nam nie narzucano. Średniowiecze jest już w tej kwestii inne, albowiem gra każdorazowo wyznacza nam pewien cel do osiągnięcia. „Polećmy” jednak po kolei…
Zanim rozpoczniemy zabawę zauważymy, że gra podzielona została na dwanaście tzw. „ambicji”, tj. na coś, co może przypominać dwanaście grywalnych kampanii. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że początkowo aktywna jest tylko jedna z nich i dopiero z czasem zyskamy dostęp do pozostałych. Na tym etapie nie będę jednak więcej rozwodził się na ich temat, a wrócę do nich za jakiś czas, podczas analizowania innego aspektu produkcji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler