Toy Story 3: The Video Game (PC)

ObserwujMam (4)Gram (3)Ukończone (4)Kupię (2)

Toy Story 3: The Video Game (PC) - recenzja gry


@ 05.11.2010, 15:51
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Gry dla dzieci to proste, logiczne produkcje na enginie sprzed dekady, których hardcorowy gracz nawet kijem nie dotknie. Stereotyp ten ciąży na grach opartych na filmach od wieków.

Gry dla dzieci to proste, logiczne produkcje na enginie sprzed dekady, których hardcorowy gracz nawet kijem nie dotknie. Stereotyp ten ciąży na grach opartych na filmach od wieków. Jednak, jak mówi stare przysłowie „czas jest najlepszym lekarstwem”.

Toy Story 3: The Video Game to typowa adaptacja filmu przeznaczona na ekrany monitorów. Mamy wszystkich bohaterów, jakich zobaczymy w kinie. Jessie, Buzz, Rex, to tylko niektóre postacie z całej gamy kompanów Chudego. Nie wszyscy jednak, są postaciami interaktywnymi (czyt. nie wszystkimi możemy sterować). Do boju przeciwko sługusom Zurga i armii złych zabawek z przedszkola „Słoneczko” zostaną oddelegowani kolejno: Chudy, Buzz i Jessie. Posiadają oni własne umiejętności, które w kilku misjach wymagają współpracy z towarzyszami (np. Buzz w wielu przypadkach musi podrzucić Chudego lub Jessi na wyższą kondygnację w celu dostania się do niedostępnych miejsc). Mile widziany byłby co-op, ale w moim mniemaniu nie jest on konieczny.



Fabuła nie jest specjalnie porywcza, ale czego możemy oczekiwać od takiej produkcji. Fakt, jest na motywach filmu, ale nie wprowadza ona tego samego, co mogliśmy ujrzeć na projekcji. Gra nie zdradza głównych wątków fabularnych, w większości rozgrywki dodaje własne usprawnienia scenariusza. W super fleszu wygląda to tak: Andy, właściciel zabawek zestarzał się i wyjeżdża na studia. Tutaj wchodzimy my i nie możemy dopuścić do tego, by wyrzucono nas na strych. W tym miejscu tytuł dopisuje swoje wydarzenia lub lekko modyfikuje te znane z dużego ekranu. W ten sposób powstaje takie „rozgałęzienie” fabuły. W filmie było co innego, w samej grze mamy co innego.

Tryby rozgrywki są dwa. Podstawowy – fabularny – ciągnie nas wzdłuż filmowej akcji. Drugi - „Toy Box” („Pudełko z zabawkami Chudego” w polskiej wersji językowej) to Red Dead Redemption w mniejszej postaci. Mamy tutaj Dziki Zachód, którego my (do wyboru są 3 postacie: Chudy, Buzz i Jessie) musimy pilnować, aby nikomu nie działa się krzywda. W „Pudełku z zabawkami” mamy otwarty teren (tzw. sandbox). Możemy na nim dowolnie się poruszać, ludzie zlecają nam misję i ogólnie możemy hasać po stepach, górkach i innych elementach terenu (kraść samochodów nie możemy, ale mamy swojego rumaka :)). Pieniądze w grze występują. W tych czasach za darmo nic nie dostaniemy, więc i tutaj musimy sobie zarobić na pojazd i nowe lokacje, zaś walutą na Dzikim Zachodzie jest złoto. Sposobów na zarobek jest mnóstwo. Od zwykłych misji, przez wydobycie złota, aż po wariacje na torach skate'erskich. (więcej o nich później). Tak czy siak, na brak pieniędzy narzekać nie możemy (sam, po ukończeniu ok. 70% Toy Box'a miałem 22 000 golda (?), a przedmioty nie są drogie).

Toy Story 3: The Video Game (PC)

Za uczciwie zarobioną walutę (przecież jesteśmy szeryfem :)) możemy kupować nowe lokacje w automacie z zabawkami Al'a, których de facto jest sporo. Mamy bazę Zurga, skatepark, tor wyczynowy i wiele, wiele innych. Wszystkie jednak posiadają zasadniczą wadę - są one dosyć małe i najczęściej zawierają po jednym zadaniu. Wyjątkiem jest skatepark oraz tor wyczynowy. Tutaj nie istnieje pojęcie granicy. Możemy sobie dowolnie jeździć, wykonywać triki, mamy też wyścigi. Hulanki nie ma końca. Nie możemy zapomnieć o Hali zabawek Al'a. W nim sprawdzamy, jakie „znajdźki” odblokowaliśmy i które nam pozostały do zdobycia. Jest tam też coś w rodzaju automatu z kulkami, z niespodzianką. Za zdobyte monety możemy kupić sobie takie „jajko niespodziankę” i zobaczyć, jaki strój dla „bryłogłowych” udało nam się odblokować.


Screeny z Toy Story 3: The Video Game (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosixau2   @   15:33, 08.11.2010
Na tą gre czeekałem najbardziej hehe.