Rozwój, tudzież nabywanie nowych umiejętności w Gothic 4 nie przebiega, jak to miało miejsce wcześniej, z pomocą nauczycieli. Gdy zgromadzimy jakąś sumkę punktów umiejętności nie musimy szukać kogoś, kto dzięki nim pokaże nam jak skuteczniej wymachiwać mieczem, albo jak wykuwać ostrza i następnie tworzyć własną broń. Tym razem wszystko wykonujemy w przeznaczonych do tego celu ekranach interfejsu użytkownika. Chcecie przeznaczyć punkty umiejętności na jakieś zaklęcie magiczne, walkę mieczem, łucznictwo? Otwieracie specjalne drzewko i w nim rozdzielacie punkty. Rozwiązanie takie nie jest złe, wszak stosuje je gro innych deweloperów i nikt nie narzeka, nie ulega jednak wątpliwości, że marka zobowiązuje, a nauczyciele byli jednym z najbardziej unikatowych elementów serii. Elementów, których Spellbound się po prostu pozbył, nie zważając na uwagi fanów.
Kastracji poddano też system craftingu. Do tej pory pamiętam jak dużo frajdy przynosiło polowanie i obcinanie trofeów ze zwierząt, czy zbieranie różnych roślin i następnie przyrządzanie z nich mikstur przy specjalnych stołach alchemicznych. Niejednokrotnie trzeba było zwiedzić pół świata aby zebrać garść odpowiednich składników. W Gothic 4 niby nadal możemy ważyć swoje własne mikstury, ale nie musimy już szukać do tego celu odpowiedniego miejsca, nie brakuje też potrzebnych roślin – wręcz się o nie potykamy. Crafting uproszczono do granic możliwości. Otwieramy po prostu właściwe narzędzie na ekranie – niezależnie od tego gdzie aktualnie jesteśmy – i korzystamy ze zgromadzonych składników. Jeśli posiadamy wszystkie potrzebne ingrediencje, w naszym inwentarzu pojawia się nowy grat. Ucierpiały na tym imersja i realizm. Wcześniej taka błahostka decydowała o tym, że świat gry był bardziej realny, a bohater zdawał się nie tylko wirtualną kukłą, ale żywą istotą. Musiał walczyć o przetrwanie, zarabiać zbierając grzyby i wreszcie uciułać na tyle, by kupić najzwyklejsze spodnie wieśniaka. Teraz prawie wszystkie czynności są mechaniczne, bezpłciowe i mniej atrakcyjne. W rezultacie, z craftingu nie ma prawie żadnej frajdy.
Irytuje też fakt, iż nasz bohater zdaje się być całkowicie obojętny dla innych mieszkańców wyspy. Jakieś tam wybory moralne niby istnieją, aczkolwiek bez konsekwencji. Brakuje też reakcji na okradanie czy bójki w samym środku miast. Nikt nie zwraca uwagi na to, że wchodzimy do jego domu, otwieramy skrzynię i wynosimy dorobek jego życia. Nawet jeśli by zaczął podskakiwać, możemy chwycić za miecz i zacząć nim wymachiwać. Narzędzie nie zrobi żadnych szkód gdyż po prostu będzie przenikać przez NPC-a. To także sprawia, że realizm jest mniejszy i trudno dać się pochłonąć światowi wykreowanemu przez Spellbound.
Mimo sporej ilości wad, Arcania: Gothic 4 nie jest całkowicie do bani. W niektórych miejscach wciąż czuć klimat starego dobrego Gothica. Arcania zawiera również w porządku system walki, który choć banalny, jest łatwy do opanowania i skuteczny, a przeciwnicy posiadają wagę i reagują zgodnie z prawami fizyki. Kiedy odpalimy w środku bandy oszołomów jakieś potężne zaklęcie widać jak wpływa ono na każdego z nich. Kula ognia potrafi zrobić niemałe spustoszenie w szeregach wroga. Machanie mieczem, tudzież strzelanie z łuku uproszczono do poziomu typowego action RPG, co mnie osobiście trochę drażniło. Jednak, jako że w ten odłam RPG-ów też lubię popykać, jestem w stanie to przeżyć i z uśmiechem na gębie chlastać kolejne bestie.
Do likwidowania przeciwników służą, jak nadmieniłem powyżej, trzy rodzaje oręża. Jednym jest magia, drugim broń do walki w zwarciu, a trzecim ekwipunek dalekosiężny. W przypadku pierwszej grupy mamy trzy podstawowe zaklęcia, które możemy rozwijać w drzewku umiejętności, jak również runy i zwoje – w sumie jest dość spory wybór. W drugiej znajdujemy miecze jedno i dwuręczne, tasaki topory itd., a w trzeciej są łuki oraz kusze. Na brak różnorodności narzekać nie sposób i każdy, niezależnie od preferowanego sposobu walczenia, znajdzie coś, co wywoła uśmiech na jego twarzy. Na plus w uzbrojeniu zaliczyłbym też większą liczbę zbroi, a na minus sposób ich pozyskiwania. Już nie trzeba się gimnastykować by zasłużyć na pancerz, wystarczy go po prostu znaleźć.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler