Jak już wspomniałem, bohaterem gry jest komandor Shepard. Historia zaczyna się od tragicznej i pełnej emocji ucieczki ze statku kosmicznego Normandia. Został on zaatakowany przez bliżej nieokreśloną machinę wojenną, w wyniku czego, wspaniała niegdyś konstrukcja zamienia się w kupę złomu, a Shepard wyrzucony w bezkres kosmosu, umiera. Jego ciało trafia w ręce organizacji zwanej Cerberus. Ta, pracuje przez długie miesiące nad przywróceniem go do normalnego stanu. Misja „Łazarz” kończy się ostatecznie powodzeniem i Shepard staje na nogi. Niestety nie ma czasu na to, by odpocząć i zebrać siły. Wszędzie w galaktyce znikają bowiem całe kolonie ludzi, a nikt tak naprawdę nie wie kto za tym stoi. Na barkach Sheparda spoczywa wyjaśnienie tej jakże trapiącej tajemnicy i ukaranie winnych.
Fabuła już na początku przykuwa do monitora, a im dalej jesteśmy, tym większa nasza ciekawość. Głównie ze względu na to, że producent bardziej naturalnie przedstawia historię. Scenki przerywnikowe nie są statyczne, jak to było w poprzedniku; a dynamiczne. Kamera cały czas krąży dookoła rozmawiających, zmienia się perspektywa itd. Można nawet brutalnie przerwać konwersację, gdy nasz rozmówca okaże się nudziarzem. Nie trzeba czekać, aż się wypłacze i przymknie wreszcie jadaczkę. Duży postęp poczyniono również w kreacjach członków drużyny Sheparda. W „jedynce”, interakcja pomiędzy graczem, a skrzydłowymi była raczej minimalna i ograniczała się do okazyjnych komentarzy w windzie lub podczas rozmów z postaciami niezależnymi. Nawet pogaduszki na pokładzie Normandii nie wiele zdradzały z ich charakteru oraz przekonań. Tym razem, każdy wirtualny kompan robi wrażenie żywego. Targają nimi emocje, mają własne zdanie na wiele tematów i dość często dochodzi do konfrontacji pomiędzy poszczególnymi postaciami. Co istotne, warto posłuchać tego co mają do powiedzenia, gdyż wszelkie decyzje niosą ze sobą dalekosiężne skutki. Jeden zły wybór może się przyczynić do śmierci naszego bohatera. I nie mówię tu zgonie, na którego lekarstwem jest po prostu wczytanie ostatniego zapisu. Grając nierozsądnie, możemy ukatrupić Sheparda na dobre, co natomiast wykluczy go z uczestnictwa w trzeciej części sagi.
Na fabule zmiany na lepsze się nie kończą. Producent postanowił też wziąć na warsztat projekty poziomów. W Mass Effect 2 architektura poszczególnych lokacji jest bardziej zróżnicowana. Miejsca upchane są detalami. Nie biegamy już pustymi, identycznie wyglądającymi labiryntami korytarzy. BioWare przyłożyło się do swojej roboty, opracowując bardziej interesujące wirtualne światy. Nie ma już Mako, którym jeździliśmy po powierzchniach planet w poszukiwaniu minerałów oraz innych znajdziek. Teraz, gdy lądujemy w nowym miejscu, jesteśmy natychmiast zabierani do konkretnej lokacji, w której rozgrywa się misja. Z jednej strony brakowało mi nieco swobody jaką oferował Mako, z drugiej, zabawa jest bardziej upakowana akcją i nie robi wrażenia wydłużonej na siłę. W ogólnym rozrachunku, wycięcie łazika to zatem dobre posunięcie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler