Król Artur (PC)

ObserwujMam (37)Gram (21)Ukończone (9)Kupię (9)

Król Artur (PC) - recenzja gry


@ 10.12.2009, 14:53
Piotr "szałas" Szałaśny
Student, slawista, początkujący tłumacz, raczkujący redaktor, menel, alkoholik. Miłośnik piwa, gier komputerowych, hodowca szczurów, imprezowicz, trabanciarz, turysta górski...

„Jeśli się chce, by mężczyzna czy chłopiec pożądał danej rzeczy, należy ją jedynie uczynić trudno osiągalną. ” Mark Twain Co jeszcze można wycisnąć z wyeksploatowanej do granic możliwości Legendy o królu Arturze? Węgierskie studio Neocore Games (które niegdyś stworzyło Crusaders: The Kingdom Come) pokazuje, że całkiem sporo.

„Jeśli się chce, by mężczyzna czy chłopiec pożądał danej rzeczy, należy ją jedynie uczynić trudno osiągalną.”
Mark Twain

Co jeszcze można wycisnąć z wyeksploatowanej do granic możliwości Legendy o królu Arturze? Węgierskie studio Neocore Games (które niegdyś stworzyło Crusaders: The Kingdom Come) pokazuje, że całkiem sporo. Wystarczy dodać kilka czarów, magicznych jednostek, zaplanować rozgrywkę i wszystko to okrasić ładną grafiką oraz bardzo klimatyczną muzyką (po czym gotować na wolnym ogniu wiele godzin). I na tym teoretycznie mógłbym zakończyć, ale na przekór światu nie zrobię tego. Z jednego powodu – bo zbyt wiele jest jeszcze do powiedzenia.

Czym tak naprawdę jest gra Król Artur? Najprościej mówiąc - połączeniem Total War i Heroes of Might and Magic. To dość śmiałe stwierdzenie, gdyż obie wymienione przeze mnie serie to bestsellery, gry – legendy. Jednak nad wyraz trafne. Rozgrywka została bowiem podzielona na część turową (mapa) oraz bitwy w czasie rzeczywistym. W to wszystko została wpleciona jeszcze niteczka nosząca miano RPG. Co ciekawe, wszystkie te elementy tworzą w miarę spójną całość. Ale po kolei.

Król Artur (PC)

Wcielamy się w postać króla Artura. Chyba każdy zna jego Legendę, nietrudno się więc domyślić, co będzie naszym zadaniem. Musimy zjednoczyć prowincje brytyjskie pochłonięte walką o tron. Nie będzie to jednak proste! W międzyczasie udaje nam się wyciągnąć Excalibura ze skały, poznać czarodzieja Merlina czy sir Lancelota (syna Pani Jeziora) i zarządzać m.in. zamkiem Camelot. Fabuła jest wciągająca i nawet bardzo długa rozgrywka nie jest w stanie nas znudzić.

Na mapie taktycznej podzielonej na prowincje (czekające na podbicie) poruszamy się zwerbowanymi Rycerzami Okrągłego Stołu. Aby ci panowie chcieli do nas dołączyć, musimy wykonywać odpowiednie questy. Najczęściej po prostu opowiadamy się za jedną ze zwaśnionych stron i tym samym otrzymujemy lojalnego sojusznika. Na mapie musimy także odwiedzać nasze budynki, zamki, rozwiązywać questy (oznaczone jako zwoje papieru); co ciekawe są one częścią tekstową gry! Rozwiązujemy je poprzez rozmowę. Nie należą może do specjalnie lotnych, ale są ciekawe i urozmaicają rozgrywkę. Z drugiej strony można pójść na łatwiznę - po prostu wyciąć wszystkich w pień i mieć spokój. Od naszych decyzji zależy charakter naszej postaci. Nie jest on bez znaczenia, gdyż określa jakie bonusy będziemy mieli dostępne (na przykład krzyżowców). Do naszej dyspozycji zostały oddane cztery drogi, między którymi przyjdzie nam balansować: chrześcijanin – poganin, tyran – praworządny.



Należy nadmienić, że interfejs jest przejrzysty, a przy tym bardzo ładny. Dzięki temu nauczenie się podstaw rozgrywki nie trwa długo (z pomocą Pana samouczka). Część ekonomiczna została maksymalnie uproszczona, istnieją jedynie dwa dobra – złoto i jedzenie. Każda z naszych prowincji generuje określony dochód, który może zostać zwiększony jeśli przypiszemy do niej zarządcę (taaa... i na pewno nie będzie kradł). Cała gra została podzielona na cztery części, z czego od drugiej możemy zarządzać państwem. Wcześniej w kręgu naszych zainteresowań są jedynie rycerze (nie posądzać o homoseksualizm). Prawie niewykonalnym jest by być tak bogatym, żeby sobie pozwolić na wszystko. Bez przerwy przyjdzie nam wybierać, czy zakupić nowe jednostki, czy wykupić swoją armię z niewoli, a może zainwestować w technologię?

Każdy oddział naszego wojska to kolejny wydatek tak w złocie jak i w jedzeniu. A uzupełniając straty będziemy mieli możliwość rzucenia miechem złota, by nasze oddziały zachowały swój poziom. Im bardziej doświadczony oddział, tym lepszy w starciu. A przecież o to chodzi. Warto więc niekiedy zainwestować.

Tury zostały podzielone na pory roku, a każda z nich służy czemu innemu. Wiosną i latem najlepszym rozwiązaniem będzie wojna, w zimie rekrutacja i podnoszenie statystyk bohaterów (nasza armia nie może się poruszać o tej porze roku), a jesienią zbiory, które zapewnią nam pożywienie.


Screeny z Król Artur (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosseth   @   18:31, 10.12.2009
"Ładny i przejrzysty interfejs, jednakże w czasie bitwy dowodzenie okazuje się niekiedy nieco toporne."

Po co robić grę która ma być podobna do Total War skoro najważniejszy aspekt gry czyli bitwy leży i kwiczy...
0 kudosopelastra1984   @   19:03, 27.12.2009
Sam już nie wiem,ale chyba raczej sie rozmyśle z jej kupna,no chyba że dorwe gdzieś demo i mnie przekona.
0 kudosALVegeta   @   14:54, 22.04.2010
Również najpierw obczaję demo zanim się pokoszę o kupno Uśmiech
0 kudosGRACZ1996   @   08:53, 25.05.2010
Fajne, ale czytałem, że gra jest uzależniona od fabuły i jest słaba SI. To prawda?
Dodaj Odpowiedź